W Kościele | Wydane 2009/11/19

Poza atomami (6)

Jak daleko jest do nieba?

Poprzednie odcinki: 1, 2, 3, 4, 5.

Zastanawiałem się wiele razy nad tym jak będzie wyglądało powtórne przyjście naszego Pana na Ziemię. Jedni mówią że stanie On swoimi stopami na Ziemi, inni mówią że nie, a wszyscy wskazują na jeden werset w Biblii aż do czasu kiedy się okaże, że werset ten sprawia trudności tłumaczom Biblii. Biblia Gdańska (i wiele innych tłumaczeń) mówi następująco:
Aczci ja wiem, iż Odkupiciel mój żyje, a iż w ostateczny dzień nad prochem stanie. A choć ta skóra moja roztoczona będzie, przecież w ciele mojem oglądam Boga; Jb19:25-26 (BG)

Inne zaś tłumaczenia są znacznie odmienne:
Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. Jb19:25-26 (BW)

Kto więc ma rację? Czy Jezus stanie stopami na powierzchni naszej Ziemi kiedy przyjdzie po raz drugi, czy nie? Po krótkim zastanowieniu widać że powyższe wersety koncentrują się nie na tym czy Jezus stanie na Ziemi czy nie, ale na tym że Job jest pewny otrzymania drugiego życia od Jezusa i po tym fakcie będzie świadomy swojej tożsamości. Dlatego zostawmy sprawę stóp Jezusa na boku i skoncentrujmy się na tym co uczy Biblia.

  Czasami trudno jest odfiltrować nauki ludzkie od tego co uczy Biblia. A kiedy słyszy się te same idee od dzieciństwa, trudno jest nawet zauważyć rzeczy, które nie mają sensu lub przeczą Biblii. Zaczerpnijmy więc informacji z Biblii i zobaczmy co Bóg uczy na temat swojego przyjścia. Przyjdzie On niespodziewanie (jak złodziej w nocy 1Th5:2), ale widzialnie (jak błyskawica Mt24:27) i uroczyście (z dźwiękiem trąb 1Th4:16). Widzimy też że wszyscy przemienieni i wzbudzeni, w nowych duchowych ciałach zostaną zabrani na powietrze i stamtąd udadzą się... No właśnie, gdzie jest to niebo?

  Nie trudno sobie wyobrazić, że zbawieni nie będą potrzebowali ani skafandrów do przebywania w przestrzeni kosmicznej (próżnia), ani silników do poruszania się. Będą oni równi aniołom; pisałem o tym trzecim odcinku. A więc zbawieni będą w stanie czynić takie rzeczy które nie muszą podlegać obecnie znanym prawom fizyki, na tej samej zasadzie, na której Jezus chodził po wodzie, Mt14:26 wchodził do pokoju nie otwierając drzwi, Jn20:26 czy uniósł się do nieba z Góry Oliwnej. Ac1:11

  Ale gdzie jest niebo? Czy jest to przestrzeń kosmiczna w której znajduje się Droga Mleczna i inne galaktyki? Jeśli tak, to nasz Układ Słoneczny jest w niebie, bo galaktyka której częścią jesteśmy (Droga Mleczna) jest w niebie, a nieba nie byłoby tylko tam gdzie jest Ziemia. A gdybyśmy chcieli usunąć z takiego nieba wszystkich astronautów i statki kosmiczne, trzeba byłoby odsunąć niebo poza nasz Układ Słoneczny, ale jak daleko? I dlaczego część Drogi Mlecznej byłaby w niebie, a część poza nim?

  Jeśli natomiast galaktyki nie są w niebie, to niebo jest bardzo odległe od Ziemi. Najnowsze badania naukowe wskazują że średnica widzialnego wszechświata wynosi co najmniej 93 miliardy lat świetlnych i że Ziemia (czy Droga Mleczna) jest bardzo blisko centrum wszechświata. Znaczy to, że odległość do nieba jest co najmniej 46.5 miliarda lat świetlnych, 4.4 × 1026 metrów, lub

440,000,000,000,000,000,000,000,000 metrów.

Czy to znaczy, że niebo, to w którym mieszka Bóg i do którego podróżować będą zbawieni, jest odległe od Ziemi o co najmniej 46.5 miliarda lat świetlnych?

  Jest oczywiste, że dla Boga taka odległość nie stanowi żadnej przeszkody, ale jak dużo czasu przeznaczył Bóg na swoją podróż na Ziemię? Jeśli musiałby odbyć tę drogę z prędkością światła, to musiałby być w drodze wiele milionów lat. Ale przecież wiemy, że niedługo po zmartwychwstaniu zabronił dotknąć się Marii, gdyż jeszcze nie był u Ojca, Jn20:17 a już kilka godzin później Lk24:13 rozmawiał z uczniami w drodze do Emaus i wieczerzał z nimi. A więc starczyło Mu kilka godzin aby dotrzeć do Ojca i wrócić na Ziemię? Jeśli założenia uczynione przed chwilą są słuszne, była to zawrotna szybkość. Coś w tym rodzaju z czym naukowcy wiążą wielkie nadzieje dotarcia na inne gwiazdy lub galaktyki.

  Jeśli Jezus podróżuje z taką prędkością, wtedy stanowczo nie ma problemu ze swoją funkcją sprawowaną w świątyni niebieskiej i stawieniem się na Ziemi aby zabrać zbawionych do nieba. Ale pojawia się inny problem, gdyż wiele osób twierdzi że Jezus przyjdzie na Ziemię z gwiazdozbioru Oriona, a ściślej, z Wielkiej Mgławicy Oriona. Niestety, jest to miejsce oddalone od Ziemi o 1,344±20 lat świetlnych (ly). Nie ma w tym żadnego problemu dla Jezusa i aniołów aby podróżować z taką prędkością i zdążyć wszędzie na czas. Ale kwestia jest taka: czy przy podróżach z prędkością większą od prędkości światła ma dla ludzi jakieś znaczenie, z którego miejsca wszechświata Jezus i jego zastępy odbędą podróż na Ziemię? I tak ich nie będzie widać! Światło wypromieniowane lub odbite przez Jezusa i jego korowód zostanie wiele lat świetlnych za nimi, gdyż światło nie podróżuje z prędkością większą niż prędkość światła. Dopiero, kiedy Jezus zwolniłby poniżej prędkości światła, światło mogłoby lecieć przed nim, a kiedy trafiłoby do naszych oczu, moglibyśmy widzieć Jezusa. Światło zaś lecące z Oriona i przedstawiające obraz Jezusa opuszczającego Orion można by oglądać przez ponad 1000lat później, ale podczas Milenium nie będzie nikogo na Ziemi aby na to patrzył.

  Dla dobra tych którzy twierdzą że Jezus będzie podróżował przez korytarz Oriona przyjmijmy, że w ostatnim odcinku drogi do Ziemi, około 500km, zwolni na tyle, że chociaż niewielka część ludzi będzie widziała Jego i zastęp aniołów jako rosnącą chmurę. Słyszałem wykład i oglądałem slajdy o tym jak to Jezus, o wysokości mniejszej niż 2metry, może być widoczny z odległości 500km. Prelegent na własne oczy widział Sputnik (o średnicy 45cm) podróżujący 500km od Ziemi, choć jest on 6 razy mniejszy od osoby Jezusa. A więc, w odpowiednich warunkach jest możliwe, aby widzieć obiekt wielkości człowieka z odległości 500km i więcej, jeśli obiekt ten będzie świecił jak gwiazda czy satelita. Powstaje jednak pytanie: jeśli obiekt ten będzie wyglądał jak wielkie światło, skąd mielibyśmy wiedzieć co to za obiekt? Jeśli widzimy samolot pasażerski lecący na wysokości 10 do 12km, czy jesteśmy w stanie zobaczyć w nim pojedyncze osoby, nawet gdyby stały one na zewnątrz samolotu, np. obok okien? Wydaje mi się że nie, tym bardziej nie będziemy mogli zidentyfikować świecącego obiektu umieszczonego 500km nad Ziemią.

Nie wiem na jakiej wysokości leci ten samolot, ale tak go widać z teleobiektywem, i nie ma szansy aby zobaczyć tam człowieka.

Jeśli nie jesteśmy w stanie zobaczyć Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lecącej 250km nad Ziemią, jak będziemy mogli zdecydować czy coś co świeci na niebie dwa razy wyżej niż Stacja Kosmiczna to gwiazda czy Jezus? Przy okazji dodam, że ludzie w starożytności obserwowali przez wiele lat coś co nazwali gwiazdą wieczorną i gwiazdą poranną, aż w końcu okazało się że to było jedno ciało niebieskie, nie dwa, i nie była to gwiazda ale planeta Wenus. Myślę, że nie jesteśmy lepsi od starożytnych, a to co zobaczymy musimy zidentyfikować szybko, nie czekając na to co podadzą media. Zresztą jak możemy ufać mediom w sprawach wiary, jeśli większość ludzi na tym świecie nie wierzy w Boga? Być może media zechcą zatuszować całe wydarzenie albo wystrzelić rakiety w tym kierunku(?).

  Tak przy okazji wspomnę o nieco innej sprawie. Słyszałem wiele razy że Ewa, ta z raju, ważyła grubo ponad pół tony, a Adam prawie tonę. Przy tym byli odpowiednio wyżsi. Zastanawiam się jak dużo wyżsi? Niektórzy utrzymują że 5metrów, a inni że 30. Ale skąd te informacje? Na pewno nie z Biblii. Jeśli Jezus ma przyjść jako 2-metrowy mężczyzna (chyba był nieco niższy 2000lat temu), to będzie karzełkiem w stosunku do Adama i ich pierwszych potomków. Czy ma On reprezentować doskonałe stworzenie, czy takie jakie zastał 4000lat od raju? Sprawa komplikuje się. Tak to jest, jeśli ktoś nie słucha rad Biblii i dodaje do niej lub ujmuje. Czy ci, którzy uczą o Bogu nie powinni dostrzec, co Bóg mówi na temat zmieniania Jego Słowa? Dt13:1

  Kilka lat temu, a mieszkałem wtedy w Kanberze, przyszedł do mnie kolega i powiedział, że niedaleko księżyca znajduje się jakieś ciało niebieskie i warto by utrwalić to zjawisko na filmie. Wziąłem więc kamerę, ustawiłem na statywie, i oto co otrzymałem.


Około godziny 16:00

Kilka minut później.
Widzimy, że położenie„gwiazdy” względem księżyca pozostaje w przybliżeniu takie same (kamera obraca się razem z Ziemią).

Około godziny 20:00

Kilka minut później.
Ale po czterech godzinach widać już wyraźną różnicę.

Czy z powyższych fotografii można wywnioskować co to za światło? Prawdopodobnie nie, więc „zdradzę tajemnicę”—to nie jest gwiazda, ale to Jupiter, dnia 16 czerwca 2005 obserwowany z Kanbery. Świecił on jak silna gwiazda i nie wiedziałbym że to nie gwiazda, gdybym nie obserwował go przez kilka minut i nie ocenił, że porusza się za szybko jak na gwiazdę. A gdyby to był Jezus zbliżający się do Ziemi, w jaki sposób moglibyśmy Go rozpoznać? Wyglądałby dokładnie tak samo jak Jupiter jeśli tylko przyjmiemy, że jest wystarczająco daleko od Ziemi. A czy jest 500km czy 10,000km, wygląda w przybliżeniu tak samo i nie da się zobaczyć detali.

  Możemy wybrnąć z tej trudnej sytuacji twierdząc że Jezus nie zatrzyma się na wysokości 500km, ale zniży się do takiej wysokości, że będzie Go można rozpoznać nieuzbrojonym okiem i rozróżnić od otaczających Go aniołów. Ale napotykamy wtedy na następny problem. Biblia uczy że kiedy Jezus przyjdzie na Ziemię, „ujrzy go wszelkie oko.” Rv1:7 Załóżmy więc, że Jezus zbliży się do Ziemi na odległość lotu samolotów choć jest to ciągle zbyt wysoko, aby rozróżnić Jezusa od aniołów. Czy z takiej wysokości można zobaczyć wszystkich ludzi na Ziemi? Czy ktoś leciał kiedyś samolotem i widział całą półkulę? Nie, samoloty latają za nisko, aby widzieć całą półkulę. Widzimy więc że nie ma takiej wysokości, która jest wystarczająco nisko aby rozpoznać twarz, a jednocześnie wystarczająco wysoko żeby widzieć całą półkulę. Czyżby Biblia uczyła jakiegoś nonsensu?

  Wspomniany prelegent był świadomy tego że z jednego punktu nie da się zobaczyć wszystkich ludzi na Ziemi, co jest równoznaczne z tym, że wszyscy ludzie nie mogą jednocześnie widzieć danego obiektu poza Ziemią bez względu na to w której części nieba obiekt ten znajdowałby się. Ale prelegent miał wyjście z tej sytuacji—przecież Ziemia się obraca, a Orion leży na równiku niebieskim. Wystarczy więc poczekać w powietrzu niecałą dobę, a wszyscy mieszkańcy Ziemi będą mieli szansę zobaczyć Jezusa gołym okiem. Być może taka odpowiedź wydaje się adekwatna, ale czy na pewno? Pierwszy problem polega na tym, że będąc na wysokości lotu samolotów pasażerskich widzimy zbyt mały okrąg Ziemi. Nawet jeśli patrzylibyśmy na Ziemię z wysokości 500km, horyzont oddalony byłby od nas o około 2,500km. Jak więc moglibyśmy zobaczyć Ziemię od jednego bieguna do drugiego, jeśli są one w odległości ponad 12,740km? Tego nie da się wykonać nawet gdybyśmy byli miliony kilometrów od Ziemi i używali teleskopów!

Z satelity umieszczonego prostopadle nad równikiem i 500km nad nim nie widać nawet zwrotników Raka czy Koziorożca, a co dopiero mówić o Warszawie czy Melbourne?

Wracając do Biblii przypomina mi się werset który mówi (a są to słowa anioła wiedzącego dużo więcej niż ludzie) że ujrzymy Jezusa przychodzącego na Ziemię w taki sam sposób w jaki apostołowie widzieli Go odchodzącego. Ac1:11 Jak więc to się stało prawie 2,000lat temu? Wspomniany tekst wyraźnie określa odejście Jezusa „w górę do nieba,” a inny werset opisuje jak to się stało—„został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu.” Ac1:9 Zwróćmy uwagę na to że Biblia nie opisuje Jezusa oddalającego się poza chmury (nie wspominając już o Orionie), a fakt że nad Górą Oliwną były wtedy chmury nie był dziełem przypadku. Gdyby Jezus chciał pokazać uczniom że powędrował poza chmury aż zginął gdzieś w przestworzach nieba w pobliżu Oriona, to uczyniłby to w nocy i w bezchmurne niebo, aby uczniowie zauważyli konstelację Oriona (w dzień gwiazd nie widać) i sprawiłby że nadmieniliby ten fakt w Biblii. Wniosek dla mnie jest prosty—Chrystus się ‘ukaże’ w pewnej odległości od Ziemi, nawet gdyby to miało być aż 500km od Ziemi (chmury zazwyczaj wędrują o wiele niżej, w warstwie troposfery, do około 20km nad poziomem morza, a najczęściej poniżej jednego kilometra), a pojęcie Jezusa odbywającego podróż przez Mgławicę Oriona nie ma uzasadnienia. Pisarze Biblii mówią wyraźnie, że Jezus przyjdzie w obłoku, Mt24:30, Mk13:26, Lk21:27, Rv1:7 ale nie wiem dlaczego wiele ludzi utrzymuje że przyjdzie z odległego Oriona.

  Nie wiem też skąd się bierze idea że Jezus przyjdzie w potrójnej chwale. Podaje się słowa Mateusza Mt25:31 na dowód tego, ale przecież on wcale nie wspomina nawet chwały aniołów. Biblia mówi że Jezus przyjdzie „w chwale swojej i wszyscy aniołowie z nim,” a na innym miejscu „przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swoimi.” Mt16:27 Przyjść z aniołami a przyjść w ich chwale to dwie różne rzeczy, dlatego pojęcie ‘potrójnej chwały’ odrzucam jako nie-Biblijne. Ci, którzy znają nieco język angielski mogą bardzo łatwo sprawdzić wszystkie podstawowe tłumaczenia tutaj: Mt25:31 i Mt16:27.
   (Wygląda mi na to że przykładamy za mało wagi do studiowania Biblii i za lekko przyjmujemy za prawdę to czego Biblia nie mówi!) Gdyby uczniowie Jezusa podczas Jego wniebowstąpienia widzieli aniołów (tak jak pasterze widzieli aniołów przy Jego narodzeniu) to byłoby to zarejestrowane. Ale Biblia po prostu sprawozdaje że „obłok wziął go sprzed ich oczu,” Ac1:9 a aniołowie określili to ‘wzięciem do nieba.’ Ac1:11 Wśród żegnających na miejscu wydarzenia byli Piotr, Jakub, i Jan, którzy byli świadkami wydarzeń na Górze Przemienia i na pewno podzielili się swoimi przeżyciami z pozostałymi uczniami. Opisali to wydarzenie jako okrycie chmurą, a nie ‘chwałą aniołów,’ Mt17:5 i tylko oblicze Jezusa jaśniało jak słońce. Mt17:3

  Niestety, trzymając się Słowa Bożego nie mogę twierdzić nic innego jak tylko to co ono mówi czy to wprost, czy przez rozumowanie dedukcyjne (proste wyciąganie wniosków). Podróże przez Mgławicę Oriona lub chwała aniołów nie opierają się na przesłankach biblijnych, dlatego nie ma żadnej gwarancji na prawdziwość wniosków opartych na tych przesłankach, nawet jeśli podaje się je jako nauki biblijne. Poza tym, w naszym przypadku wnioski te wchodzą w kolizję z ogólnym rozumowaniem świata zjawisk i wyraźnie odbierają sens interpretacjom takim jak to, że wszyscy mieszkańcy Ziemi ujrzą (nieuzbrojonym) okiem Jezusa, który zawiśnie nad równikiem na 24godziny lub że będzie przychodził z Wielkiej Mgławicy Oriona z prędkością wielokrotnie większą od prędkości światła a my będziemy widzieli to światło zanim pojawi się Jezus.

  Można zapytać, czy Bóg mógłby podróżować z Mgławicy Oriona w ciągu kilku dni a sprawić, że obserwatorzy nieba widzieliby to w swoich teleskopach tak, jakby światło podróżowało z normalną prędkością łamiąc przy tym znane nam prawa fizyki? Oczywiście że tak, ale kto przyjąłby za prawdę zjawiska, które łamią prawa fizyki? Naukowcy wiedzieliby, że to jest spekulacja, jak więc mogliby poważnie traktować Boga, który produkuje jakieś prymitywne tryki (prymitywne w rozszyfrowaniu, chociaż za skomplikowane aby je wykonać samemu) produkowane w jakimś nieokreślonym celu? Fakt pojawienia się Boga w pobliżu naszej planety, podczas kiedy nikt nie będzie wiedział o tym aż do chwili kiedy się to stanie, naukowcy przyjmą jako coś nadzwyczajnego (cud), ale nie będą kwestionować takiego zachowania się Boga, gdyż będzie to zupełnie normalne aby Bóg podróżował tak jak wymaga tego sytuacja bez jakichś dodatkowych efektów o dziwacznej przyczynie. Dlatego też uważam że na równi z pomysłem postoju przez 24 godziny 500km ponad Ziemią, widzialna z Ziemi podróż przez Mgławicę Oriona spowodowałaby wiele zamieszania, ale niewiele pożytku.

  Są tacy którzy twierdzą że tuż przed przyjściem Jezusa na Ziemię atmosfera zostanie zrolowana (zniknie) a my będziemy słyszeli głos Boga dochodzący do nas z korytarza Oriona (czyli z próżni). Ale jak to się może stać? Jeśli atmosfera zniknie, ludzie natychmiast zginą, co najmniej ci niezbawieni, i nie będą widzieć przyjścia Jezusa. Czy to ma sens? Dla mnie nie ma żadnego, a szczególnie dlatego że Biblia tego nie uczy. Wprost przeciwnie, Biblia uczy że Chrystus przyjdzie i wiele ludzi przyjdzie do Niego spodziewając się że zostaną zabrani do nieba, a Jezus odpowie im że ich nie zna. Lk13:27 Bez względu na to czy ten ‘obrazek’ to przypowieść, czy wydarzenie prawdziwe, mieszkańcy Ziemi nie wymrą z braku tlenu tuż przed przyjściem Jezusa, ale będą widzieli Jezusa, który zabiera swoich zbawionych do nieba.

  Ignorując pomysł ze zniknięciem atmosfery, czy jest możliwe, aby ludzie przebywający na Ziemi słyszeli głos Boga dolatujący z Oriona? Fala dźwiękowa może rozchodzić się tylko w ośrodkach sprężystych (ciele stałym, płynie, gazie), ale nigdy w próżni. Poza tym, fala dźwiękowa rozchodzi się z bardzo małą prędkością w porównaniu ze światłem (fala elektromagnetyczna), bo tylko 340.3m/s, co jest około 1225km/h (w powietrzu w temperaturze 15°C przy normalnym ciśnieniu) lub w żelazie tylko 5130m/s. Jest to prędkość nieporównywalnie mniejsza od prędkości światła, a skoro światło zostałoby daleko w tyle za Jezusem, to dźwięk zostałby daleko w tyle za światłem. Jak więc dawno temu musiałaby fala dźwiękowa opuścić Oriona, aby dotrzeć do Ziemi przebywając drogę, którą światło musiałoby pokonywać przez ponad 1340lat? Byłoby to dłużej niż 1,324,000,000lat, albo ponad 220,000 razy dłużej niż istnieje kosmos. Mamy więc następny przykład interpretacji Biblii, który nie ma sensu, a jest zaczerpnięty ze źródeł pozabiblijnych. Jakże cenna wydaje się rada Boga: „Nic do tego nie będziesz dodawać ani niczego od tego nie ujmiesz.” Dt13:1

  Słyszałem już wiele razy ludzi którzy usiłowali przekonać innych (i wcale nieźle im to szło!), że głos Jezusa jest taki życiodajny, że kiedy tylko Jezus zawoła, wszyscy zmarli usłyszą go z grobów i powstaną. Jednym z ‘dowodów' takiego konceptu miał być werset mówiący o tym jak Jezus wzbudzał Łazarza wypowiadając słowa „Łazarzu, wyjdź.” Jn11:43 Gdyby Jezus nie zawołał Łazarza po imieniu, to ponoć wszyscy zmarli wstaliby. Jeśli to jest prawdą, to dlaczego tylko jeden Łazarz wstał, a nie wszyscy? Poza tym, czy ta opowiastka ma znaczyć, że zmarli leżą w grobach i tylko nasłuchują aby pod jakimkolwiek pretekstem powstać? Przecież to nie ma sensu! Zmarli to ci, którzy nie żyją, dlatego też nie mogliby nic słyszeć ani niczego uczynić. Gdyby to było w ich siłach wstać, to nie czekaliby na nic, tylko wstaliby. Ale to jest fałszywa nauka. Zmarli to ci, których ciała nie były w stanie dłużej żyć a nie dlatego że Bóg im odebrał życie To nawet gdyby w jakiś sposób ich wzbudzić z grobu, to za chwilę znowu zmarliby. W poprzednim odcinku pisałem o pierwszej śmierci jako o zepsutej żarówce która przestaje świecić mimo że przewody ciągle są pod napięciem. Ponadto wiele ciał ludzkich jest kremowanych, innych zjadły zwierzęta, innych prochy są wsypane do rzek... jak można powiedzieć że po śmierci ludzie mogą wstać? Czy ciało zamienione w pył lub strawione przez rekiny może się jakoś pozbierać, zbudować sobie ciało, i dać sobie życie? Takie opowiadania nie mają żadnego sensu. Jeśli Bóg nie zbuduje organizmów i nie da im odpowiednich umysłów, żadna osoba nie powstanie do życia. Być może nasłuchiwanie z grobu życiodajnego głosu Jezusa brzmi bardzo pobożnie, to jednak nie ma sensu. Nic w tym dziwnego, ta nauka nie pochodzi z Biblii.

  W drodze do nieba będziemy ponoć podziwiać Mgławicę Oriona. Ciekaw tylko jestem jak to może się odbyć. Musimy przecież być z powrotem na Ziemi 1000lat później, a do Mgławicy jest ponad 1,344lat świetlnych. Z jaką prędkością będziemy tam podróżować? Jeśli będzie to tylko potrójna prędkość światła, zostanie nam tylko 104 lata z Milenium na jakiekolwiek inne zajęcia, i prawdopodobnie będzie to nudne patrzeć na powoli zmieniające się otoczenie przez 896lat. Poza tym, czy będziemy widzieć Mgławicę w takich samych barwach w jakich widzimy ją teraz? Najpewniej nie i już wyjaśniam dlaczego tak myślę.

  Chyba każdy z nas słyszał kiedyś pojazd przejeżdżający na syrenie lub sygnale, a najlepiej jeśli to był gwiżdżący pociąg. Kiedy zbliża się do nas, wysokość dźwięku wydaje się nam być wyższa niż wtedy kiedy odjeżdża od nas. Ten sam efekt występuje wtedy kiedy gwiżdżący pociąg stoi, a my przejeżdżamy koło niego. Jest to tzw. efekt Dopplera polegający na tym, że podczas zbliżenia się do źródła dźwięku odbieramy go z wyższą częstotliwością niż ta z jaką jest nadawany, i odwrotnie kiedy się oddalamy.

  Wyobraźmy sobie, że eksperymentalna lokomotywa przejeżdża koło nas za każdym razem szybciej. Co działoby się z dźwiękiem? Za każdym razem częstotliwość byłaby wyższa podczas zbliżania się lokomotywy i coraz niższa podczas oddalania się jej, aż przy pewnej prędkości byłaby za wysoka (a po przejechaniu za niska) aby nasze uszy zdołały ją rejestrować. Słyszelibyśmy gwizd tylko wtedy kiedy lokomotywa przejeżdżałaby koło nas, ale nie słyszelibyśmy gwizdu ani przedtem ani potem.

  Tak jak dźwięk, światło też jest falą, ale ponieważ podróżuje ono z prędkością o wiele większą niż dźwięk, o wiele trudniej jest zauważyć efekt Dopplera. Można jednak zauważyć że rano światło jest zabarwione na kolor niebieskawy, a wieczorem nieco poczerwienione. Dzieje się tak dlatego że z rana podróżujemy wraz z obracającą się Ziemią w kierunku Słońca, źródła światła, a przed wieczorem oddalamy się. Chociaż prędkość ta jest niewielka w porównaniu z prędkością światła, to jednak wpływa nieco na zmianę barwy światła słonecznego. Dla zainteresowanych podam, że w Warszawie prędkość liniowa wzdłuż równoleżnika wynosi 1,028km/h, a w Melbourne 1,333km/h (Melbourne jest trochę bliżej równika, stąd też różnica).

  Efekt Dopplera jest odczuwany bardziej przy większych różnicach prędkości niż te spotykane na Ziemi. W przestrzeni kosmicznej występuje zjawisko poczerwienienia lub przesunięcie ku czerwieni (ang. redshift) polegające na tym, że promieniowanie gwiazd i galaktyk jest przesunięte w stronę większych długości (lub mniejszych częstotliwości) co świadczy o tym że galaktyki oddalają się od Ziemi i względem siebie. Nasuwa się pytanie: co ludzie podróżujący z dużymi prędkościami będą widzieli w kosmosie?

  Wyobraźmy sobie że pewnego dnia rozpoczęlibyśmy podróż w kierunku Mgławicy Oriona, rozpędzając się coraz szybciej i szybciej. Po pewnym czasie zauważylibyśmy że poczerwienienie Mgławicy znikło, a byłoby to wtedy kiedy poruszalibyśmy się z tą samą prędkością co i Mgławica. Za to gwiazdy i galaktyki za nami stałyby się czerwieńsze niż były na początku podróży. Kiedy nadal przyśpieszalibyśmy, Mgławica i sąsiednie galaktyki stałyby się niebieskawe (tak jak światło poranka), a galaktyki za nami jeszcze bardziej czerwone. Gdybyśmy ciągle przyśpieszali, zaczęlibyśmy widzieć ultrafioletowe promieniowanie Mgławicy, a potem promienie rentgena i w końcu promienie gamma. Natomiast galaktyki pozostające za nami widzielibyśmy jako promienie podczerwone, mikrofalowe, a w końcu radiowe. Obecnie wychwalamy Mgławicę Oriona (po odfiltrowaniu poczerwienienia) jako najpiękniejszą część nieba, ale przy wielkiej prędkości poruszania się Mgławica nadal nas będzie zachwycać i to przez prawie 900lat? Jest szansa, że Mgławica będzie wyglądać bardzo brzydko, i nawet gdyby skrócić podróż do kilku lat, będzie to nadal uciążliwe. Wyobraźmy sobie godzina po godzinie, dzień po dniu, tydzień po tygodniu... nic innego tylko ta sama Mgławica. Jak długo można patrzeć na ten sam obraz? Ponadto, czy Bóg ma jakiś cel w tym abyśmy odbyli tę podróż? Coś mi się wydaje, że nie, i nie ma w tym nic dziwnego. Nasza wyimaginowana podróż nie jest wzięta z Biblii, nie uwzględnia podstawowych zasad fizyki, nie bierze pod uwagę zbyt zdrowego rozsądku, i jest z dala od opisu „czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują.” 1Co2:9

Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że ta fotografia (wzięta z www.spacewallpapers.net) ma inne kolory niż to co widzą astronomowie? Być może jest ona, jak wiele innych, wykonana w podczerwieni, w widmie rentgena, lub w jakimś innym widmie i składa się z wielu takich fotografii nałożonych na siebie. Czy jest coś specjalnego w tej mgławicy? A jak wyglądają inne mgławice, włącznie z tymi o których jeszcze nie wiemy? Może są jeszcze piękniejsze niż ona(?). A jak będzie ona wyglądała wzrokiem podróżnika międzyplanetarnego poruszającego się z prędkościami ponadświetlnymi?

       

Ta sama mgławica w różnym wydaniu. Które kolory są prawdziwe?

Tak przy okazji poruszą jeszcze jedną rzecz związaną z naszą podróżą po autostradzie przez Mgławicę Oriona. Są tacy którzy uczą, że ci ze zbawionych, którzy nie mieli szansy dowiedzieć się o tym iż Sabat jest święty, przed dotarciem do nieba będą mieli szansę przeżyć jeden Sabat świętując go. Znaczyłoby to, że w drodze do Oriona wszyscy ludzie będą musieli dowiedzieć się o obowiązku święcenia siódmego dnia, Ex20:8 wstrzymać się od jakiejkolwiek pracy, nawet zwierzęta nie będą mogły pracować. Ex20:10 Zastanawiam mnie fakt jak to się odbędzie. Kto będzie liczył obroty Ziemi aby poinformować o nadejściu Sabatu? Być może będziemy mogli zobaczyć Ziemię, ale czy rozróżnimy na niej tyle detali aby zorientować się kiedy promienie słoneczne miną południk w Greenwich? Musimy jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że światło z Układu Słonecznego potrzebuje wiele lat aby dotrzeć do Mgławicy, a więc obraz widziany z podróży do nieba będzie opóźniony o wiele lat i polegając na tym obrazie nie będziemy mieli pojęcia o tym jaki jest rzeczywisty czas na Ziemi. A więc doba ziemska czy czas rozpoczęcia i zakończenia dnia Sabatu na Ziemi nie będzie miała jakiegokolwiek znaczenia dla podróżnych przez Mgławicę Oriona, a Słońce będzie jedną z mniejszych gwiazd rozsianych po całym niebie. Będzie to tak jak byśmy teraz zastanawiali się jaki jest dzień w systemach innych gwiazd (pod warunkiem że mają one planety i planety obracają się w stosunku do swoich gwiazd). A więc, jak ustalić nadejście Sabatu w okolicach Oriona? I jak miałoby wyglądać świętowanie tego dnia? Czy ktoś będzie się modlił i prosił o obecność Ducha Świętego? Od jakich robót wszyscy powstrzymają się? Czy będzie specjalny posiłek? Czy będziemy widzieli coś specjalnego w tym dniu czy nadal będziemy oglądać tę samą Mgławicę?

  Rozważania w tym odcinku doprowadziły nas do bardzo smutnego zakończenia. A jeszcze smutniejszy jest fakt, że ludzie uczą swoje własne domysły tak jakby to była wiedza pochodząca prosto od Boga i nie zdają sobie sprawy z tego, że słuchają ich inni którzy wiedzą o wiele więcej i dziwią się jak można uczyć takich nonsensownych „nauk.” Najczęściej więc opuszczają zgromadzenie nie odzywając się do nikogo, gdyż wszyscy słuchacze wydają się być zachwyceni mówcą. Zamiast poznać Boga, dowiadują się jak ludzie interpretują Biblię patrząc z wykrzywionego pojęcia o astronomii czy innych dziedzin wiedzy. Jaka szkoda!

  Choć ten odcinek był długi i smutny, musiałem napisać o tych zagadnieniach, aby przygotować sobie drogę na następny odcinek. Będzie on radosny, a przedstawię w nim jak sobie wyobrażam przyjście Jezusa bazując na tym co mówi Biblia, a nie jakieś inne źródła wchodzące w konflikt z Biblią.

CezaryN

 

Skróty nazw ksiąg biblijnych:

Ac Dzieje Apostolskie
Am Księga Amosa
1Ch 1 Księga Kronik
2Ch 2 Księga Kronik
1Co 1 List do Koryntian
2Co 2 List do Koryntian
Co List do Kolosan
Dn Księga Daniela
Dt Księga Powtórzonego Prawa
Ec Księga Koheleta
Ek Księga Ezechiela
Ep List do Efezjan
Er Księga Ezdrasza
Es Księga Estery
Ex Księga Wyjścia
Gl List do Galacjan
Gn Księga Rodzaju
Hb List do Hebrajczyków
Hg Księga Aggeusza
Hk Księga Habakuka
Ho Księga Ozeasza
Is Księga Izajasza
Jb Księga Hioba
Jd List Judy
Jg Księga Sędziów
Jh Księga Jonasza
Jl Księga Joela
Jm List Jakuba
1Jn 1 List Jana
2Jn 2 List Jana
3Jn 3 List Jana
Jn Ewangelia według Jana
Jr Księga Jeremiasza
Js Księga Jozuego
1K 1 Księga Królewska
2K 2 Księga Królewska
Lk Ewangelia według Łukasza
Lm Lamentacje (Treny)
Lv Księga Kapłańaska
Mi Księga Micheasza
Mk Ewangelia według Marka
Ml Księga Malachiasza
Mt Ewangelia według Mateusza
Na Księga Nahuma
Nb Księga Liczb
Nh Księga Nehemiasza
Ob Księga Abdiasz
1P 1 List Piotra
2P 2 List Piotra
3P 3 List Piotra
Ph List do Filipian
Pm List do Filemona
Pr Księga Przysłów
Ps Księga Psalmów
Rm List do Rzymian
Rt Księga Rut
Rv Apokalipsa Jana
1S 1 Księga Samuela
2S 2 Księga Samuela
Sg Pieśń nad Pieśniami
1Th 1 List do Tesaloniczan
2Th 2 List do Tesaloniczan
1Tm 1 List do Tymoteusza
2Tm 2 List do Tymoteusza
Tt List do Tytusa
Zc Księga Zachariasza
Zp Księga Sofoniasza

Komentarze