Kilka lat temu ukazał się na naszej witrynie artykuł o początkach nagrywania przewodników do studiowania Biblii w Szkole Sobotniej w formie dźwiękowej. Trochę później ukazał się drugi artykuł w którym opisywaliśmy jak przebiegało nagrywanie ponad rok temu. Ponieważ od tamtej pory upłynęło już sporo czasu i sposób nagrywania uległ dość znacznym zmianom, podzielę się naszymi zdobyczami z Internautami.
Niedługo po przyjeździe z Kanbery zostałem poproszony o pomoc przy nagrywaniu lekcji. Nagraniami kierował wtedy Witold Wawruszak używając swojego wielkiego miksera (48 kanałów) używanego do nagłaśniania kościoła. Lektorów umieszczał w pokoju na piętrze, aby wyeliminować nagrywanie hałasów pochodzących ze studia. Lektorzy mieli słuchawki na uszach aby mogli w nich słyszeć zarówno swoje własne głosy jak i polecenia ze studia. Taka instalacja wymagała rozciągnięcia trzech kabli o długości 30m każdy, podłączania wzmacniacza słuchawkowego no i ustawiania mikrofonów. Ponadto potrzebna była osoba do włączania mikrofonu ze studia. Niestety byłem nieco za leniwy do tego, aby za każdym razem napracować się przy rozstawianiu a potem składaniu sprzętu. Wolałem popracować trochę głową, aby oszczędzić czasu i mięśni.
Mikser Behringer SX 4882 był ciutek za duży jak na moje potrzeby.
Wydawało mi się że nagrywanie na laptopie będzie o wiele sprawniejsze i da takie same rezultaty. Postarałem się więc o dwa małe mikrofony pojemnościowe, dwa krótkie kable do nich (tylko 3m), przystawkę do komputera, i w ten sposób mogłem wziąć cały sprzęt (oprócz statywów) w dwie ręce i bez problemu przenosić swoje „studio” z miejsca na miejsce. Przygotowanie sprzętu do nagrania a potem schowanie go wymagało mniej niż pół godziny. Wyeliminowałem słuchawki, wzmacniacz, długie kable oraz wszystkie „przyjemności” z tym związane. Wprowadziłem też nagrywanie bez zatrzymywania się, kiedy ktoś pomyli się lub przejęzyczy, aby proces nagrywania ograniczyć do minimum. Byłem zadowolony z tego osiągnięcia przez kilka następnych sesji, ale ciągle myślałem o tym żeby wyeliminować ustawianie i składanie sprzętu. Poza tym wentylator z laptopa było słychać na nagraniach (bardzo niewiele, ale mnie to coraz bardziej drażniło).
Compaq Presario V2000, mały ale wystarczający do nagrań.
Przystawka audialna Tascam US-122.
Zacząłem się zastanawiać nad tym dlaczego czuję się ciągle przywiązany do kościoła. Nie potrzebowałem przecież nic czego nie mógłbym wziąć ze sobą do domu! Lektorzy mogliby przyjechać do mnie zamiast do kościoła, a ja nie musiałbym za każdym razem rozstawiać sprzętu i składać go, ażeby za kilka dni czynić od nowa to samo. Sprawdziłem więc akustykę w domu mojej mamy (obecnie tam mieszkam) i byłem zadowolony z rezultatów. Niedługo po próbach wszystkie nagrania robiłem już u siebie w domu, a mikrofony stały przez kilka tygodni gotowe do pracy w każdej chwili aż nagrania na dany kwartał zostały skończone. Korzystając ze sprzętu do filmowania, ustawiałem dwie lampy dla lektorów, dzięki czemu nie mieli cieni z mikrofonów i statywów, i widzieli lepiej strony z wydrukiem (zdjęcia można obejrzeć tutaj).
Nadszedł czas wymiany małych mikrofonów na większe, gdyż nie musiałem ich teraz nosić ze sobą i ustawiać do każdego nagrania. Użyłem więc mikrofonów produkcji australijskiej, które zdobyły sobie uznanie na całym świecie, tzn. Røde NT3. Spodobał mi się ich dźwięk, więc byłem zachęcony do eksperymentowania i dlatego spróbowałem mikrofony lampowe Røde NTK, ale zbierały one wszystkie dźwięki z pobliskich domów. Musiałem więc pozostać przy mikrofonach NT3.
Mikrofon Røde NT3.
Mikrofon Røde NTK.
Do nagrań muzyki nadal używam mikrofonów NTK i jestem z nich bardzo zadowolony. Jako próbkę nagraną tymi mikrofonami załączam jeden z nagranych niedawno utworów wykonanych przez Zofię i Wojtka Starck (poznałem ich w Klubie Seniora w naszym kościele podczas ich wędrówki dokoła świata).
Kadr z filmiku nagranego mikrofonami NTK. Utwory można posłuchać tutaj lub tutaj, albo prosto z kanału Wojtka.
Następnie uprzykrzył mi się komputer. Nie mogłem z nim się przybliżyć do mikrofonów i dlatego nie czułem się częścią grupy nagrywającej; kiedy lektorzy siedzieli w promieniach lamp, ja musiałem się chować w cieniu. Kupiłem więc miniaturowe 4-ścieżkowe urządzenie firmy ZOOM, które nie robi żadnego hałasu, gdyż nie ma wentylatora czy twardego dysku, a nagrywa bezpośrednio na kartę pamięciową SD. Mogłem więc siedzieć z lektorami przy tym samym stole i czuć się częścią tego samego zespołu. Po zakończeniu nagrywania wyjmuję kartę z ZOOM’a, wkładam do komputera i jestem gotowy do obróbki dźwięku w programie Adobe Audition 3.0.
ZOOM HD4 mieści się do kieszeni i jest gotowy do pracy 20 sekund po włączeniu.
Podczas nagrywania często patrzyłem na sterty papieru drukowane wielką czcionką, aby lektorom było łatwo czytać. Wyglądały one w ten sposób:
Mieliśmy do dyspozycji trzy kopie każdej lekcji—dwie dla lektorów i jedna dla mnie. Każda lekcja zawierała ponad 20 stron, a niektóre nawet 28. Co za strata papieru i kolorowego tuszu! I to wszystko na jedno czytanie, które trwało około pół godziny. Czy nie dałoby się coś z tym zrobić?
Do naszych lekcji weszły nowe nazwy ksiąg biblijnych, do których lektorzy nie byli przyzwyczajeni i zawsze mieli problem z czytaniem skrótów. Kiedy niespodziewanie natknęli się na skrót „Ap,” często nie wiedzieli czy to księga Apokalipsy czy Dziejów Apostolskich. A kiedy zobaczyliśmy takie coś jak np. „So” to musieliśmy zajrzeć do spisu skrótów, bo takiego czegoś jeszcze nie widzieliśmy. Zdarzało się też że osoba wpisująca wersety biblijne przez pomyłkę wpisała części Dziejów Apostolskich zamiast Apokalipsy, i wykrywaliśmy pomyłki dopiero podczas czytania. Musiałem więc coś zrobić, bo zabierało to za dużo czasu podczas naszych sesji.
A więc trzeba było oszczędzić ponad 500 stron papieru, kilku litrów tuszu, wiele godzin drukowania, oraz sprawdzić tekst przed drukiem. Pomyślałem więc o wyświetlaniu tekstu do druku na monitorach i sprawdzeniu go kiedy się dostanie na mój komputer. Otrzymywałem więc dokumenty pocztą elektroniczną i wszystkie skróty zamieniałem na pełne nazwy, częstokroć liczebniki pisałem pełnymi słowami. Wprowadzałem kolory do cytatów i dzieliłem tekst na części, aby lektorzy nie musieli uzgadniać między sobą podczas czytania, kiedy robić zmiany. Wprowadziłem też kilka innych ułatwień do naszej pracy i wszystkie zaowocowały. Nie trzeba już więcej drukować setek stron nocami, a czytanie jest znacznie ułatwione.
Do wyświetlania tekstu używam dwóch monitorów i laptopa, a więc znowu musiałem się oddalić od lektorów, aby mikrofony nie zbierały hałasu wentylatora w laptopie. Posługuję się programem FloSpace Prompter, który przyjmuje tekst z edytora tekstu wraz ze wszystkim formatowaniem i przesuwa piksel po pikselu do góry. Wystarczy tylko regulować prędkość przesuwu tekstu , aby zsynchronizować go z prędkością czytania. Lektorzy nie muszą już rozszyfrowywać skrótów a potem śmiać się z takich dziwolągów jak „pierwsza lista do koryntianów,” i nawet nie zastanawiają się nad tym kto czyta poszczególne części, bo jest to już za nich zrobione—koncentrują się wyłącznie na czytaniu. Oczywiście muszę spędzić około godziny nad formatowaniem każdej lekcji, ale za to czas nagrywania i edycji są znacznie skrócone, a praca przynosi radość. Po przeczytaniu pierwszej lekcji czytanej z monitorów wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni i zabrało to nam tylko 20 minut (dawniej zdarzało się 40 minut i wiele pomyłek do edycji), a obróbka tego materiału też była o wiele krótsza (nie mierzyłem czasu). Zauważyliśmy też inne zalety tego rodzaju nagrywania. Lektorzy zmieniają się częściej przez co wolniej się męczą i mogą się lepiej koncentrować na czytaniu, przez co końcowy wynik jest znacznie lepszy. Przesuwający się stale tekst, chociaż regulowany w zależności od potrzeb, dopinguje do ciągłego czytania. Podczas dokonywania nagrań wszyscy są zadowoleni gdyż tekst jest nagrany szybko i z niewielką ilością pomyłek, możemy więc sobie pozwolić na krótkie przerwy z popijaniem soków i kończymy nagrywanie o wiele wcześniej niż w dawnych czasach.
Tak wygląda sprzęt do wyświetlania tekstu oraz mikrofony. Zdjęcia robione bez lampy błyskowej (czytamy przy przyciemnionym świetle).
Lektorzy czytają siedząc wygodnie w fotelach (a nie wisząc na krzesłach).
A jeśli w gardle zaschnie, popijają sok (lub używają ClearVoice na zmęczone gardło).
Od samego początku publikowania lekcji w formie audialnej nagrywam tytuły lekcji na każdy dzień, aby słuchacze wiedzieli dokładnie czego słuchają. Wymaga to znalezienia prawie stu tytułów i przeczytanie ich wraz z datami i nazwami dni tygodnia. Aby ułatwić sobie pracę, zaprojektowałem arkusz kalkulacyjny, do którego wpisuję wszystkie tytuły oraz nazwiska lektorów, a on układa je we właściwym porządku, synchronizuje z datami i nazwami dni tygodnia. Wystarczy więc przeczytać wszystko tak jak się czyta książkę, a potem wybrać odpowiednie fragmenty i wstawić je na początku i końcu odpowiedniej ścieżki. Wspomniany arkusz kalkulacyjny produkuje nawet nazwy plików do których zapisuję wszystkie ścieżki według nomenklatury rozumianej przez naszą witrynę internetową. Wystarczy więc wysłać wszystkie ścieżki do serwera, a on je powpisuje tam gdzie trzeba i nikt się nie martwi jak to się dzieje (głowa w tym Arka Wrzosa).
Fragment arkusza kalkulacyjnego pilnującego tytułów.
Miałem jeszcze jeden mały problem z nagraniami. Kiedy chciałem nagrać tytuły lekcji, musiałem sam synchronizować prędkość przesuwu dokumentu na monitorze. Używając zdalnego sterowania myszą byłem ograniczony do „skakania” tekstu po monitorze zamiast płynnego przesuwania, ale postanowiłem nic nie robić w tej sprawie, bo mogłem ostatecznie wykonać moją pracę bez większych problemów.
Całkiem niezależnie od nagrywania, kupiłem mały laptop Lenovo S10e aby mieć na nim wiele tłumaczeń Biblii i nosić go do kościoła lub w inne miejsca zamiast Biblii, konkordancji, słowników biblijnych i innych książek, które zabierają wiele miejsca na półkach w domu. Mogę mieć w ten sposób większość swoich podręczników przy sobie i korzystać z nich kiedy tylko zajdzie potrzeba. Zwróciłem wtedy uwagę na to że ten laptop nie ma wentylatora, a dysku nie słychać nawet z odległości 10cm. Praktycznie nie wydaje on żadnego hałasu, co dało mi następny pomysł usprawniający nagrywanie. Można postawić takiego laptopa tuż obok mikrofonu i nie będzie go słychać. Kiedy więc nagrywam np. czytanki na tydzień modlitwy, Lenovo stoi tuż obok mnie, wyświetla tekst na dużym ekranie, i mogę go sterować prosto z klawiatury.
Tekst jaki widzą lektorzy na monitorach.
Laptop Lenovo S10e w wersji białej.
Właściwie wielkość (małość) tego laptopa można sobie uświadomić kiedy się zwróci uwagę na wielkość gniazdek.
Obecnie nie widzę żadnej potrzeby wprowadzenia jakichkolwiek ulepszeń do pracy w nagrywaniu lekcji i innych materiałów czytanych, a kiedy popatrzę wstecz wyraźnie widzę drogę którą przebyliśmy aż do dzisiaj. Myślę że nasze osiągnięcia mogą pomóc innym w podobnej pracy, a jeśli ktoś ma jakieś uwagi lub pytania, zachęcam do pisania do nas korzystając z formy poniżej. Zarówno komentarze jak i pytania będą mile widziane.
Komentarze