Pierwsza niedziela grudnia to jak co roku okazja do wybrania się na to, co jedni nazywają odpustem, inni festynem, a dla nas to po prostu Polskie Targi. I jak co roku, atmosfera Polskich Targów przy Domu Polskim „Syrena” w Rowville to mieszanka polskich zapachów, dźwięków i widoków. Aromat polskiego bigosu, parówek, jagodzianek, przeplata się z dźwiękami „Niemena”. Polskie płyty, książki, czasopisma, kalendarze, bursztyny, kosmetyki – wszystko to powoduje, że na chwilę zapominam gdzie jestem i przenoszę się na chmurce marzeń daleko za morza i oceany ..... Za chwilę jednak spadam na australijską ziemię, gdy słyszę jak grupa polskich dzieci, ubrana w piękne polskie ludowe stroje i przygotowująca się do występu w jakimś polskim tańcu, gaworzy sobie po angielsku. Mimo wszystko, aby wypróbować polskiego ducha w młodzieży puszczam oko do dziesięcioletniej dziewczynki, a ona natychmiast pochyla się do do koleżanki i, z oburzeniem, szepcze : „Did you see that old man? He winked at me! (Widziałaś tego starego faceta? Mrugnął do mnie!). Odwracam się i z głębokim zainteresowaniem wpatruję się w niesiony przez jakiegoś leciwego patriotę produkt firmy Okocim. Uśmiecham się do niego, i tym razem reakcja jest właściwa. Oj, duch w młodzieży zamiera, zamiera ...
Pogoda dopisała nam wspaniale, do tego stopnia, że gdyby nie wspaniały, biały namiot to po godzinie stania na słońcu wyglądalibyśmy jak wypieki na stoisku obok. A pod namiotem było ciekawie. Rozdaliśmy wiele egzemplarzy Znaków Czasu, zaproszeń na nasze koncerty, dwóch klientów o mało nie pobiło się o ostatni egzemplarz Biblii Tysiąclecia, dzieci korzystały z darmowych cukierków, a z drugiej strony „rynku” polska delegacja z ATO (Australian Taxation Office) – której połowa to nasza Ania Wasilewska – obserwowała, czy nie robimy zbyt wielkich dochodów.
Nowe znajomości, kulturalna wymiana opinii na tematy religijne (które, jak wiadomo są przyczyną wszytkich wojen), a przy okazji jeszcze jedna okazja do uśwadomienia polskiego społeczeństwa co do tego kim jesteśmy i po co istniejemy – oto czym dla naszej małej grupki były tegoroczne Targi. Kto nie był niech żałuje, ale do następnych Targów tylko 12 miesięcy J.
Komentarze