W Kościele | Wydane 2010/12/09

Jeszcze raz 100 lat

Pisze Bogusław Kot Zdjęcia: Jerzy Markowski
Refleksje z podróży do Adelajdy

100 lat życia to ewenement – nie każdemu jest dane takie celebrowanie, dlatego nie mogłem nie pojechać do Adelajdy na celebracje urodzinowe s. Lili Lipskiej (po otrzymaniu gratulacji od królowej żartobliwie każe się nazywać „Lady Lili”).

Daleka i długa to podróż, musieliśmy spędzić ok. 9 godzin w samochodzie, pokonując trasę ok. 750 km. Po przebiciu się przez miasto ruszyliśmy „ostro” przed siebie (dozwolona szybkość 100, miejscami 110 km/godz.).

Żeby zagłuszyć szum wiatru, opon i monotonny warkot silnika, włączyłem ulubionego piosenkarza polskiego Waldemara Koconia – kaseta nosi tytuł „Rozmowa z Bogiem” i w trakcie słuchania myśli biegały w przeróżne strony.

„Młodości moja, moja radości, byłaś ty kwiatem w żywych odcieniach...” 

Tak, tak – do Australii przybyłem w 1972 r., młody, pełen zapału, energii i marzeń – życie cieszyło. Dziś też cieszy ale nieco w inny sposób – cieszy każda przeżyta noc, przeżyty dzień!

Z nadzieją witać słońce, gdy twarz wychyli z za ciemnych chmur. Żyć... nie istnieć... żyć”.

Jakie to piękne jadąc wśród lasów z drzew eukaliptusowych – niektóre z nich stoją obumarłe, a ich wielkie konary bezlistne na tle błękitnego nieba jakby wołały „o pomstę”, przenosić się do Polski, do Warszawy...

Odnajduję w duszy swojej mały ślad dzieciństwa szlaków; gęstym lasem przez polanę z szumem traw, ze śpiewem ptaków; dźwięczne struny brzóz i trzciny we wspomnieniach grają solo, jak w orkiestrze mandoliny, jak chrabąszcze letnią porą.”

Zostawiamy przez długi czas ciągnące się z boku pasmo przepięknych gór Grampians, miasta i miasteczka, całą masę zabudowań farmerskich na olbrzymich połaciach pól i pastwisk... Przy dźwiękach pięknych melodii i życiowo-filozoficznych słowach czas szybciej bieży...

Czas jak z bicza głośno strzela, srebrny włos matczynej skroni, mówi nam że przyszła pora śladem wspomnień gonić...”

I tak wspominałem, wspominałem, wspominałem – aż do samej Adelajdy.

Polski Kościół Adwentystów DS College Park był dla mnie pierwszym kościołem na ziemi australijskiej i zawsze z przyjemnością tam wracam! Tam spędziłem wiele czasu na pracy w zborze, z młodzieżą (urządzaliśmy koncerty i inne imprezy w kościele i na zewnątrz!), jeździliśmy na wycieczki, pomagaliśmy jeden drugiemu i tym, którzy jakiejkolwiek pomocy potrzebowali.

Kościół tętnił życiem, młodością, pieśnią i muzyką. Tak jest do dziś choć dla nie jednego młodość przeminęła, już nie ma takiej energii a siwizna okryła głowy. Już zastałem następne puste miejsca tych, którzy ostatnio odeszli.

Było też sporo radości!

Było to przecież 100 lecie urodzin s. Lili Lipskiej, która do kościoła przyjechała w otoczeniu rodziny aby z rodziną duchową dzielić wdzięczność za opiekę Bożą. Dzięki łączom internetowym życzenia Solenizantce przekazywał pr. Mariusz Wieczorek z polskiego kościoła adwentystycznego Dandenong (Melbourne), a zbór Dandenong mógł być świadkiem tego co działo się w Adelajdzie.

Były kwiaty, mnóstwo kwiatów, uściski, całusy, życzenia z różnych stron Australii i świata, a po nabożeństwie w holu do suto zastawionych stołów zasiadły dziesiątki osób by spożywać smaczne potrawy i rozmawiać... rozmawiać... rozmawiać.

Przyszedł czas na pożegnanie, przyklęknąłem przed Solenizantką, która z wdzięcznością powiedziała – „tyś specjalnie dla mnie przyjechał”.

Spojrzałem w Jej ciepłe i miłe oczy, ucałowałem drobniutką dłoń... – to tak, jakbym całował moją Mamę!

 

Dziękuję Cezaremu Niewiadomskiemu za pomoc i współpracę.  

100_5558_original100_5539_original100_5521_original100_5510_original100_5499_original100_5493_original  100_5487_original100_5484_original100_5480_original100_5466_original100_5461_original100_5460_original

Komentarze