W Kościele | Wydane 2010/09/01

Wspomnienie

Pisze Janina Hamulczyk
Odszedł przyjaciel – Marian Knapiuk

Są w życiu każdego człowieka chwile, że ból jest w duszy, coś się rwie, łamie i kruszy, jest gorzko i smutno. Gasną blaski świetlane.. odchodzą ci których kochałeś, szanowałeś, darzyłeś sympatią... odchodzą.

Przykro, że przyjacielu mój „Maniusiu” (tak go nazywałem) odszedłeś w przeddzień wiosny... idąc nad Twą mogiłę wspominałem dawne lata... lata pięknej młodości.

Spotkaliśmy się  Białymstoku w latach 50-tych, jechałeś wtedy na Mazury do Mrągowa. Potem byliśmy razem w Warszawie, Ty pracowałeś w Wydawnictwie Znaki Czasu, ja byłem na studiach – mieszkaliśmy na poddaszu foksalowskim.

Przywiozłeś z Francji Jaquelin  (jak jeden z ‘budrysów”). Pamiętam kolację u Was, potrawy francuskie – takie inne. Jaquelin mówiła po polsku, ale tak inaczej – bo przecież urodzona we Francji, córka dawnych osadników polskich w Lille.

Potem spotkanie w Łebie – byliście na urlopie, a ja na praktyce w jakimś PGRze pomiędzy Lemborkiem a Wejherowem. Spacery nad Bałtykiem...

Spotykaliśmy się od czasu do czasu później (już w Australii) z okazji Kongresów czy jakichś specjalnych okazji w polskim kościele Dandenong lub Wantirna...

Odszedłeś Marianie pozostawiając nas w smutku... ale wspominamy Ciebie jako prawdziwego chrześcijanina i człowieka, który służył innym.

Jaquelin, kiedy spotkaliśmy się na cmentarzu w Springvale (jest to największy polski kościół adwentystyczny – milczący!) i wtuliłaś się łkając – moje myśli biegły daleko do Polski, do chwil które spędziliśmy razem... widziałem uśmiechniętego Mariana.

„W sercu mi tęskno, w duszy mi smutno” – ale mam nadzieję ponownego spotkania...

 Bogusław

  Knapiuk_medium

MARIAN  KNAPIUK – notka biograficzna

Marian Knapiuk – syn Stanisławy i Franciszka urodził się 18 grudnia 1932 roku w Siedlcach.

Na początku II Wojny Światowej ojciec Mariana został zabrany do obozu koncentracyjnego w Niemczech, gdzie zmarł pod koniec 1939 roku. Marian miał wtedy 7 lat.

Po wojnie do drzwi ich domu zapukała kolporterka Eugenia Siemienowicz i pożyczyła matce czasopismo „Znaki Czasu”. Wkrótce zdobyła ona Pismo Święte i po wykładach kaznodziei Jana Rosieckiego przyjęła chrzest, stając się członkinią Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.

Tu trzeba dodać, że matka Mariana była bardzo oczytaną osobą. Całe swoje życie czytała różne książki, które pożyczała regularnie z Publicznej Biblioteki.

W roku 1946 Marian ukończył szkołę podstawową. Jako dorastający chłopiec zainteresował się sprawami religijnymi i chciał wiedzieć dlaczego są ludzie, którzy mają odmienne poglądy religijne. Podczas nauki w szkole średniej mając 12 lat sam zadecydował, że będzie adwentystą  - przyjął chrzest. Był to czas, kiedy byli jedynymi adwentystami w Siedlcach.

W roku 1950 tuż przed maturą został usunięty z Liceum, za nie uczęszczanie w soboty do szkoły. Jednak w 1951 r. szkołę średnią kończy i rozpoczyna naukę w Seminarium Duchownym Kościoła Adwentystów DS w Kamienicy na Śląsku. Na utrzymanie i opłaty związane z nauką zarabiał pracując na szkolnym gospodarstwie i w małej drukarence, gdzie drukowano (powielano) bez zezwolenia cenzury, lekcje Szkoły Sobotniej i skrypty kazn. Andrzeja Maszczaka (z narażeniem się na szykany PRL-u!). 

Po ukończeniu Seminarium Duchownego w roku 1954 zgłosił się do pracy w kościele i pracował w Bydgoszczy, Jeleniej Górze, Mrągowie, później w Warszawie jako redaktor techniczny w Wydawnictwie „Znaki Czasu”

Znajomość języka francuskiego zdobył w szkole średniej. Pracując w wydawnictwie nawiązał kontakt z wydawnictwem kościoła we Francji, poprosił o przysłanie mu „Znaków Czasu”. Otrzymał je wraz z listem od Jacqueliny, która pracowała w tamtejszym wydawnictwie.

Po paru latach korespondencji Marian wybrał się do Francji, aby odwiedzić znajomą, która stała się jego przyszłą żoną – Jaqueline pochodzi z rodziny dawnych emigrantów polskich  w Lille. Ślub Mariana i Jaqueliny odbył się we Francji 28 kwietnia 1958 roku. Po ślubie opuścili Francję i osiedlili się w Polsce, w Warszawie na ul. Foksal 8.

W styczniu 1960 roku urodziła im się jedyna córka – Ariele.

Będąc pracownikiem wydawnictwa od roku 1957, tłumaczył artykuły do Znaków Czasu i Sługi Zboru, z języka francuskiego i angielskiego. Tłumaczył także prze kilka lat lekcje Szkoły Sobotniej i książki. Marian pracował także wspólnie z red. Andrzejem Smykiem nad pierwszym wydaniem śpiewnika Pieśni Syjońskie z nutami, tekst pod każdą nutą sam wpisywał ręcznie.

W 1965 roku Marian wraz z rodziną wyemigrował do Australii, gdzie osiedlił się w Melbourne. W Australii przez niespełna 30 lat pracował jako kartograf w Public Service, gdzie pracowali także Tadeusz Hetman, Władysław Hamulczyk, Grzegorz Tomaszewski i później Piotr Dębicki.

W roku 1984 Ariele wstąpiła w związek małżeński z Markiem Mackojciem i mają dwoje dzieci – 18 letniego Fabrice i 14 letnią Collete. Tych dwoje wnucząt było wielką radością w życiu Mariana i jest w dalszym ciągu u Jaqueliny.

W 1973 roku Marian sprowadził z Polski swoją matkę, która zmarła po 11 latach pobytu w roku 1984.

Po przyjeździe do Australii Marian w dalszym ciągu był tłumaczem artykułów tylko już do Wiadomości Polonii Adwetystycznej – podpisywał się swoim nazwiskiem albo pseudonimem M. Ducewicz.

W lutym 1991 roku zdecydował się przejść na emeryturę. Ponieważ tłumaczenie z języka francuskiego i angielskiego było jak gdyby jego pasją życia, będąc na emeryturze prócz artykułów przetłumaczył z języka angielskiego 14 książek. Jedna z nich, ok. 600 stron objętości, jest obecnie podręcznikiem dla studentów w naszym Seminarium Duchownym w Podkowie Leśnej.

W Australii, Marian był wieloletnim członkiem polskiego kościoła adwentystycznego w Oakleigh, a później w Wantirna.

Niedawno podczas choroby Mariana, pastor Eugeniusz Majchrowski jako redaktor Wiadomości Polonii Adwentystycznej, pytał mnie kilka razy o samopoczucie Mariana – bowiem miał nadzieję, że po poprawie zdrowia wróci on do ulubionej pracy – tłumaczenia. 

Marian zmarł 25 sierpnia. Zasnął uczciwy, głęboko wierzący człowiek, skromny tytan pracy, olbrzym, prawdziwy gołąbek pokoju, nie szukający nigdy rozgłosu, prawdziwie wielki człowiek.

Marian zasnął, ale gdy na nowo otworzy swoje oczy – zobaczy swojego Zbawiciela, któremu był zawsze wierny.

Marian_i_jaquelin_knapiuk_original

Jaquelin i Marian Knapiukowie z wnuczkami Collete i Fabrice

Komentarze