8 sierpnia 2010 r. o godz. 10.15 zebrało się zgromadzenie żałobne w Wilson Chapel, Springvale Botanical Cemetery. Tymoteusza żegnali: mama Danuta Paszenko, ojciec Marek Lehmann, babcia Krystyna Kuczyńska, Andrzej Kuczyński, Ela Gard przybyła z Queensland oraz przyjaciele i znajomi.
Tymoteusz Lehmann urodził się w Melbourne 13 lutego 1972 r. Jego życie dopiero się zaczęło, ale zostało przecięte – i to skłania nas do głębokiej zadumy, refleksji oraz pytań natury egzystencjonalnej. TYM – tak był nazywany, był domatorem kochającym i ceniącym spokój. Jego pasją były komputery i samochody. TYM, kochał piękno i estetykę, kochał narty i podróże. Jego marzeniem było założenie rodziny – niestety pozostało to w sferze nie spełnionych marzeń, bo jego życie zakończyło się kiedy miał zaledwie 38 lat. Zostawił pogrążonych w żałobie rodziców, mamę która nie mogła marzyć o lepszym synu, pogrążonego w smutku ojca, kuzynów i przyjaciół.... „Nie chcemy bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim.” 1 list do Tesaloniczan 4, 13.14.
Cóż za nadzieja! Teraz rozłączeni, ale na krótki czas. Oczekujemy przyjścia naszego Zbawiciela. Tego, który otrze wszelką łzę; Tego, który połączy rodziny ponownie; Tego, który zawsze ma nas przed oczyma. Jest to nasza nadzieja w Jezusie Panu naszym, który pokonał śmierć i dał nam życie wieczne. / z przemówienia pr. Mariusza Wieczorka/
Obrządek pogrzebowy w kaplicy upiększyła swym śpiewem Jola Mielczarek
Nad mogiłą pod deszczowym szarym niebem i przy porywach zimnego wiatru, słów kilka do żałobników wygłosił i zmówił modlitwę – również pr Mariusz Wieczorek.
Danuta i Marek wypuścili dwa białe gołąbki, które - jak pastor powiedział – niech uniosą żal i ból do nieba.
W programie obrządku żałobnego wpisano strofy poezji ks. Jana Twardowskiego:
„Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
...
Nie bądź pewny, że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno...”
Komentarze