W Kościele | Wydane 2010/04/26

Dlaczego? (1)

Dlaczego pytamy „dlaczego”?

W życiu każdego człowieka pojawiają się chwile które budzą wiele pytań zaczynających się słowem ‘dlaczego.’  Ale o wiele ważniejszym wydaje się fakt kiedy takie pytania wyrywają się z ust wielu ludzi.  Natomiast jest już tragedią kiedy pytania stawia naród.  Byliśmy i ciągle jesteśmy świadkami tragedii samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem z elitą rządową Polski.  Przez dwie noce oglądałem bezpośrednią transmisję z Polski i ciągle trudno mi się pogodzić z rzeczywistością.  Nie jestem sam w takiej sytuacji, gdyż wiele osób zadaje to samo pytanie ‘dlaczego?’  Co znaczy to słowo wypowiadane przez tyle ust — to samo w każdym przypadku?  Wydaje mi się, że nie.

Kilka dni temu otrzymałem bardzo dziwny list.  Nie mogłem się od niego oderwać, a kiedy skończyłem czytać, było już po północy.  Z głową pełną myśli krążących niemalże bez celu, poszedłem spać.  Dowiedziałem się wielu nowych i zupełnie niespodziewanych rzeczy, które związane są z przeżyciami ostatnich dni i które z kolei budzą jeszcze więcej pytań ‘dlaczego?’  Bez względu na to czy myśli zawarte w liście są prawdziwe czy nie, sprawiają wrażenie wielkiej wagi.  Trudno mi opisać jakie miałem wrażenie kiedy je czytałem, postaram się więc przedstawić kilka z nich, aby czytelnicy mogli mieć jakieś pojęcie o tym co mówię.

  • W kilka godzin czy nawet minut po podsmoleńskiej katastrofie ukazał się krótki filmik na witrynie internetowej youtube.com, na którym widać szczątki jeszcze płonącego samolotu prezydenckiego, słychać odgłosy ludzi i strzały z pistoletów.  Pod koniec filmiku widać było że kamerzysta musiał biegiem opuszczać miejsce wypadku, jednak trzymał kamerę filmującą teren za nim.  W krótkim okresie po opublikowaniu, filmik zniknął.  Dlaczego?
  • Wspomniany powyżej filmik został ponoć opublikowany na jednej z witryn rosyjskich, ale nie było na nim słychać ani krzyków ludzi, ani strzałów.  Dlaczego?
  • Montażysta TVP był ponoć jedną z pierwszych osób które dotarły na miejsce katastrofy.  Zaczął robić zdjęcia, ale służby ratownicze zamiast koncentrować się na ratowaniu ofiar katastrofy, chciały go złapać i zarekwirować zdjęcia.  Montażysta zaczął uciekać przed funkcjonariuszami ale wpadł w błoto i został zmuszony do oddania kaset.  Był jednak na tyle bystry że kasetę ze zdjęciami z katastrofy ukrył w kieszeni, a oddał wszystkie inne.  Dlaczego?
  • W kilka godzin po katastrofie przyjechały ciężarówki i koparki aby „uprzątnąć” miejsce wokół rozbitego samolotu, zanim sporządzono raporty i zrobiono zdjęcia.  Dlaczego?
  • Polski reporter zauważył że w 10 minut po katastrofie było na miejscu wiele rządowych samochodów.  Tak szybko?  Dlaczego?
  • Telefony komórkowe w okolicach Smoleńska straciły połączenia w czasie wypadku.  Dlaczego?

Mam nadzieję że powyższa próbka kilku pytań jest wystarczająca aby dojść do wniosku, iż pytania powstają jak grzyby po deszczu.  Ale czy żałobnicy w Warszawie, Krakowie, czy po prostu w całej Polsce mieli na myśli tego typu pytania zaczynające się od słowa ‘dlaczego’?  Wydaje mi się że nie.  A nawet jeśli ktoś miał takie pytania, to nie cieszyły się one zbytnią popularnością, bo o wiele ważniejsze pytanie kierowane było w innym kierunku.  Dlatego zapomnijmy wszystkie pytania postawione powyżej bez względu na to czy są prawdziwe czy nie, i skierujmy naszą uwagę na pytania o wiele, wiele ważniejsze.

Kiedy wsłuchiwałem się w wypowiedzi różnych osób i wpatrywałem się we wszystko co pokazywało się na ekranie w tych ostatnich dniach narodowej żałoby, jedna rzecz stawała się przeoczywista: Polska cierpiała, a z nią Polacy rozsiani po wszystkich zakątkach świata.  Łzy cisnęły się do oczu i serce czuło ból tych, którzy przeżywali tragedię.  Wydaje się, że w takich chwilach pytania zaczynające się słowem ‘dlaczego’ nie pytają o to, co było przyczyną jakichś przyziemnych, chociaż nie bagatelnych wydarzeń, ale po prostu kwestionują istnienie bólu i cierpienia.  I właśnie o tym pragnę mówić.

Choć było dość późno wieczorem (w Melbourne około godziny 22), i nie był to najlepszy czas na zadawanie umysłowi łamigłówek do rozwiązywania, moją uwagę przykuł wywiad prowadzony przez prezenterkę Olgę Owczarek z Polsat2.



Pytała ona o sens katastrofy pod Smoleńskiem; o sens śmierci 96. osób z polskiej elity.  Dlaczego tak się stało?  Dlaczego?

Rozmówcami pani Owczarek byli filozof religii profesor Zbigniew Mikołejko,  oraz ksiądz katolicki, doktor habilitowany, Franciszek Longchamps de Bérier, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.



Na pytanie pani Owczarek zaczął odpowiadać najpierw ksiądz Longchamps stwierdzając, że istnienie cierpienia niektórzy uważają za dowód nieistnienia Boga, ale szybko przystąpił do obrony miłosiernego Boga.  Wspomniał o tym, że papież Benedykt XVI w Birkenau (Brzezinka, obóz masowej zagłady)  mówił niedawno o mądrości Bożej.  Pani Owczarek natychmiast zauważyła, że podczas swej wizyty w Auschwitz (Oświęcim) papież pytał „gdzie był Bóg” kiedy ginęli ludzie.  Ale zanim przejdziemy dalej, zastanówmy się nad tym co było powiedziane do tej pory i dlaczego.  Dlaczego niektórzy uważają, że brak widzialnej reakcji Bożej na nieszczęścia ludzkie jest dowodem Jego nieistnienia?

Jeśli Bóg jest wszechmiłujący i wszechmocny, tak jak się Go przedstawia, to spodziewamy się że nie powinien dopuszczać do wielkich nieszczęść.  Ale powstaje tu problem.  Jak zdefiniować maksymalne nieszczęście, które Bóg miałby prawo dopuszczać?  Czy trzęsienie ziemi w Chinach i wybuch wulkanu w Islandii, które miały miejsce niemalże w tym samym czasie co tragedia pod Smoleńskiem, zakwalifikowałyby się do kategorii nieszczęść, którym Bóg powinien zapobiec?  Drugie pytanie, niemalże bliźniacze, byłoby takie: być może Bóg ma pewną ustaloną granicę w dopuszczaniu nieszczęść i jeszcze nigdy jej nie przekroczył.  A my nawet nie wiemy o tych wielkich, niedopuszczalnych nieszczęściach, bo ich nigdy nie było.  Sugerowałbym więc, aby nie traktować wielkich nieszczęść jako dowód nieistnienia Boga gdyż moglibyśmy popełnić wielką pomyłkę.

Gdyby ksiądz Longchamps przedstawił taki argument, nie musiałby cytować papieża Benedykta XVI i konfrontować wypowiedzi pani Owczarek o tym, że papież również zadał pytanie „gdzie był Bóg…”  Ponadto, cytowanie papieża przez księdza katolickiego jako autorytetu w dyskusji jest tego samego rodzaju narzędziem jakiego wkrótce potem użył profesor Mikołejko cytując rabina Szapiro.  Obaj, papież Benedykt XVI i rabin Szapiro są tylko ludźmi.  Choć ksiądz może obie osoby postrzegać inaczej, ale w dyskusji z filozofem, na dodatek gnostykiem, autorytet papieża a nawet Jezusa w pojęciu filozofa sprowadza się tylko do człowieka.  Nic więc dziwnego, że profesor Mikołejko nie był usatysfakcjonowany pierwszą częścią wypowiedzi księdza Longchamps.



Następnie głos otrzymał profesor Mikołejko i mówił o poczuciu potwornej nieczułości świata, poczuciu tragicznego absurdu i wkrótce doszedł do problemu milczenia Boga powołując się na rabina Szapiro.  Trudno mi się dopatrzeć głębszego sensu w tej wypowiedzi, gdyż profesor Mikołejko jest agnostykiem (sam o tym wspomniał) a jako taki wstrzymuje się od stwierdzenia że Bóg istnieje, jednak w tym samym czasie rozpatruje problem milczenia Boga.  Jeśli ktoś nie wie czy Bóg istnieje lub nie zgadza się z taką koncepcją, jaki może być cel w rozpatrywaniu koncepcji milczenia Boga (który prawdopodobnie nie istnieje)?

Profesor Mikołejko następnie powołał się na rabina Szapiro z warszawskiego getta który tłumaczy że Bóg nie milczy ale wycofał się ze świata by dać miejsce złu wynikającemu z ludzkiej wolności.  Wtedy pani Owczarek nie usatysfakcjonowana dyskusją powtórzyła swoje pytanie w nieco odmiennej formie: skoro Bóg może wszystko, to dlaczego pozwala na to zło?  Ksiądz Longchamps odpowiedział że nie ma radości poranka Wielkanocnego (zmartwychwstanie Jezusa) bez Wielkiego Piątku (ukrzyżowanie i śmierć Jezusa).  Ale po takim stwierdzeniu nasuwają się inne pytania np. dlaczego Bóg stworzył taki świat w którym było konieczne, aby radość przychodziła dopiero po przeżyciu cierpienia?  Czy cierpienia są jakąś formą „zarabiania” na szczęście, które będzie dla nas dostępne dopiero w drugim życiu?  Na dodatek, dlaczego jednym ludziom się nieźle powodzi, podczas kiedy inni nie znają nic innego jak ból i cierpienie?  Jak to wszystko pogodzić?

Rozmawiałem kiedyś z przyjacielem Kinem na temat sensu życia i wyjaśniał mi że yin i yang które wzajemnie oddziaływają na siebie i są przyczyną powstania i zmiany wszystkich rzeczy.  W jego rozumieniu yin i yang nie bylibyśmy w stanie docenić dobra w takim stopniu w jakim doceniamy je będąc świadomi tragedii zła.  Wynikałoby z tego że zwiększając cierpienie zwiększamy jednocześnie radość człowieka, gdyż zwiększamy kontrast między odczuciem dobra i zwiększającego się cierpienia.  Powiedziałem Kinowi że wolałbym przeżywać mniejszą radość bez cierpienia niż większą radość z cierpieniem.  Wydaje mi się że Kin spostrzegł małą moc przekonywującą swojego argument na istnienie cierpienia i spytał jak ja rozumiem to zagadnienie. Zacząłem mu wyjaśniać jak ja to rozumiem i rozmawialiśmy do późnej nocy zapominając o tym że następnego dnia od godziny 7. rano byliśmy umówieni z pilotami jednostki wojskowej na wywiady trwające cały dzień.

Wypowiedź księdza Longchamps nie przypadła do gustu profesorowi Mikołejko, zresztą było to do przewidzenia.  Jeśli istnieje tylko potwornie nieczuły świat a wiara domaga się przyjęcia za prawdę tego co jakiś człowiek (papież lub Szapiro) powiedział, a poza tym jedni żyją jak w bajce a inni w slumsach, to dokończenie takiej rozmowy jest większym absurdem niż początek.

Podsumowując, co dowiedzieliśmy się z wywiadu przeprowadzonego przez prezenterkę Polsatu panią Olgę Owczarek do tej pory?  Profesor Mikołejko twierdzi że Boga nie ma, i jednocześnie że Bóg (którego ponoć nie ma) wycofał się ze świat.  Rabin Szapiro uważa że gdyby Bóg nie wycofał się ze świata, to od Jego jednej łzy cały świat rozsypałby się w kawałki.  Ksiądz Longchamps twierdzi że nie ma radości bez cierpienia.  Profesor Mikołejko przewiduje że Bóg mógłby zniszczyć cierpienie, ale jednocześnie zniszczyłby również dobro.  Pani Owczarek nie otrzymała odpowiedzi na nurtujące ją pytanie jaki sens ma śmierć 96. osób, kwiat narodu polskiego.  Czytelnicy mogą zastanawiać się jak to jest możliwe mieć radość bez cierpienia w drugim życiu, jeśli nie jest to możliwe teraz?  A jeśli jest to możliwe w drugim życiu, dlaczego nie jest to dane nam teraz?

Ciąg dalszy nastąpi

 

CezaryN

Komentarze