Jak kangury i misie koala dostały się do Australii?


Po pierwsze, zwierzęta potrafią utorować sobie drogę w niespodziewane miejsca. Na przykład, gdy wybuch wulkanu w 1883 roku wyniszczył życie na wyspie Krakatoa, niedługo potem zamieszkały ją na powrót różne stworzenia, w tym insekty, glisty, ptaki, jaszczurki, węże, a nawet kilka ssaków, które dostały się tam same. Jaszczurki (legwany) potrafią przemieszczać się setki kilometrów między karaibskimi wyspami na matach z roślinnością rzuconą w morze przez sztormy .
Po drugie, nie wszystkie zwierzęta musiały dostać się do Australii same. Ludzie docierali na różne wyspy drogą morską, o czym świadczą pozostawione przez nich narzędzia, a także prehistoryczne mapy, o których opowiem w kolejnych odcinkach. Ludzie mogli zabrać z sobą torbacze do Australii, podobnie jak pionierzy dwieście lat temu wzięli tam ze sobą kilka królików, które odtąd tak się rozmnożyły, że są w Australii plagą!
Po trzecie, umożliwiały to pomosty lądowe w epoce lodowcowej. W tym okresie ogromne ilości wody zamieniły się w lodowce, co obniżyło poziom mórz o ponad 100 m w porównaniu z dzisiejszym, powiększając wyspy i tworząc pomosty, które otworzyły zwierzętom drogę, na przykład: przez Cieśninę Beringa do Ameryki, z północnej Francji do południowej Anglii przez wyschnięty Kanał La Manche, z Półwyspu Malajskiego na Sumatrę i Filipiny, a także do Australii, która tworzyła jeden kontynent z Tasmanią i Nową Gwineą.
Pomosty lądowe
Istnieją mapy, których autorzy wykorzystali źródła ewidentnie pochodzące z różnych faz epoki lodowcowej. Na przykład Hadżi Ahmed na mapie z 1559 roku zaznaczył ogromny pomost lądowy łączący Azję z Alaską przy Cieśninie Beringa w czasie epoki lodowcowej . Z kolei Ibn Ben Zara z Aleksandrii na mapie z 1487 roku pokazał lodowiec sięgający aż do południa Anglii, a w tym samym czasie na Morzu Egejskim widać wyspy, które dziś są pod wodą, podczas gdy inne zajmują znacznie większy obszar niż obecnie . Marco Polo (1254-1324) napisał, że w Indiach wciąż pamięta się o tym, że Cejlon (Sri Lanka) był niegdyś częścią Indii, a nawet widział mapy pokazujące tę wyspę, kiedy była o jedną trzecią większa niż obecnie .
Potop pociągnął za sobą ogromne zmiany, nie tylko w ukształtowaniu Ziemi, ale także w jej klimacie. Wybuchy wulkanów wprowadziły do atmosfery ogromne ilości pyłu i gazu. Zablokowało to promienie Słońca, powodując oziębienie klimatu. Natomiast oceany, podgrzane lawą i erupcją gorących źródeł, intensywnie parowały, powodując obfite opady śniegu, które kumulowały się wewnątrz kontynentów w postaci czap lodowych o grubości kilometra lub więcej. Obniżyło to poziom mórz o blisko 200 metrów, odsłaniając pomosty lądowe, po których zwierzęta migrowały. W ten sposób zwierzęta mogły przedostać się na Madagaskar i do Australii.
Torbacze znalazły w Australii korzystne warunki do rozwoju i przeżyły, podczas gdy na innych kontynentach - wyginęły. Niegdyś zakładano, że zwierzęta z rodziny torbaczy występowały tylko w Australii, ponieważ obecnie tylko tam występują i mają wyspecjalizowaną dietę. Na przykład misie koala odżywiają się liśćmi eukaliptusa, który rośnie niemal wyłącznie w Australii i Tasmanii. Dieta eukaliptusowa okazała się jednak tylko nawykiem tych zwierząt. Dowiedziono bowiem, że młode osobniki można wychować równie dobrze na innym pokarmie. Skamieliny świadczą, że torbacze żyły kiedyś na wszystkich kontynentach, a zwierzęta z tej rodziny - oposy - do dziś występują także w obu Amerykach. Podobnie kiedyś sądzono, że rodzina stekowców - ssaków znoszących jaja - jest autochtoniczna dla Australii, a okazało się, że występowała również w Ameryce Południowej .
Sceptycy twierdzą, że migracja torbaczy do Australii pozostawiłaby ślady swej wędrówki w postaci skamielin na przykład w Indonezji, a jednak na takowe dotąd nie natrafiono. Jednakże pozostałości zwierząt nie są wcale takie częste. Owszem w skałach osadowych znajdujemy ich miliony, ale są one pozostałością po potopie, który zmiótł i pogrzebał całą florę i faunę. Natomiast w normalnych warunkach pozostałości zwierząt są bardzo rzadkie. Na przykład miliony bizonów w Ameryce nie pozostawiły po sobie prawie żadnych skamielin. Nie może więc dziwić, że nie znajdujemy szczątków kangurów po drodze do Australii, zwłaszcza, jeśli prowadziła ona przez pomosty lądowe, które później zalało morze.
Ile czasu miały zwierzęta, aby od góry Ararat przemieścić się do najdalszych zakątków świata, w tym do Australii? Zależało to od długości trwania epoki lodowcowej, a jej długość od tempa schładzania oceanów. Przyjmując, że przy końcu potopu oceany miały aż 30ºC, wystarczyłoby 500 lat, aby ich średnia temperatura spadła do 10ºC. Schłodzenie oceanów nie mogło trwać dłużej niż kilkaset lat. Stoi to w sprzeczności z ewolucjonistyczną tezą, że epoka lodowcowa trwała 100 tysięcy lat lub więcej. Nic dziwnego, że teza ta nie może się doczekać potwierdzenia w eksperymentach prowadzonych przy pomocy modelu komputerowego.
Wielkie powodzie
Zwierzęta miały kilka stuleci czasu, aby dotrzeć z góry Ararat do najdalszych zakątków Ziemi, w tym do Australii. Kiedy klimat się ocieplił, a oceany wyziębiły, opady straciły swoją intensywność i śnieg zaczął topnieć. Masy wody z topniejących lodowców podniosły poziom mórz o ponad 100 metrów . Wody zakryły wiele milionów kwadratowych powierzchni, w tym liczne wybrzeża. Pod wodą znalazły się między innymi wejścia do przybrzeżnych jaskiń w zachodniej Europie, w których znajdujemy malowidła wykonane wcześniej przez prehistorycznych ludzi. Wtedy zniknęły istniejące w czasie epoki lodowcowej pomosty lądowe. Starożytni zachowali pamięć o tych wielkich powodziach, które były rezultatem topniejących lodów, o czym świadczy refleksja Filona z Aleksandrii (20 p.n.e. - 50 n.e.), który napisał:
Pomyśl jak wiele obszarów nie tylko przybrzeżnych, ale położonych w samym środku kontynentu pochłonęły wezbrane wody; rozważ, jak wiele lądów zmieniło się w morza i pływają teraz po nich niezliczone statki. Któż by nie wiedział o uświęconym moście ziemnym, który niegdyś łączył Sycylię z Italią? Kiedy jednak ogromne morza, wzburzone przez gwałtowne sztormy, runąwszy każde ze swej strony spotkały się pośrodku, ów wał ziemny, który miał je rozdzielać, nie zniósł naporu i pękł... skutkiem czego Sycylia, będąca niegdyś częścią kontynentu, stała się z konieczności wyspą. Powiadają, że wiele innych miast pochłonęło również potężniejsze od nich morze .
Morze Czarne
Jedna z gigantycznych powodzi przy końcu epoki lodowcowej zalała niziny wokół Morza Czarnego. Opisali ją w swoich bestsellerach Ian Wilson, William Ryan i Walter Pitman. Poziom Morza Śródziemnego podniósł się znacznie na skutek topnienia lodów, aż pod naporem mas wody padła naturalna zapora mierząca około 150 metrów, która oddzielała je od Morza Czarnego. Powstał wodospad kilka razy potężniejszy od Niagary. Woda z Morza Śródziemnego zalała region Morza Czarnego, w tym osady położone 140 metrów poniżej dzisiejszej tafli tego morza, które w 1999 roku odkrył Robert Ballard. Podczas jednak, gdy Wilson, Ryan i Pitman odnieśli to wydarzenie do biblijnego potopu, to faktycznie chodziło jedynie o podniesienie poziomu mórz przy końcu epoki lodowcowej, co spowodowało wiele podobnych katastrof.
Podwodne miasto zatoki Cambay
Niedawno na głębokości 40 m w indyjskiej zatoce Cambay odkryto rozległe prehistoryczne miasto zalane wodą z topniejących lodowców. W 2001 roku natrafili na nie indyjscy oceanografowie badający sonarem dno oceanu. Miasto zbudowane na potężnych fundamentach mierzyło 8 km długości i 3 km szerokości. Zidentyfikowano wielkie łaźnie, spichlerze oraz struktury wielkości 200 x 45 m, jak ufortyfikowana „cytadela”, które przypominają stylem budowle z Mohendżo Daro i Harappy, wielkie ośrodki cywilizacji doliny Indusu. Cywilizacja ta rozwinęła się około 2500 roku p.n.e. Plan miast wskazuje, że projektowano je jako całość, zanim rozpoczęto ich budowę! Ulice krzyżowały się pod kątem prostym, a domy stanowiły szereg regularnych brył. Zastosowany system wodny i kanalizacyjny przewyższał rozwiązania stosowane obecnie w Indiach i Pakistanie. Domy były wyposażone w łazienki z bieżącą wodą z ubikacjami. Kanały ściekowe były zakryte i starannie oddzielone od kanałów wodnych. Ludzie zajmowali się uprawą pól irygowanych kanałami, a także handlem i żeglarstwem. Tłumaczy to liczne aluzje do kultury morskiej w hymnach Rigwedy, które sięgają III tysiąclecia p.n.e.
Miasto w Zatoce Cambay datowane jest na 10.000 lat, ale nie należy automatycznie zakładać, że jest tak stare. Przyczyną jego zagłady było podniesienie poziomu wód przy końcu epoki lodowcowej, a współczesna nauka zakłada, że ten koniec miał miejsce około 10.000 lat temu, dlatego stawia się tak wczesną datę. Za dodatkowy argument służy znaleziony nieopodal kawałek drewna, ale nic nie dowodzi, żeby jego data musiała korespondować z datowaniem miasta. Na jego wczesny wiek mogłoby wskazywać datowanie znalezionych pod wodą przedmiotów, zwłaszcza naczyń, ale ponieważ wykonano je z gliny pochodzącej z osadów datowanych na 10,000 lat, dlatego mamy do czynienia z datowaniem materiału, z którego wykonano naczynia, a nie samych naczyń. Ponadto datowanie metodą radiokarboniczną jest zawodne. Na przykład, przy jej pomocy oszacowano na 2300 lat muszlę żywego mięczaka! Justin Morris z Muzeum Brytyjskiego przestrzega przed wczesnym datowaniem tego miasta, ze względu na zawodność metod datowania, a także ze względu na to, że w Indiach przed 2500 rokiem p.n.e. zapewne nie istniała cywilizacja miejska .
Bimini
Edgar Cayce (1877-1945) ma opinię wielkiego proroka, ale czy słusznie? Jego najsłynniejsze proroctwa dotyczyły odkrycia Atlantydy. Zapowiedział, że w latach 1968-69 część Atlantydy wyłoni się z morza niedaleko wysp Bimini należących do Bahamów. We wrześniu 1968 roku wydawało się, że przepowiednia się spełniła. Piloci Robert Brush i Trigg Adams zauważyli z powietrza i sfotografowali pod wodą kilkusetmetrowy prostokątny pas w pobliżu Andros, największej wyspy Bahamów. Nazwano go „Drogą do Bimini”.
„Droga do Bimini” stała się przedmiotem wieloletnich sporów. Geolodzy orzekli, że jest to spękana skała wapienna powstała z dawnej plaży, która znalazła się pod wodą. Badania muszli tkwiących w kamieniach wykazały, że powstała zaledwie 2000-3000 lat temu, choć Cayce twierdził, że odkryte miasto liczyć będzie ponad 10.000 lat. W sprawie rzekomej świątyni, której dopatrywali się niektórzy pod wodą, historyk David Zink stwierdził, że za świątynię wzięto magazyn zbudowany w latach 1930. Co do głazów, to zdania są podzielone. Wielu twierdzi, że głazy nie są obrobione ani ułożone ludzką ręką.
Gavin Menzies, analizując przebieg wielkiej wyprawy Chińczyków do Ameryki w latach 1421-1423, stwierdził, że w pobliżu stracili na rafach kilka swoich statków, dlatego wykorzystali głazy balastowe ze swoich dżonek, aby przy brzegu Bimini zbudować na dnie drogę, po której wciągnęli ogromne dżonki na brzeg, aby dokonać niezbędnych napraw przed dalszą podróżą. W czasie badań prowadzonych tam przez dr Zinka w 1989 roku, geodeta Raymond Leigh zauważył w północno-wschodniej części wyspy cztery wielkie wydmy, które mogą skrywać wielkie chińskie dżonki, ale władze wyspy dotąd nie wyraziły zgody na rozkopanie wydm. Jeden z ludzi Kolumba, gdy dotarli na Karaiby, a ściśle na Kubę, zobaczył wśród Indian białych ludzi w białych tunikach, którzy próbowali podejść do niego, ale on uciekł. Z ich wyglądu Kolumb wyciągnął błędny wniosek, że dotarł do Azji. Zapewne byli to potomkowie tych, którzy musieli zostać na Karaibach w rezultacie katastrofy, która spotkała tam część XV-wiecznej chińskiej floty.
Wielu dopatrzyło się w pobliżu Bimini megalitycznych bloków. W pobliskich wodach odkryto walcowate kamienie, a nawet zarys budowli, która miała przypominać świątynię Majów z Uxmal. Niektórzy płetwonurkowie donosili o świątyniach i piramidach z jarzącymi się kryształami na szczytach, ale nie potrafili ich sfotografować. Tyle, że walcowate kamienie okazały się fragmentami kolumn z cementu wykonanych w XIX wieku. Wizje płetwonurków były zapewne objawami choroby kesonowej, gdyż dotąd nie znaleziono tam niczego, co świadczyłoby o dawnej cywilizacji. Peter James i Nick Thorpe, badacze dawnych zagadek, tak podsumowali ten temat:
Dzieje Atlantydy na Bimini stanowią klasyczny przykład samospełniającego się proroctwa. Piloci Brush i Adams, którzy w 1967 roku spostrzegli obiekt przy Andros, latali w tym rejonie, gdyż spodziewali się odnaleźć resztki Atlantydy. Obaj należeli do Towarzystwa Badań i Oświecenia imienia Edgara Cayce’a (Association for Research and Enlightenment) - co często pomijają autorzy piszący o „potwierdzonych” przepowiedniach Cayce’a - i niewątpliwie pragnęli dokonać największego odkrycia stulecia... Zdumiewa, że choć od 30 lat płetwonurkowie wciąż badają wody wokół Bimini, nie natrafili tam na żadne zabytki z epoki przedkolumbijskiej.
Według proroctwa Cayce’a, podniesieniu się części Atlantydy w sąsiedztwie Bimini miały towarzyszyć potężne wstrząsy geologiczne o sile wystarczającej, aby w mgnieniu oka przekształcić Europę, pogrążyć w morzu większość Japonii, przełamać zachodnią Amerykę i podnieść z dna Pacyfiku i Atlantyku zatopione lądy. Proces ten miał się rozpocząć w 1958 roku i po wielkich kataklizmach w 1976 roku zakończyć powtórnym przyjściem Chrystusa w 1998 roku. Ale skoro czytacie te słowa, jasne jest, że Cayce się mylił.
Edgar Cayce dokonał przynajmniej jednego cudu - jest nim liczba ludzi, którzy uwierzyli w jego słowa... Autorzy piszący pod koniec XX wieku, którzy tak jak Graham Hancock, wciąż powołują się na jego wypowiedzi dotyczące Sfinksa zbudowanego przez Atlantydów czy ukrytej pod płaskowyżem Gizy atlantydzkiej „Komnaty Archiwów”, wydają o sobie kiepskie świadectwo. Gdyby Cayce mówił prawdę, Hancock i inni pisarze, którzy reanimują jego proroctwa, dziś nie byliby wśród żywych .
Jezus Chrystus przestrzegał przed fałszywymi prorokami, a zachęcał do studiowania Pisma Świętego. Biblia sprawozdaje o potopie, który wyniszczył życie na całej Ziemi. Mity o potopie z różnych stron świata także mówią o globalnej katastrofie. Zwierzęta lądowe przetrwały potop dzięki Arce Noego. Z niej rozeszły się po świecie, docierając także na odległe wyspy. Mogły to uczynić korzystając z pomostów lądowych, jakie powstały, gdy masy wody po potopie zamieniły się w lód. Z czasem wody topniejących lodowców powróciły do oceanów podnosząc ich poziom i zalewając pomosty lądowe wraz z ośrodkami ludzkimi położonymi na wybrzeżach morskich.
Alfred J. Palla
Komentarze
Dziekuje Ci Alfred za ten artykuł.Pomógł mi bardzo w zrozumieniu pewnych rzeczy i jeszcze bardziej utwierdził mnie w kreacjonistycznej wizji Świata