W Kościele | Wydane 2009/01/21

Prosto z Polski.....

Alfred Palla, biblista, historyk i podróżnik...

Prosto z Polski.....
ZAPOMNIANE IMPERIUM


W czasie niedawnej wyprawy do Turcji mogłem obejrzeć wiele wspaniałych budowli i rzeźb greckich, których jest tam więcej niż w samej Grecji. Najbardziej interesowały mnie tam jednak zabytki hetyckie, bo podczas gdy greckie czy rzymskie dzieła można podziwiać w każdym większym muzeum świata, to duże zbiory hetyckie znaleźć można tylko w muzeach tureckich.
    Imperium Hetytów należało do największych w starożytności, a jednak jeszcze w XIX wieku prawie niczego o nich nie wiedziano. Encyklopedie poświęcały Hetytom tylko kilka linijek, powołując się na Stary Testament, który był wtedy jedynym starożytnym źródłem wspominającym o nich.  Krytycy uważali brak pozostałości po cywilizacji Hetytów za dowód, że Stary Testament zawiera zmyślone legendy.
    Hetyci pojawiają się w Biblii wielokrotnie. Na przykład czytamy, że Abraham kupił ziemię od Hetyty blisko Hebronu (Rdz.23:7-20), jednym z oficerów w wojsku króla Dawida był Uriasz Hetyta (2Sm.11:3), Salomon wziął sobie Hetytki za żony (1Krl.11:1), aby przypieczętować stosunki handlowe z królami hetyckimi (2Krn.1:17), a Aramejczycy przestraszyli się na myśl, że król izraelski zjednał sobie pomoc Hetytów i Egipcjan (2Krl.7:6). Z tych wzmianek wynikało, że Hetyci byli w starożytności potęgą dorównującą Egiptowi, co wydawało się nieprawdopodobne w obliczu braku materialnych dowodów ich istnienia.
    Odrzucanie historycznej wiarygodności Pisma Świętego ze względu na brak materialnych dowodów potwierdzających jego świadectwo, stało się normą w środowisku naukowym, mimo że historycy nie mają tak irracjonalnej postawy wobec innych starożytnych tekstów. U jej źródeł leży agnostyczna ideologia preferowana przez świat akademicki, dlatego wielu uczonych cechuje bigoteryjny stosunek do Pisma Świętego, mimo że został on skarcony przez niejedno odkrycie archeologiczne czy epigraficzne. Tak było w przypadku biblijnych tekstów o Hetytach. W XIX wieku odnaleziono stolicę imperium hetyckiego zwaną Hatussa, a w XX wieku odczytano pismo hetyckie, co pociągnęło za sobą kolejne ruiny i archiwa hetyckie. Dzięki temu wiemy dzisiaj o Hetytach niemal tyle samo, co o Babilończykach i Egipcjanach.
    Hetyci przybyli do Anatolii zapewne zza Kaukazu i podbili lud zwany Hatti, od którego przejęli nazwę. W II tysiącleciu p.n.e. ich państwo zajmowało większą część dzisiejszej Turcji, sięgając Syrii. W niektórych okresach Hetyci dorównywali największym bliskowschodnim potęgom. Na przykład ich król Mursilis I (1620-1590) najechał, zdobył i splądrował Babilon w roku 1595 p.n.e., a Muwatallis II (1291-1272) zadał ciężkie straty Egipcjanom w bitwie pod Kadesz nad Orontesem.

Bitwa pod Kadesz

Hetyci byli świetnymi strategami. Starali się zaskoczyć wroga w otwartym polu, gdzie mogli wykorzystać swoje ciężkie rydwany, którym zawdzięczali wiele sukcesów. W 1274 roku p.n.e. Ramzes II zaniepokojony rosnącymi wpływami Hetytów w Palestynie poprowadził do południowej Syrii cztery dywizje, w sumie 20 000 żołnierzy. Dywizje Ptah i Set zostawił w odwodzie, a z dywizjami Re i Amon pociągnął do przodu, sądząc, że Hetyci się wycofali. Tymczasem wódz hetycki Muwatallis przygotował pułapkę, ukrywając za północnymi murami Kadesz około 20 000 żołnierzy. Pozostawił za sobą dwóch ludzi, którzy udawali dezerterów. Ich zadaniem było utwierdzić faraona w przekonaniu, że Hetyci cofnęli się do Aleppo. Faraon myśląc, że Hetyci są daleko, wysunął do przodu dywizję Re, a dywizja Amon szykowała obóz na równinie przed miastem. Egipcjanie złapali, co prawda, kilku szpiegów hetyckich, z których wydobyli torturami prawdę, ale poniewczasie. Kiedy Ramzes gorączkowo szykował się do bitwy, ustalając strategię z generałami, główne siły hetyckie wyłoniły się z brodu na rzece Orontes. Cieżkie rydwany Hetytów przełamały szyki dywizji Re, która rzuciła się do ucieczki. Hetyci skierowali się na dywizję Amon, która stała w obozie z faraonem. Widząc ucieczkę zdziesiątkowanej dywizji Re i nacierających Hetytów żołnierze z dywizji Amon wpadli w popłoch. Prowizoryczny mur utworzony wokół obozu z tarcz nie wytrzymał przed szarżującymi Hetytami, którzy wdarli się do środka. Niestety, w obozie nie mogli wykorzystać przeciwko Egipcjanom swojej głównej broni, bo namioty przeszkadzały ich mało zwrotnym rydwanom.
    Ramzes rzucił się w wir walki na swoim zwinnym i szybkim rydwanie. Napisał później, że został sam w obliczu wroga, bez pomocy swoich oficerów i tarczowników , a jak dzielnie walczył możemy zobaczyć na reliefie ze świątyni Ramzesa II w Abu Simbel (na zdjęciu). Hetytom wydawało się, że losy bitwy zostały przesądzone, toteż rzucili się na bogaty obóz wroga, zamiast ruszyć za nim w pogoń. To uratowało Egipcjan od wielkiej klęski. Chwila wytchnienia wystarczyła Ramzesowi, aby wycofać resztki żołnierzy obu rozbitych armii, zorganizować ich szyki i poprowadzić do kontrataku. Zmasowane uderzenie sił egipskich zaskoczyło Hetytów, zmuszając ich do bezładnego odwrotu w kierunku Orontesu. Na drugim brzegu czekał Muwatalis na czele piechoty, aby ruszyć za swoimi „czołgami” i dokończyć podboju. W osłupieniu obserwował, jak jego rydwany w popłochu wpadają na siebie, ich koła zagłębiają się w mule rzeki, a jego ludzie ratują się ucieczką wpław przed zaciekłym atakiem pragnących się zrehabilitować w oczach faraona dywizji Re i Amon, do których dołączyła dywizja Ptah, chwytając tych, którzy nie zdążyli uciec za rzekę.
    Następnego dnia rano wszystkie dywizje egipskie zaatakowały pozycje Hetytów, którzy ich odparli, ale bez swoich „czołgów” Hetyci nie mieli dostatecznej siły uderzenia, aby przechylić szale zwycięstwa zdecydowanie na swoją stroną. Z kolei Egipcjanie byli tak osłabieni wczorajszymi stratami w ludziach, że nie mogli pokonać liczniejszych Hetytów, dlatego wycofali się. Kadesz wraz z całą Syrią pozostało w rękach Hetytów.
Obie strony zawarły w 1269 roku p.n.e. przymierze, które jest pierwszym znanym w historii traktatem pokojowym. Spisano go po egipsku i akadyjsku. Wersję akadyjską (na zdjęciu) widziałem w Muzeum Archeologicznym w Istambule, a egipską na ścianie świątyni Amona w Karnak. Według wersji z Karnak to Hetyci byli stroną zabiegającą o pokój, choć akadyjska wersja podaje, że było odwrotnie. Także bitwę pod Kadesz egipskie źródła ukazywały jako zwycięstwo faraona, choć w najlepszym przypadku była ona nierozstrzygnięta. Mamy tu do czynienia z propagandą, jaką w Egipcie uprawiano wobec faraona, który jako żywy bóg nie mógł przegrać z nikim. Z tych względów należy powątpiewać czy w oficjalnych kronikach egipskich kiedykolwiek wspomniano o wyjściu Izraelitów z niewoli egipskiej.





Przymierza hetyckie


    Jak na owe czasy Hetyci byli humanitarnym ludem. Ich prawodawstwo przenika miłosierny duch, jaki cechuje Prawo Mojżeszowe. Podobne były traktaty, jakie zawierali z poddanymi sobie ludami. Miały one charakterystyczną siedmioczęściową strukturę. Rozpoczynał je tak zwany historyczny prolog, poświęcony wszelkiemu dobru, jakie Hetyci wyświadczyli narodowi, z którym zawierali przymierze, a dopiero potem apelowali o spełnienie powinności wynikających z przymierza, co miało wynikać bardziej z wdzięczności niż przymusu. Taki dokument zamykały szczegółowe warunki, a także błogosławieństwo, w którym na świadka był wzywany Bóg. Kopię takiego przymierza umieszczali w świętym miejscu, skąd miało być co jakiś czas odczytywane publicznie, tak jak Prawo Mojżeszowe (Pwt 31:11).
    Badacze szybko dostrzegli uderzające podobieństwa między przymierzami Hetytów, a tymi, które znamy z Ksiąg Mojżeszowych.  Podobną formę do nich mają także traktaty z Mari i Tell Leilan w północnej Syrii, które pochodzą z II tysiąclecia p.n.e., a więc z czasów biblijnych patriarchów. Ich struktura i styl są zbieżne z tymi, jakie zawierali Abraham, Izaak i Jakub (Rdz.21, 26, 31). Kilka wieków później zastąpiły je przymierza asyryjskie, które miały już inną strukturę i innego ducha. 
    Odkrycie to jest znamienne dla datowania Pięcioksięgu Mojżeszowego, bo gdyby powstał on dopiero w I tysiącleciu p.n.e., jak zakładają uczeni krytyczni wobec Pisma Świętego, to opisane w nim przymierza odzwierciedlałyby przymierza zawierane w I tysiącleciu p.n.e. Uczeni nie mogą się tutaj oprzeć nawet na irracjonalnym argumencie braku dowodów potwierdzających historyczność Biblii, ponieważ hetyckie przymierza oraz zwyczaje opisane na tabliczkach odkrytych w Mari z II tysiąclecia p.n.e. korespondują z biblijnym opisem zwyczajów panujących w czasach patriarchów, świadcząc za tradycyjną datą powstania Pięcioksięgu w II tysiącleciu p.n.e.

 Odkrycie stolicy Hetytów

    Podróżnicy odwiedzający Turcję napotykali zabytki pokryte hieroglifami, które różniły się od egipskich, ale nie potrafili ich odczytać. W XIX wieku misjonarz William Wright, a niezależnie od niego, prof. Archibald Sayce (1845-1933), wyrazili przekonanie, że wykonali je Hetyci. Sayce wiedział, że w świątyni Amona w Karnak na wielkiej płaskorzeźbie ukazującej bitwę pod Kadesz wielu z żołnierzy walczących przeciw Egipcjanom nosiło buty z zakręconymi w górę czubkami, które widywał na skalnych reliefach w Anatolii. Wysunął tezę, że Hetyci byli autorami napisów na bazaltowych kamieniach znalezionych w Hamat i Aleppo, a także ludem zwanym Cheta lub Hatti w pismach Egipcjan, Asyryjczyków i Babilończyków.
    Kilka pokrytych dziwnymi znakami kamieni znalezionych w Hamat opisał już w 1812 roku szwajcarski podróżnik Johann Burckhardt, ten sam, który jako pierwszy Europejczyk dotarł do Petry. Miejscowa ludność wykorzystywała te bloki do budowy swoich domów. Pismo, które je pokrywało przypominało hieroglify. Niestety, wrogie nastawienie tamtejszej ludności nie pozwalało na ich skopiowanie. Na podobne kamienie natrafił w 1872 roku wspomniany już protestancki misjonarz William Wright, który zrobił ich odlewy i wysłał kopie do Muzeum Brytyjskiego.
    Wiele światła na potęgę Hetytów rzuciły tabliczki klinowe z egipskiej Amarny. W 1887 roku pewna kobieta, kopiąc ziemię w tej okolicy, natrafiła na 300 tabliczek, które pochodziły z Archiwum Państwowego stolicy wzniesionej tam przez faraona Echnatona (1377-1360). Listy z Amarna to korespondencja w języku akadyjskim prowadzona przez tego faraona i jego ojca Amenhotepa III (1417-1380) z bliskowschodnimi władcami. Wśród niej znaleziono list Suppiluliumy I (1344-1322), króla hetyckiego, który gratulował Echnatonowi wstąpienia na tron, a także tabliczki pokryte nieznanym pismem, które okazało się hetyckim.
Profesor Sayce zwrócił się do słynnego odkrywcy Troi, a zarazem zamożnego niemieckiego biznesmana Heinricha Schliemanna, czy zechciałby poprowadzić wykopaliska na wzgórzu w pobliżu tureckiej wioski Boğazkale (dawniej Boğazköy), położonej ponad 100 km na wschód od Ankary. W 1834 roku odkrył tam ruiny Charles Texier, a Sayce wierzył, że było to hetyckie miasto. Schliemann odmówił, gdyż był zajęty, choć na pewno znalazłby czas, gdyby wiedział, że ruiny to Hatussa, dawna stolica imperium Hetytów. Na stronie tytułowej możemy zobaczyć Lwią Bramę prowadzącą do miasta.
    Koncesję na prowadzenie wykopalisk uzyskał niemiecki asyriolog Hugo Winckler. W 1906 roku odkrył w pobliżu Boğazkale archiwum tabliczek klinowych złożone z około 10 000 sztuk. Część z nich była zapisana, podobnie jak Listy z Amarna, językiem akadyjskim, który w II tysiącleciu p.n.e. spełniał na Bliskim Wschodzie podobną rolę jak łacina w średniowieczu.
    Praca na tym górzystym terenie była trudna. Za dnia było tam jak w tureckiej łaźni, a w nocy wiał lodowaty wiatr. Dotkliwie kąsające muchy zmuszały Wincklera do noszenia zasłony na twarzy i rękawiczek, mimo największych upałów. Niedogodności nie umniejszały jego entuzjazmu, gdyż robotnicy wydobywali pod jego okiem ponad sto tabliczek dziennie! W latach 1990-1991, pod kierunkiem kolejnego niemieckiego archeologa Petera Neve’a, znaleziono jeszcze kilka tysięcy tabliczek. W sumie było ich tam ponad 25 000!
    Tabliczki zawierały między innymi korespondencję między egipskimi faraonami a królami hetyckimi. Na jednej z nich Winckler rozpoznał treść traktatu pokojowego zawartego w Kadesz między Ramzesem II a hetyckim królem Hattusili III, która zdobiła jedną ze ścian świątyni Amona w Karnak.


Odczytanie pisma hetyckiego

    Większość tabliczek odkrytych w Hatussa spisano nieznanym dotąd rodzajem pisma klinowego. Przez lata nikt nie potrafił go odczytać. Winckler do swej śmierci w 1913 roku nie poznał treści tabliczek zapisanych pismem hetyckim, które odkrył. W 1915 roku odczytał je Bedřich Hrozný (1879-1952), niezwykle uzdolniony czeski uczony, który już w wieku 24 lat został profesorem asyriologii na Uniwersytecie Wiedeńskim.
    W 1914 roku Hrozný pojechał do Turcji, aby pomóc w odczytaniu pisma Hetytów. Zwrócił uwagę na zdanie, które stało się sławne wśród filologów: nu ninda-an ezzateni watar-ma ekutteni. Przeczytał je setki razy, analizując jego składnię. Nabrał przekonania, że ma do czynienia z językiem z grupy indoeuropejskich, a nie semickich, jak pozostałe języki bliskowschodnie. W tym zdaniu rozpoznał używane przez Hetytów babilońskie słowo ninda – „chleb” i stwierdził, że chleb musi być podmiotem tego zdania. Co się robi z chlebem? Chleb się je. Jak w językach indoeuropejskich brzmi słowo „jeść”? Po angielsku eat, po grecku edein, po łacinie edere, a w staroniemieckim ez-zan. W powyższym zdaniu występuje słowo ezzateni. Kolejne słowo watar było niewątpliwie indoeuropejskie – wystarczy je porównać z angielskim water czy polskim woda. Całe zdanie brzmiało: „Teraz zjesz chleb i napijesz się wody”.
    Hrozný, czasem na bazie pozornych podobieństw do słów indoeuropejskich, nadał wyrazom hetyckim dowolne znaczenie. W rezultacie jego teza, choć prawdziwa, spotkała się z krytycznym przyjęciem na kongresie językoznawców w Berlinie. Krytycyzm miał źródło w tym, że jeśli czeski uczony miał rację, to do niedawna nieznany hetycki byłby najstarszym znanym językiem indoeuropejskim, co wielu językoznawcom wydawało się nieprawdopodobne!
    W siedem dni po kongresie Hrozný otrzymał wezwanie do wojska, gdzie wcielono go do artylerii. Miał szczęście, że trafił na dowódcę o przychylnym stosunku do wiedzy i intelektualistów, bo dzięki temu mógł kontynuować badania wolny od większości obowiązków służbowych. W rezultacie już w 1917 roku opublikował książkę o piśmie hetyckim. Kilka lat później jego teza została powszechnie przyjęta i badania nad językiem hetyckim nabrały rozmachu.
    Wciąż nieodczytane pozostawało hieroglificzne pismo hetyckie, używane głównie przez Hetytów w Syrii, którzy przetrwali tam po upadku ich anatolijskiego mocarstwa. Długo poszukiwano hetyckiego „kamienia z Rozetty”, podobnego do napisu w trzech językach, przy pomocy którego Champollion rozszyfrował w 1822 roku hieroglify egipskie. W roku 1940 tureccy nomadzi naprowadzili w Karatepe na taki kamień niemieckiego uczonego Helmuta Bosserta (1889-1961). Na szczycie wzgórza, w pobliżu rzeki Ceyhan u podnóża gór Taurus znaleźli bramę do starożytnej warowni z napisem w języku starofenickim i hetyckim, który przyczynił się do odczytania hetyckich hieroglifów.
Nie było to łatwe, dopóki jeden z uczonych nie zorientował się, że Hetyci pisali tak zwanym bustrofedonem, co w języku greckim oznacza „tak, jak wół orze”, a więc z prawej strony do lewej, a w następnej linijce z lewej do prawej, jak możemy zobaczyć na zdjęciu kamiennej tabliczki z Karkemisz.
    Państwo Hetytów podupadło pod koniec XIII wieku p.n.e. na skutek najazdu tak zwanych Ludów Morza. Przetrwały jedynie hetyckie miasta-państwa we wschodniej części ich imperium: Kadesz, Karkemisz czy Hamat, z którymi handlował Salomon (2Krn.1:17). Ich znaczenie osłabło w IX wieku wraz ze wzrostem potęgi Asyrii.
    Z czasem pamięć o Hetytach poszła w zapomnienie. Nie wspominał o nich żaden ze starożytnych dziejopisarzy. Jedynie księgi starotestamentowe wymieniały Hetytów jako potęgę równą egiptowi. Jeszcze w XIX wieku sceptycy brali to za dowód przeciwko historycznej wiarygodności Starego Testamentu, ale zmieniło to odkrycie Listów z Amarna oraz hetyckich archiwów i odczytanie ich pisma. Hetyci stali się kolejnym przykładem historycznej wiarygodności Pisma Świętego. Nic dziwnego, że wybitny amerykański archeolog William Albright napisał: „Odkrycie za odkryciem potwierdziło dokładność niezliczonych szczegółów, przyczyniając się do rozpoznania wartości Biblii, jako rzetelnego źródła historycznego”.

 

Przypisy:
  1.Rdz.15:19-21; Lb.13:29; Joz.3:10.
  2.Miriam Lichtheim, Ancient Egyptian Literature, t. 2, The New Kingdom, s. 65.
  3.Np. Pwt.5:1; 7:7-8.11; 5:6; 11:7-8.
  4.Kenneth A. Kitchen, „The Patriarchal Age: Myth of History”, Biblical Archeology Review, marzec/kwiecień, 1995, s. 52.
  5.William F. Albright, The Archeology of the Palestine, s. 128.


Alfred Palla, biblista, historyk i podróżnik. Ewangelię poznał podczas studiów w 1983 roku za sprawą wykładów prowadzonych w zborze krakowskim przez pastora Piotra Gradzikiewicza. W 1986 roku wyjechał wraz z nim do Chicago, aby przeprowadzić ewangelizację. W USA mieszkał przez 20 lat. Ukończył studia teologiczne na Andrews University, a następnie uzyskał stopień doktorski w Fuller Theological Seminary w Kaliforni. Przez ten czas prowadził w Chicago polski Kościół ADS, przygotowując do chrztu 50 osób. Od 2006 roku mieszka na Pomorzu, gdzie usługuje w lokalnych zborach, pisze książki, prowadzi wydawnictwo Betezda (www.Betezda.pl) oraz pracuje nad doktoratem poświęconym monarchii Salomona. Pasjonuje go Biblia, historia starożytna, mitologia, apologetyka chrześcijańska, a także psychologia typów osobowości. Lubi podróże i humor. Jest autorem m.in. takich książek jak: Sekrety Biblii, Skarby Świątyni, Kod Leonarda da Vinci: fakt czy fikcja?, Sukces w twoich rękach, Poznaj swoje dary duchowe, Poradnik walki duchowej, Mądrość starożytnych, Całun Turyński: wielka historia czy wielka mistyfikacja?.
Zdjęcie z podróży do Izraela, na tle Złotej Bramy w Jerozolimie



Zdjęcie z podróży po Turcji, zrobione w Harranie, gdzie Abraham spędził dużą część życia


Zdjęcie z podróży do Ameryki Płd, zrobione w pobliżu granicy Boliwii i Peru w pobliżu jeziora Titicaca - Alfred karmiący wikunie (rodzaj lamy).

Komentarze