Ponad 100 lat temu jeden z popularnych amerykańskich kaznodziejów P.T. Forsyth napisał ciekawą refleksję na temat Biblii. „Nie wierzę w słowne natchnienie. Z reguły zgadzam się z krytykami. Jednak prawdziwy kaznodzieja powinien zauważyć, że słowa i wyrażenia w Biblii są tak pełne duchowego pokarmu i szczęścia, że trudno nie wierzyć w słowne natchnienie”. - P. T. Forsyth, Positive Preaching and the Modern Mind (1907), 38.
Czy potężne i skuteczne przedstawienie Pisma Świętego przez osobę niewierzącą może rzeczywiście zmienić czyjeś życie?
Autor podręcznika do Szkoły Sobotniej w tytule lekcji z tego tygodnia (niestety nie jest to widoczne w przekładzie na język polski), położył szczególny nacisk na wyraz „Słowo” poprzedzając je rodzajnikiem określonym (the), który został napisany kursywą, co może sugerować, że Pismo Święte jest w rzeczywistości potężniejsze niż nasze zwykłe ludzkie słowa. W tej lekcji będziemy chcieli zbadać, dlaczego tak się dzieje. Warto zastanowić się, dlaczego sąsiedzi Samarytanki, mieszkający w Sychar poszli aby spotkać się z Jezusem po usłyszeniu jej świadectwa?
Jn 4,39-42 „I wielu Samarytan z tego miasta uwierzyło weń dzięki świadectwu niewiasty, która mówiła: Powiedział mi wszystko, co uczyniłam. 40 Gdy więc Samarytanie przyszli do niego, prosili go, aby u nich pozostał; i pozostał tam dwa dni. 41 I jeszcze więcej ich uwierzyło dzięki nauce jego. 42 I mówili do niewiasty: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu; sami bowiem słyszeliśmy i wiemy, że ten jest prawdziwie Zbawicielem świata.”
Ten przykład nie jest do końca dobry, ponieważ świadectwo, które rzeczywiście poruszyło ich serca, pochodziło od Jezusa, który był SŁOWEM, które stało się ciałem. Na czym polega różnica pomiędzy słowami danej osoby a słowami pochodzącymi z Pisma Świętego?
Czy świadectwo zwykłej osoby może być silniejsze niż słowa pochodzące z Biblii, które mogą być wypowiedziane bez ekspresji i koloru?
Pewien pastor z kościoła kongregacjonalnego był utalentowanym dramaturgiem i z wielkim talentem opowiadał swoją niezwykłą historię nawrócenia. Pewnego razu opowiedział, jak kiedyś, kiedy nie był jeszcze wierzącą osobą, przedstawiał dramatyczną historię z Ozeasza 11. Po przedstawieniu pewna kobieta podeszła do niego i powiedziała: „Musisz naprawdę być osobą głęboko wierzącą w Boga, aby móc w taki sposób opowiedzieć historię Ozeasza 11”. „Niezupełnie”, - odparł pastor. „Tak naprawdę nie wierzę w Boga”. Kobieta pomyślała przez chwilę, po czym powiedziała: „Jednak sposób w jaki opowiedziałeś tę historię, pomógł mi uwierzyć w Boga.”
Czy można powiedzieć, że nasze własne doświadczenie ze spisanym Słowem może sprawić, że Słowo to będzie skuteczniejsze, niż w innym przypadku?
Czy Słowo Boże może działać jak magia? Chociaż Słowo Boże może być bardzo potężne, to jednak czasami niektórzy ludzie postrzegają je bardziej jako magię niż poselstwo, które porusza nasze serca, aby przemówić do naszego rozumu. W jednym z moich zborów w którym pracuję prowadzę seminarium biblijne. Studiujemy główne zasady wiary naszego kościoła. Bardzo często próbuję wytłumaczyć, dlaczego w niektórych współczesnych tłumaczeniach Biblii brakuje niektórych fragmentów. Na przykład Rom 8,1 w BW werset brzmi następująco: „Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie.” Ten sam werset w BG brzmi: „Przetoż teraz żadnego potępienia nie masz tym, który będąc w Chrystusie Jezusie nie według ciała chodzą, ale według Ducha.” Innym przykładem może być historia cudzołożnej kobiety, która została przyprowadzona przed Pana Jezusa. W większości naszych Biblii ta historia została zapisana w ewangelii Jana 8. Jednak w niektórych manuskryptach fragment Jn 7,53 – 8,11 jest dodany po Jn 7,36 lub po Jn 21,25 a nawet w Łk 21,38 ze zmianami w tekście. Niektórzy uczeni oznaczają ten fragment jako wątpliwy. Większość uczonych zajmujących się Nowym Testamentem uznaje, że historia ta jest oryginalna, i przedstawia rzeczywiste spotkanie Pana Jezusa z grzeszną kobietą. Nasz problem polega na tym, że nie wiemy w którym miejscu ta historia powinna się znajdować w Ewangeliach.
Jeszcze innym przykładem może być słynny tekst potwierdzający doktrynę trynitarną w 1Jn 5,7-8 gdzie w BW mamy: „Albowiem trzech jest świadków: Duch i woda, i krew, a ci trzej są zgodni.” ale w BG mamy „Albowiem trzej są, którzy świadczą na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są. A trzej są, którzy świadczą na ziemi: Duch i woda, i krew, a ci trzej ku jednemu są.”
Fragment, który potwierdza doktrynę trynitarną, "Albowiem trzej są, którzy świadczą na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są" po raz pierwszy pojawia się w pismach Pryscyliana z Avilli, który był łacińskim autorem i żył w IV wieku n.e. Ten fragment został następnie wpisany do Biblii łacińskiej Biblii. Fragment the nie pojawia się w żadnym greckim manuskrypcie aż do czasów Erazma z Rotterdamu który w 1516 przygotowywał pierwsze wydanie greckiego tekstu Nowego Testamentu. Erazm nie umieścił tego wersetu w pierwszym wydaniu tekstu Nowego Testamentu. Jednak pod wpływem nacisków ze strony katolickich autorytetów, zgodził się aby dodać ten fragment do nowego wydania tekstu pod warunkiem, że ktoś pokaże mu chociaż jeden grecki manuskrypt Nowego Testamentu, który będzie zawierał ten trynitarny werset. Ku jego zaskoczeniu grecki manuskrypt został odnaleziony w Dublinie i Erazm musiał dotrzymał słowa. Skracając całą bardzo ciekawą historię chcę powiedzieć, że w języku polskim ta trynitarna formuła znajduje się tylko w tekście BG i BJW.
Przeżyłem ostatnio ciekawe doświadczenie z pewną bardzo gorliwą osobą. Seminarium, które prowadzę posiada tytuł, Search for Certainty (W poszukiwaniu pewności). Osoba ta powiedziała mi „Pastorze, gdy dowiaduję się o tych rzeczach mam wrażenie, że nasze seminarium powinno raczej nosić tytuł Search for (Un)certainty (W poszukiwaniu niepewności)! Trudno jest mi zaakceptować informacje na temat Biblii, które pastor przekazuje. Wydaje mi się, że takie informacje zasiewają zwątpienie, że nie wszystko w Biblii jest prawdą. Jeżeli niektórych fragmentów nie ma w najstarszych manuskryptach to jak możemy mieć pewność, że dana historia jest prawdziwa, albo dany tekst nie jest zmieniony przez kościół powszechny? Zawsze czułam się bezpiecznie przy lekturze Biblii, ale teraz nie podobają mi się pytania, które pastor stawia i nie potrafię sobie z nimi poradzić.” Przeznaczyłem sporo czasu, aby wyjaśnić tej osobie, że odpowiedzi na te pytania w ostatecznym rozrachunku wzmacniają naszą wiarę, a nie osłabiają. Wątpliwości tej kobiety zwróciły moją uwagę na cienką granicę jaka istnieje między uzasadnioną mocą Słowa Bożego a magiczną aurą Biblii, która czasami może wkraczać w naszą pobożność.
Metafory Słowa Bożego. W naszym podręczniku do Szkoły Sobotniej w tym tygodniu, możemy znaleźć bogatą listę metafor Słowa Bożego, które pojawiają się w różnych fragmentach zarówno Starego jak i Nowego Testamentu i które opisują skutki jakie wytwarza Słowo, kiedy zakorzeni się w naszym życiu. Spójrzmy na te metafory i pomyślmy o ich zastosowaniu w naszym życiu.
Lampa i światło (Ps 119,105) „Słowo twoje jest pochodnią nogom moim I światłością ścieżkom moim.” Ta metafora posiada bezpośrednie zastosowanie. Boże Słowo powoduje, że nasza droga jest wyraźna.
Ogień i młot (Jr 23,29) „Czy moje słowo nie jest jak ogień - mówi Pan - i jak młot, który kruszy skałę?” Ten fragment pojawia się w kontekście fałszywych proroków, którzy twierdzili, że przemawiają w imieniu Boga. W tym przypadku Słowo nie jest lampą i światłem, ale raczej działa jak niszczycielski ogień i jak młot który kruszy skałę.
Nasiona - w dobrej glebie (Łk 8,4-15). Jest tutaj przedstawiona przypowieść o glebie. Gleba serca decyduje o tym, czy nasienie przyniesie owoc.
Chleb życia (Jn 6,35) - ta metafora wywołała wiele dyskusji w kościele chrześcijańskim (zob. Jn 6,35-59) Co mógł mieć na myśli Pan Jezus, gdy wypowiedział te słowa? W jakim sensie możemy być karmieni Bożym Słowem? Czy pamięciowe opanowywanie Biblii może nas odżywiać?
Pomijając znaczenie metafor, prawdziwą wartość studiowania Słowa została przestawiona przez Pawła w 2 Tm 3,16-17: „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, 17 aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.
Warto również zwrócić uwagę na jeszcze inny ciekawy problem: Jaka jest wartość i moc słów pochodzących z Biblii, które są zacytowane w oderwaniu od kontekstu i są zastosowane w taki sposób, który nie łączy się ściśle z pierwotną intencją autora?
Rzecz ciekawa, że czasami stosując słowa z Biblii w sytuacjach, które są całkowicie inne niż oryginalny kontekst, możemy otrzymać zdumiewająco pozytywny rezultat. Dlaczego tak się dzieje?
Konkluzja: Słowa pochodzące z Pisma Świętego wydają się mieć mistyczną moc, która przekracza ludzki rozum. Znajduje się w nich moc, której po prostu nie rozumiemy. Nie trzeba być znawcą teologii, żeby się przekonać, że Pismo Święte jest źródłem mocy.
DO PRZEMYŚLENIA
Dlaczego sąsiedzi Samarytanki poszli, aby spotkać się z Jezusem po usłyszeniu jej świadectwa?
Czy potężne i skuteczne przedstawienie Pisma Świętego przez osobę niewierzącą może rzeczywiście zmienić czyjeś życie?
Czy świadectwo zwykłej osoby może być silniejsze niż słowa pochodzące z Biblii, które mogą być wypowiedziane bez ekspresji i koloru?
Na czym polega różnica pomiędzy słowami danej osoby a słowami pochodzącymi z Pisma Świętego?
Komentarze