Drogie Siostry, Drodzy Bracia w Chrystusie!
Tak więc znowu moja kolej napisania do Was listu. Bardzo chcę Was pocieszyć, więc podzielę się myślami, jakie właśnie przyszły mi do głowy. Przypomniały mi się słowa, które kiedyś usłyszałem. Brzmiały one mniej więcej tak: Plagi są fatalne, jednak nawet straszliwe nieszczęścia mogą prowadzić do pozytywnych wyników. Bo plagi mogą wywołać niespotykaną bliskość pomiędzy wszechmocnym Bogiem i Jego ludem.
Macie rację, jeśli myślicie, że jest to pozytywne myślenie. I tego nam bardzo potrzeba. Pan Jezus powiedział: „Niech się nie trwoży wasze serce. Wierzcie w Boga i we mnie wierzcie”. (Jan 14,1 - DBG) Bardzo ciekawe, że Pan nie mówił tych słów w chwili, gdy wszystko układało się dobrze, gdy tłumy słuchały Jego kazań i korzystały z uzdrowień, gdy cała nowość Jego podejścia do zbawienia, do Boga przynosiła sukcesy. Powiedział te słowa, gdy wiedział, że następnego dnia będzie sądzony, gdy wiedział, że Judasz go wydał, gdy był świadomy walki, przed jaką stoi. Walki o nas, walki o cały świat.
Jak to z nami jest, że gdy władze mówią o niebezpieczeństwie zachorowania, traktujemy to bardzo poważnie, gotowi zastosować się do wszystkich restrykcji. (I słusznie, wcale nie widzę w tym niczego złego.) Jak to jest, że gdy lekarz stawia nam srogą diagnozę, traktujemy to z pełnym zaufaniem i stosujemy się do jego rad.
Ale jak to jest, że równocześnie, gdy mówi do nas Pan Bóg „Niech się nie trwoży serce wasze”, w naszych myślach pojawia się od razu reakcja: „Taaaak, dobrze się mówi, nie trwoży! My już dobrze wiemy, czego można się spodziewać”?
W mojej służbie spotykałem setki, a może nawet tysiące ludzi, którzy zawsze byli gotowi wierzyć wszystkiemu — gazetom, wiadomościom telewizyjnym, „ploteczkom” z ust innych osób, lekarzom, ale nie Panu Bogu. „Pan w to wierzy, pastorze?” — słyszałem wielokrotnie. Czasami także od ludzi tzw. wierzących, a jednak NIEwierzących. A te słowa: „Niech się nie trwoży serce wasze” nadal brzmią mi w uszach i to nawet mocniej, niż kiedyś.
Co nam zatem pozostało? Modlić się do Pana nadziei, do Pana obietnic, Pana dobroci, Pana opieki i troski, aby „pomógł naszemu niedowiarstwu” (Marek 9,24). Aby dał nam wiary, która pozwoli na to, że z całej pandemii koronawirusa wyjdziemy zwycięsko nie dlatego, że nie zachorujemy, ale dlatego, że będziemy bliżej Pana, bardziej wierzący i polegający na Nim
i w końcu jeszcze bardziej czekający na Jego powrót. Przecież jesteśmy Adwentystami!
Już odczuwam, że się uśmiechacie i patrzycie w przyszłość z nadzieją. I tak trzeba, stale, aż do Jego powrotu.
Z pełnym sercem optymizmu i nadziei, która jest zarazem pewnością tego, czego się spodziewamy —
Pastor Roman
PS: Jeśli macie pragnienie podzielenia się swymi odczuciami, zatelefonujcie (0432 058 233), napiszcie maila (romanchalupka@adventist.org.au), po prostu bądźmy w kontakcie. Zapraszam.
Komentarze