Szkoła Sobotnia | Wydane 2020/07/18

Patrzenie na ludzi oczami Jezusa

Pisze Jan Pollok

Dlaczego Jezus nie uzdrawiał wszystkiego i wszystkich od razu?

Tematem trzeciej lekcji w tym kwartale jest "Patrzenie na ludzi oczami Jezusa." Autor podręcznika do Szkoły Sobotniej zwrócił naszą uwagę na wielu różnych ludzi, którym pomógł Pan Jezus. Z tych historii możemy nauczyć się kilku lekcji. Niektórzy niemal natychmiast znaleźli się na właściwej ścieżce i nigdy nie oglądali się za siebie. Inni przez jakiś czas przeżywali dylematy. Pierwsze pytanie w naszym felietonie jest inspirowane historią uzdrowienia niewidomego człowieka. Historia opisana przez Marka w 8,22-26 jest jedynym odnotowanym cudem Jezusa, którego dokonał w dwóch etapach, aby w pełni uzdrowić chorego człowieka.

„I przybyli do Betsaidy. I przyprowadzili do niego ślepego, i prosili go, aby się go dotknął. 23 A On wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? 24 A ten, przejrzawszy, rzekł: Spostrzegam ludzi, a gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa. 25 Potem znowu położył ręce na jego oczy, a on przejrzał i został uzdrowiony; i widział wszystko wyraźnie.”

Dlaczego Pan Jezus uzdrowił niewidomego w dwóch etapach? Dlaczego nie od razu? Mężczyzna został przyprowadzony do Jezusa przez swoich przyjaciół. Czy jest możliwe, że zarówno przyjaciele, jak i niewidomy człowiek musieli nauczyć się cierpliwości? Być może. Ewangelista Marek nie mówi nic na ten temat. Kiedy Pan Jezus po raz pierwszy dotknął oczu niewidomego człowieka, zobaczył on ludzi, jak gdyby we mgle - „jak chodzące drzewa”. Dopiero gdy położył rękę na jego oczach, niewidomy człowiek odzyskał wzrok.

Na liście osób, które zostały przedstawione w tej lekcji, których Jezus dotknął w taki czy inny sposób, znajdują się tacy, którzy potrzebowali więcej niż jednego dotknięcia. Piotr jest najlepszym przykładem takiej osoby. Odpowiedział on natychmiast na wezwanie Jezusa jak zostało to opisane w Mt 4,18-20.

„A [Jezus] idąc wzdłuż wybrzeża Morza Galilejskiego, ujrzał dwu braci: Szymona, zwanego Piotrem i Andrzeja, brata jego, którzy zarzucali sieć w morze, byli bowiem rybakami. 19 I rzekł do nich: Pójdźcie za mną, a zrobię was rybakami ludzi! 20 A oni natychmiast porzucili sieci i poszli za nim.”

Jednak życie Piotra od tamtej chwili było bardzo chaotyczne. Kiedy około trzy lata później, Pan Jezus zbliżał się do zakończenia swojej służby, Piotr był całkowicie pewien swojej lojalności wobec Mistrza - a jednak niedługo potem trzykrotnie zaparł się Pana. Dlaczego Jezus nie mógł od razu ukształtować Piotra jako swojego wiernego ucznia? Pod względem duchowym Piotr był jak niewidomy człowiek, który potrzebował drugiego dotyku, trzeciego a nawet czwartego.

W Biblii mamy jeszcze inne przykłady, ludzi, którzy potrzebowali więcej niż tylko jednego dotknięcia. Na przykład Dawid. Ilu dotknięć potrzebował ten człowiek zanim Pan Bóg mógł go zaangażować, aby spełnił rolę, którą On dla niego przewidział? Historia Dawida opisana w 2 Sm 11 jest katastrofalnym epizodem, który na zawsze zmienił życie króla. Został tam opisany akt cudzołóstwa z Batszebą a następnie morderstwo Uriasza. Pan Bóg od razu dotknął króla, ale to nie było wszystko.

Amnon jeden z synów Dawida, zgwałcił swoją siostrę Tamar. Jednak Dawid wydaje się nie reagować na czyn swojego syna i nie zdyscyplinował go. Czy są takie problemy, których Pan Bóg nie może naprawić? Po tragedii z Batszebą Dawid był moralnie bezsilny.

Kolejny syn Dawida - Absalom. Dawid płakał "O mój synu Absalomie!" ale król niczego nie uczynił, aby pomóc Absalomowi. Dawid był wciąż moralnie bezsilny. W końcu w 2Sm 24 mamy słynną historię na temat cenzusu Izraelitów. Nawet jego krewki generał Joab próbował go powstrzymać od tego zamiaru, ale Dawid uparł się i zapłacił za to bardzo wysoką cenę. Ilu dotyków Boga faktycznie potrzebował Dawid?

Spójrzmy na kolejne postacie z Nowego Testamentu. Wśród apostołów mamy dwóch braci Jakuba i Jana, których Pan Jezus nazwał Synami Gromu. Ilu dotyków Jezusa potrzebowali ci dwaj młodzi ludzie zanim z synów gromu stali się "apostołami miłości" jak pisze o tym Jan w piątym rozdziale swojego pierwszego listu? Ilu dotyków potrzebował Tomasz, zanim naprawdę uwierzył Jezusowi? Jeszcze ciekawszym przykładem jest Judasz. Ilu dotknięć w formie porażek otrzymał Judasz? Albo Maria Magdalena, z której Pan Jezus wygonił siedem demonów? Czy było to siedem demonów za jednym razem, czy siedem różnych okazji, kiedy Pan to uczynił? Niestety Biblia nie mówi nam nic na ten temat!

Spójrzmy teraz na historię kobiety samarytańskiej w Ewangelii Jana 4, 3-34. To jest fascynująca historia! W jaki sposób jej postawa wobec Pana Jezusa oraz jej pełne energii świadczenie zmieniło światopogląd uczniów? Kiedy uczniowie wrócili z pobliskiego miasteczka i zastali Jezusa rozmawiającego z samarytańską kobietą, musieli być zszokowani. Pan Jezus nie tylko rozmawiał z kobietą, ale na dodatek, była to kobieta samarytańska, która należała do znienawidzonej grupy etnicznej wobec której wrogość Żydów była głęboko zakorzeniona. Możemy próbować zrozumieć korzenie tej wrogości na podstawie relacji zapisanej w 2Krl 17 gdzie dowiadujemy się w jaki sposób Asyryjczycy, najbardziej brutalne mocarstwo w starożytności, sprawdzili na terytorium Izraela osadników. Samarytanie byli potomkami owych asyryjskich osadników. Wskutek kulturowej asymilacji nauczyli się czcić Boga Jahwe, ale nigdy nie porzucili kultu własnych bogów.

Kiedy wiele lat później, żydowscy wygnańcy powrócą z Babilonu i będą próbowali odbudować Jerozolimę, świątynię i mury miejskie, Samarytanie zaproponują pomoc w odbudowie świątyni, (historia ta zostało opisana w księdze Ezdrasza 4), jednak Zerubbabel oraz pozostali żydowscy przywódcy nie będą chcieli mieć z nimi nic wspólnego. Samarytanie nigdy nie zintegrowali się z głównym nurtem judaizmu. Według żydowskiej tradycji, którą powtarza również żydowski historyk Józef Flawiusz świątynia samarytańska został zbudowana na górze Garizim po podboju Palestyny przez Alexandra Wielkiego (IV w. p.n.e.). Jak napisał Ben Sira należy ona „do tego głupiego narodu, który zamieszkuje w Sychem”.

Pan Jezus celowo zaplanował swoją podróż przez Samarię. Wydaje się, że świadomie dążył on do zajęcia się problemem samarytańskim. Przy innej okazji Pan Jezus opowiedział historię o „dobrym” Samarytaninie, który pomógł zranionemu Żydowi, który został okradziony.

Łk 10,30-37 A Jezus, nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek szedł z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. 31 Przypadkiem szedł tą drogą jakiś kapłan i zobaczywszy go, przeszedł mimo. 32 Podobnie i Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, przeszedł mimo. 33 Pewien Samarytanin zaś, podróżując tędy, podjechał do niego i ujrzawszy, ulitował się nad nim. 34 I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. 35 A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci. 36 Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców? 37 A on rzekł: Ten, który się ulitował nad nim. Rzekł mu Jezus: Idź, i ty czyń podobnie.”

Zarówno kapłan jak i Lewita nie udzielili zranionemu człowiekowi pomocy. Jednak Samarytanin zobaczył go „i ulitował się nad nim”. Bez wahania pomógł Żydowi.

Łukasz zapisał również historię o 10 trędowatych, których Jezus uzdrowił, ale tylko jeden z nich – właśnie Samarytanin, powrócił, aby Mu podziękować. Uczniowie otrzymywali lekcję o „obcokrajowcach”, którą biały człowiek w świecie zachodnim tak bardzo potrzebuje dzisiaj usłyszeć.

Przykład Andrzeja. W pierwszej lekcji w tym kwartale Andrzej został wymieniony w grupie introwertyków, którzy byli cichymi, ale skutecznymi świadkami Pana Jezusa. Jan trzy razy w swojej Ewangelii wspomina o tym, jak Andrzej przyprowadzał kogoś do Jezusa: swojego własnego brata Piotra (Jn 1,40, 41), małego chłopca z 5 chlebami i 2 rybami (Jn 6,5-11) oraz Greków, którzy chcieli zobaczyć Jezusa (Jn 12,20-26). Naśladowca Jezusa nie musi być krzykliwy, takim jak był Piotr. Podobnie jak Andrzej, naśladowcy Jezusa mogą przyprowadzać innych ludzi do Jezusa.

Rola Opatrzności. Autor naszej lekcji zwraca uwagę na dwa szczególne przypadki, gdy Opatrzność interweniowała, aby skierować Pawła, a także Filipa we właściwym kierunku: Paweł przybył do Troady, aby głosić Chrystusa, ale także aby spotkać się ze swoim współpracownikiem Tytusem. Kiedy nie mógł się z nim spotkać, pisze -„nie zaznałem spokoju ducha” dlatego poszedł do Macedonii.

2 Kor 2: 12–13 Gdy przybyłem do Troady dla zwiastowania ewangelii Chrystusowej, a drzwi zastałem otwarte w Panu, 13 nie zaznałem spokoju ducha, bo nie zastałem tam Tytusa, mego brata; toteż pożegnawszy się z nimi, odszedłem do Macedonii.

 Z kolei Filip, został poinformowany przez anioła, aby poszedł na południe na drogę, która prowadziła z Jerozolimy do Gazy. Tam spotkał się z etiopskim eunuchem (Dz 8,26-40). Finał tej historii jest niezwykły:

„I kazał zatrzymać wóz, zeszli obaj, Filip i eunuch, do wody, i ochrzcił go. Gdy zaś wyszli z wody, Duch Pański porwał Filipa i eunuch nie ujrzał go więcej, lecz radując się jechał dalej swoją drogą.”

Czasami w naszym współczesnym świecie jesteśmy trochę przewrażliwieni, gdy mówimy o cudach.  Warto zwrócić uwagę na bardzo ciekawą perspektywę Opatrzności jaką przedstawił w jednej ze swoich książek C. S. Lewis:

„Nie mam zamiaru wierzyć w Boga Zarządcę i jego ogólne prawa. Jeśli opatrzność w ogóle istnieje, wszystko jest opatrznościowe i każde zrządzenie opatrzności pozostaje wyjątkowe. Istnieje bardzo stare i bardzo pobożne powiedzenie, że Chrystus umarł nie tylko za człowieka jako takiego, ale za każdego człowieka z osobna, tak jakby był on jedynym człowiekiem na świecie. Czy nie wolno mi wierzyć w to samo w odniesieniu do tego aktu stwórczego, który jako rozciągnięty w czasie, nazywamy przeznaczeniem albo historią? Istnieje on dla dobra każdej ludzkiej duszy. Każda dusza jest jego celem. Być może także każde zwierzę. Być może nawet każda drobina materii – nocne niebo sugeruje, że materia nieożywiona ma dla Boga wartość, której my nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. Jego drogi nie są (w każdym razie nie tu) naszymi drogami. (O modlitwie. Listy do Malkolma, Kraków 2011, 85).

Wiara w „opatrzność” jest biblijnie uzasadniona, bez względu na to, jaka jest opinia ludzi żyjących w danej epoce.

 

DO PRZEMYŚLENIA

Dlaczego Pan Jezus uzdrowił niewidomego w dwóch etapach? Dlaczego nie od razu?

W jaki sposób spotkanie Pana Jezusa z kobietą samarytańską zmieniło poglądy uczniów? Jak Jezus poszerzył ich wizję?

Komentarze