Szkoła Sobotnia | Wydane 2018/07/24

Życie we Wczesnym Kościele

Pisze Jan Pollok

Według Dz 2,44 „Wszyscy, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne.” Ten szczegół jest podkreślony jeszcze raz w Dz 4,32 gdzie czytamy „A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne.” Czy chcielibyście należeć do takiej grupy?

Chociaż opis pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej brzmi nieco dziwnie w naszych uszach, to jednak niektóre elementy tego opisu są dla nas atrakcyjne. W niektórych częściach świata nawet dzisiaj istnieją małe wspólnoty, które funkcjonują w podobny sposób. Na przykład w Izraelu, istnieją małe wspólnoty, które nazywają się kibbuc. Są one trochę podobne do wspólnoty, która została opisana w księdze Dziejów. Kibbuc tworzy grupa ludzi, którzy postanawiają żyć razem, gromadzą swoje środki, wspólnie spożywają razem posiłki. Wspólnie wychowują dzieci. Ciekawa jest geneza wspólnot typu kibbuc. Zostały one zorganizowane w czasie trudności, jakie napotykało młode państwo Izrael na początku swojej nowożytnej historii w pod koniec lat 40 w XX wieku. Ponieważ różne wrogie siły sprzeciwiały się, aby państwo Izrael zostało na nowo zorganizowane, wspólnoty typu kibbuczapewniały bezpieczeństwo, siłę i wsparcie, dla grup mniejszościowych, które zmagały się z różnymi problemami.

Wczesny Kościół znalazł się w bardzo szczególnej sytuacji. Życie we wspólnocie dawało wsparcie ludziom, którzy próbowali zachować wierność ewangelii Chrystusa w społeczeństwie, które nie było przyjaźnie nastawione do tego, w co wierzyli. Czy chcielibyśmy mieć dzisiaj wszystko wspólne? Dla nas dzisiaj tak forma życia społecznego kojarzy się z komunizmem lub socjalizmem. Jednak, kiedy spoglądamy na tę formę życia społecznego w kontekście Nowego Testamentu, to można powiedzieć, że było to bardzo pożyteczne doświadczenie i konieczne w czasach wczesnego kościoła.

Dla potrzeb naszej dyskusji, chciałbym zdefiniować pojęcie socjalizm i komunizm. Socjalizm jest systemem ekonomicznym, który popiera publiczną własność wszystkich zasobów, w taki sposób, że produkcja i dystrybucja tych zasobów lub bogactwa wewnątrz społeczeństwa jest pod kontrolą członków tego społeczeństwa lub pewnego ciała zarządzającego, które “reprezentuje” społeczeństwo. W systemie socjalistycznym w tzw. socjalistycznej ekonomii robotnicy mają swój wkład w społeczeństwo raczej w formie swoich zdolności oraz tego, co mogą wyprodukować, niż przez otrzymanie pieniężnego wynagrodzenia, które mogą wykorzystać na zakupienie rzeczy, które potrzebują. Nie muszą oni kupować niczego, czego potrzebują, ponieważ wszystkie rzeczy są wspólnie.

Komunizm natomiast jest wzmocnieniem socjalizmu. Komunizm jak ktoś powiedział jest to socjalizm z zębem. Komunizm odrzuca prywatną własność i dąży do stworzenia bezklasowego społeczeństwa, stąd nazwa – komunizm. Odrzucenie prywatnej własności jest główną cechą komunizmu. Faktycznie w teorii i praktyce, obie te idee – zakaz prywatnej własności oraz społeczeństwo bezklasowe jest pewnego rodzaju absurdem, ponieważ aby zrealizować taką ideę potrzebna jest jakaś forma przywództwa, potrzebni są ludzie na szczycie takiej formacji, którzy nadzorują wprowadzanie w życie różnych przepisów lub idei, ponieważ nie wszyscy są chętni to wykonywać. Dlatego potrzebne są różne środki przymusu. Taka sytuacja sama w sobie tworzy dwie klasy i prowadzi do powstania pewnego rodzaju nadrzędnej klasy panującej.

Czy w Dz 2,42-47 propaguje któryś z tych systemów? Na pierwszy rzut oka to, co jest przedstawione w Dziejach wydaje się pasować do socjalizmu lub komunizmu. Jednak w takiej konkluzji brakuje kilku bardzo ważnych rzeczy.

Po pierwsze, jak możemy zauważyć w tym fragmencie, nie istniała nadrzędna władza. Po drugie, to co czytamy jest opisane jako praca woluntarna, która pochodzi z serca i tylko z serca. Brak przymusu i dobrowolne upoważnienie dla pewnego rodzaju suwerena, odróżnia to co dzieje się w Dz 2,42-47 od socjalizmu i komunizmu i faktycznie od jakikolwiek innej politycznej władzy.

W Dz 4 i 5 nie pojawia się również potępienie prywatnej własności. Biblia nie zabrania ani nie potępia prywatnej własności. Po drugie, Biblia nie zabrania ani nie potępia prywatnej posiadłości, która jest wykorzystywana do tworzenia bogactwa, przedsiębiorstwa, czy posiadania businessu. Dochód faktycznie nie jest ani zakazany ani potępiony. W Biblii potępione są takie rzeczy jak: wyłudzanie, wymuszanie wykorzystywanie ekonomicznej pozycji do zmuszania kogoś do wykonywania czegoś dla nas, co jest sprzeczne z jego statusem. Wykonywanie takich rzeczy jest powszechnie potępiane w Biblii. Wykorzystanie bogactwa, aby promować niesprawiedliwość w obliczu prawa jest całkowicie potępione w Biblii. Po trzecie, w Biblii nie mamy prawa, które dąży do stworzenia bezklasowego społeczeństwa. Faktycznie prawo w Starym Testamencie zakładało istnienie klas społecznych. Wszyscy zostaliśmy stworzeni na obraz Boga, ale nie jesteśmy równi w kategoriach naszych cech lub naszych zdolności, naszych interesów, czy naszych ambicji i tym podobnych rzeczy.

Spójrzmy obecnie na inny epizod z życia wczesnego kościoła. W Dz 3-4 mamy zapisaną najdłuższą narrację w Biblii na temat uzdrowienia. Jest to historia uzdrowienia mężczyzny, który od czterdziestu lat nie mógł chodzić. Nagle wskutek ingerencji Piotra i Jana człowiek ten mógł poruszać się o własnych siłach. Dowiadujemy się z tekstu, że Piotr i Jan poszli do świątyni w czasie modlitwy. To był żydowski czas modlitwy. Piotr i Jan są chrześcijanami, dlaczego więc partycypują w życiu żydowskiej świątyni i żydowskiego kalendarza religijnego. Wciąż byli Żydami i wierzyli w Jezusa, chociaż wierzyli w Niego, jako w żydowskiego Mesjasza. W tym momencie nie było jeszcze rozróżnienia pomiędzy Żydami i chrześcijanami pochodzącymi z pogan. Istnieli wtedy jedynie Żydzi, którzy odnaleźli Jezusa i zaakceptowali go, jako swojego Mesjasza.

W tej historii jest jeszcze coś więcej. Uzdrowiony człowiek, który dotychczas był chromy, zaczął nagle chodzić i podskakiwać i wszedł z apostołami do świątyni. Możemy zauważyć w tej historii ciekawą metaforykę. Okazało się, że czas modlitwy, kiedy apostołowie weszli do świątyni to godz. 9:00, ta sama godzina o której Pan Jezus został ukrzyżowany. Chromy człowiek miał około 40 lat. Jest to również liczba lat, które Izraelici przeżyli na pustyni. Możemy nawet doszukać się w tej historii metaforyki, która łączy nas z Jakubem, którego biodro zostało dotknięte w czasie walki z aniołem. Od tego czasu Jakub był chromy. Tutaj mamy kolejne uzdrowienie, które dzieje się dla ludu Bożego. Chociaż nie jest to bezpośrednie uzdrowienie, które pochodzi od Jezusa, to jednak Jezus wciąż wnosi do Izraela uzdrowienie przez służbę swoich uczniów. Po raz pierwszy w tej księdze jest również wspomniany Jan. Ta historia ma wiele połączeń ze Starym Testamentem.

Chromy człowiek został uzdrowiony „w imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego”. (Dz 3,6). Co to znaczy? W księdze Dziejów, często pojawia się odniesienie do „imienia Jezusa”. Czy w imieniu Jezusa znajduje się jakaś moc? Imię Jezus nie działa jak talizman. To nie jest magiczna formuła czy zaklęcie wypowiedziane w odpowiednim języku przenosi moc. W księdze Dziejówpojawia się również wyrażenie „przez wiarę w imię Jezusa”. Na podstawie tego, kim On jest i co uczynił, pewne rzeczy mogą stać się rzeczywistością. Chromy człowiek zaczął chodzić przez tę samą moc, którą posługiwał się Pan Jezus, gdy przebywał na ziemi. Teraz ta sama moc przejawia się w jego duchowym ciele - kościele, przez Jego naśladowców. To, co dzieje się na dziedzińcu świątyni to raczej odwołanie się do autorytetu Jezusa i przywołanie Jego obecności.

Ciekawe jest tutaj również specjalne odniesienie do faktu, że było to Jezus Chrystus z Nazaretu. Jest to ważne, ponieważ w tamtym czasie żyli inni ludzie, którzy nazywali się Jozue i którzy twierdzili, że są Zbawicielami Izraela. Niektórzy bibliści sugerują, że pierwsze imię Barabasza było również Jezus. Jezus - Barabasz również próbował być zbawicielem Izraela. Dlatego wczesny kościół od początku próbował odróżnić go od Jezusa z Nazaretu.

Mówiąc o Jezusie z Nazaretu, uczniowie w rozdziale 4 ogłosili, że Jezus jest Zbawicielem. We fragmencie, który jest bardzo dobrze znany, stwierdzili, że „nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.” Co to oznacza dla tych, którzy nigdy nie słyszeli imienia Jezus? Wiele milionów ludzi żyło i umarło w różnych częściach świata, do których poselstwo o Jezusie nigdy nie dotarło. Niektórzy ludzie na podstawie tego tekstu twierdzą, że jeżeli ktoś nie usłyszy imienia Jezus, to nie ma dla niego nadziei. Wydaje mi się jednak, że takie myślenie jest wynikiem niezrozumienia tego fragmentu Biblii. To prawda, że zbawienie jest ekskluzywne. Tylko Pan Jezus może zaoferować zbawienie. Jest tylko jedna jedyna droga, ale nie polega ona na tym czy imię Jezus jest czy nie jest wymienione. On jest jedyną drogą aby znaleźć zbawienie dzięki temu czego dokonał w swoim życiu Pan Jezus. Możemy nie znać Jego imienia, możemy nie znać całej Jego historii, ale w sercu możemy odpowiedzieć na wezwanie Ducha Bożego. Jeżeli jesteśmy otwarci na sposób, w jaki Pan Bóg się nam objawił, to zbawienie jest dla nas dostępne. Zbawienie możemy otrzymać tylko dzięki zasługom Jezusa. Zbawienie jest dostępne tylko przez Jezusa, nawet dla tych, którzy nie słyszeli bezpośrednio Jego imienia, ale odpowiedzieli na głos Ducha w jakikolwiek sposób się On objawił. Jeżeli nie rozumiemy tej teologii to musimy stwierdzić, że w Starym Testamencie był inny sposób zbawienia.

Autor naszej lekcji zaproponował nam jeszcze jeden ciekawy temat. Tym razem mamy bardzo szorstkie przejście od mówienia o zbawieniu w Jezusie, które zawsze jest przyjemnym tematem do refleksji na temat historii, którą moglibyśmy przykładem „karnego” cudu. Na ogół myślimy o cudach, jako o czymś pozytywnym - wzbudzenie ludzi z martwych, przywrócenie wzroku ślepym, pomaganie ludziom chromym, aby mogli chodzić. W Dziejachpojawia się jednak historia Ananiasza i Safiry. Zamiast cudownej mocy, która jest pozytywna i dobra zauważamy siłę, która działa w przeciwnym kierunku – zabiera im życie. Jakie lekcje wynikają dla nas z tej historii? Czy Pan Bóg wkracza do akcji aby ukarać grzeszników i pozbawić ich życia? Czy tak się działo i czy tak się dzieje również dzisiaj? Jest to bardzo trudny fragment. Mamy tutaj kilka różnych lekcji. Jedną z nich jest uznanie, że nawet we wczesnym kościele były niedoskonałości. Czasami mamy idealistyczną wizję, że na samym początku historii kościoła mamy do czynienia z ze stanem czystości i absolutnej doskonałości. Nie widzimy jednak czegoś takiego we we wczesnym kościele. We wczesnym kościele również było wielu grzesznych ludzi. W tym przypadku mamy Ananiasza i Safirę. Na ich przykładzie widzimy, że grzech zakradł się nawet do ludzi, którzy wspierali kościół. W księdze Dziejówwidzimy, że w kościele znajdowali ludzie, którzy byli motywowani rasizmem. Piotr był jednym z nich i musiał przeżyć swoje osobiste nawrócenie. Wcale nie było to łatwy dla niego proces. W historii Ananiasza i Safiry ważne jest, aby zrozumieć kontekst – wersety 5,34-35. Dowiadujemy się, że „Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem, którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży i kładli u stóp apostołów; i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba.” (Dz 5,34-35).

Na pozór ta sceneria wygląda jak system socjalistyczny. Wczesny kościół funkcjonował w taki sposób aż do momentu, gdy Ananiasz i Safira, okłamali Ducha Świętego i powiedzieli, „Przynieśliśmy wszystko, co sprzedaliśmy!” Zostali oni zgromieni przez Piotra, który powiedział, „Mogliście sprzedać i zatrzymać tyle ile chcieliście i przyznać się tylko do tego, co ofiarowaliście”. Problem nie polegał na tym, że byli oni zmuszeni do tego, aby oddać wszystko. Dobrowolnie zgodzili się oddać wszystko, a potem próbowali pokazać, że byli hojni, i dotrzymali swojego słowa, podczas gdy uczynili coś innego.

To był ten rodzaj hipokryzji, który napiętnował Pan Jezus w przypadku faryzeuszy. Podobny przypadek mamy również w Jerycho dotyczył on Achana. Który ukrył część dóbr dla siebie. Jest jeszcze jeden element w tej historii, który wydaje mi się bardzo interesujący. Ananiasz i Safira to mąż i żona. Widzimy jednak, że sąd nie spadł na nich równocześnie, ale każdy z nich został osobno osądzony. Kiedy przyszła Safira, żona Ananiasza, Piotr zwrócił się do niej jako do niezależnego moralnego podmiotu, który potrafi podjąć osobistą decyzję - inną niż ta którą podjął jej mąż. Uważam, że jest to ważny detal, abyśmy mieli świadomość, że od samego początku, kobiety we wczesnym kościele były traktowane, jako niezależne moralne podmioty a nie jako niewolnice czy osobista własność, która należała do mężczyzny. To jest bardzo ważna część tej historii.

DO PRZEMYŚLENIA

  1. Opis wczesnego kościoła w Dz 2,42-47 brzmi dzisiaj raczej obco dla wielu z nas.

Jakie były podstawowe zajęcia wczesnochrześcijańskiej wspólnoty?

Jakie są różnice pomiędzy tamtym kościołem i naszym kościołem dzisiaj?

Jakie korzyści wynikały z przynależenia do takiej grupy? Czy mogły się pojawić jakieś zagrożenia?

Czy chcielibyście być częścią takiej grupy? Przy różnych okazjach ludzie opisują takie wspólnotowe podejście, jako „komunizm” lub „socjalizm”. Czy takie określenie jest poprawne?

Czy dzisiaj członkowie kościoła czują odpowiedzialność, aby dostarczyć finansowego wsparcia dla siebie nawzajem?

  1. Wczesny kościół bardzo często powoływał się na cudowną moc, która bardzo wyraźnie manifestowała się w tamtej społeczności.

W jakim stopniu powinniśmy oczekiwać takiej manifestacji również dzisiaj?

  1. W Dz 3-4 znajduje się najdłuższa narracja na temat uzdrowienia w całej Biblii: uzdrowienie czterdziestoletniego człowieka, który nie mógł chodzić.

Z tekstu dowiadujemy się, że Piotr i Jan „wstępowali do świątyni w godzinie modlitwy”. Gdyby ci mężczyźni byli obecnie chrześcijanami, czy nadal uczęszczaliby do żydowskiej świątyni? Czy nadal układaliby swój kalendarz wokół żydowskiego porządku modlitewnego?

Według słów Piotra zapisanych w Dz 4,10 chromy człowiek został uzdrowiony „w imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego”. Co oznaczają te słowa? Czy jest jakaś moc w imieniu Jezus? Czy tę moc można „przełożyć” na inne języki, lub czy powinniśmy próbować wymawiać imię Jezusa tak jak było ono wymawiane w języku greckim, aramejskim lub hebrajskim?

Z tekstu dowiadujemy się, że człowiek ten był „sadzany codziennie przy bramie świątyni”. Apostołowie (a nawet sam Pan Jezus) musieli przechodzić obok tego człowieka już wcześniej. Dlaczego musiał on tak długo czekać na swoje uzdrowienie?

Religijni przywódcy nie byli zadowoleni z tego uzdrowienia i chcieli się dowiedzieć, kto upoważnił Piotra i Jana do uzdrawiania. Gdy spojrzymy na historię Bożego działania, w jakim stopniu Pan Bóg respektuje ustanowioną hierarchię religijnej władzy?

Uczniowie złożyli świadectwo o Jezusie, jako Zbawicielu mówiąc, „I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni.” (Dz 4,12). Czy to oznacza, że aby zostać zbawionym, ktoś musi usłyszeć o Jezusie i Go przyjąć? Co zrobić w przypadku zbawienia tych ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie?

  1. Historia Ananiasza i Safiry jest przykładem „karnego” cudu.

Jakie lekcje wynikają z tej historii dla nas? Czy Pan Bóg wciąż pojawia się czasami aby w „cudowny” ukarać grzeszników?

  1. W Dz 5 czytamy, że żydowska rada Sanhedryn była tak rozgniewana tym co się stało, że chciała zabić apostołów. Gamaliel próbował powstrzymać emocje i udało mu się to zrobić. Kim był Gamaliel?

Gamaliel powiedział „Toteż teraz, co się tyczy tej sprawy, powiadam wam: Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; jeśli bowiem to postanowienie albo ta sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci; jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć, a przy tym mogłoby się okazać, że walczycie z Bogiem.” (Dz 5,38-39). Czy wciąż jest to dobra rada gdy pojawiają się teologiczne zagrożenia w kościele? Kiedy należy aktywnie chronić kościół, a kiedy powinniśmy po prostu czekać i zobaczyć, co się stanie?

Komentarze