Organizacja „3 Angels Nepal” z Nepalu zwróciła się do Australii o pomoc i australijska organizacja „Safe Haven” w Melbourne włączyła się w akcję pomocy, organizując 12 lutego 2017 roku – „Marsz 100 kobiet dla 100 dziewcząt w Nepalu”.
Nepal jest położony na północ od Indii, jest tam pogoda przeważnie uciążliwa, zimno, pochmurno, deszczowo - zimy są ekstremalne. Jest to kraj biedny, ludzie w oddalonych i niedostępnych wioskach często cierpią głód.
Ludzie nieuczciwi i chętni łatwych zysków wykorzystują biedę ludności i uprawiają handlarsko-szmuglerski handel dziećmi, a szczególnie małymi dziewczętami. Podawane dane są przerażające – każdego dnia giną 54 dziewczynki, są kradzione lub sprzedane i szmuglowane przez granicę do Indii, gdzie trafiają do domów publicznych i do bogaczy w celach prostytucji. Szmuglerzy używają różnych metod, czasem obiecując rodzicom wykształcenie ich córek, dają około $106 za jedno dziecko zapewniając, że w przyszłości otrzymają więcej. Jest to ogromna suma pieniędzy dla tych ludzi , więc przystają na nią; niestety rodzice nie wiedzą, że dziewczynki trafią do domów publicznych i nigdy nie dowiedzą się, gdzie zostały wywiezione i jak je odzyskać. Szmuglerzy operują w całym Nepalu, szczególnie w miasteczkach i wioskach odległych i trudno dostępnych.
Strefa graniczna między Indiami a Nepalem jest otwarta dla tamtej ludności. „3 Angels Nepal” postawiło do tej pory przy przejściach granicznych aż siedem stacji gdzie woluntariusze, a są to najczęściej kobiety uratowane wiele lat wcześniej, obserwują ludzi udających się do Indii, Gdy zobaczą kogoś podejrzanego kontaktują się z loklanymi władzami i robią wszystko co tylko możliwe, by ratować ukradzione dziecko. „Radio 3 Angels Nepal” ostrzega ludzi przed handlem dziećmi szczególnie na wioskach, bo tam szmuglerzy odnoszą największe sukcesy.
Każdego roku ginie ok. 20 tysięcy dziewcząt. Młodzi chłopcy są również kradzeni, w celu sprzedaży ich organów ludziom, którzy dobrze za nie płacą. Są pewne wioski w których pozostali tylko dorośli i staruszkowie.
To nie do pomyślenia, gdyby takie coś miało miejsce w Ameryce, Anglii, czy też Australii, radio,telewizja, gazety, policja,media socjalne podniosły by krzyk i wszczęto by akcje nie tylko ratownicze. Niestety, świat nic na ten temat nie wie, a jeśli coś usłyszy to i tak nie zareaguje bo to tak daleko stąd, a dzieci tamtejsze giną bez powrotu.
Prawo W Nepalu wymaga by dziewczęta uratowane wróciły do domów rodzinnych. Przykrym jest to, że czasem rodzice (zwykle z powodu wielkiej biedy) nie chcą przyjąć dziewcząt spowrotem do domu – w takim przypadku staramy się je przekazać do szkoły w mieście Pokara, które oddalone jest o 500 km od Chipanai. Jest tam duża szkoła z bursą prowadzona przez „3 Angels Nepal”.
Właśnie w mieście Chipanai „3 Angels Nepal” postawiła sobie cel założenia szkoły, w posiadanym pustym budynku, w którym można pomieścić 75-100 dzieci. To jedyny sposób by zapewnić dzisiejszym czterolatkom przyszłość.
Fundusze, które zebraliśmy będą użyte między innymi na wyposażenie budynku w pomoce szkolne: szafki, półki, stoły, krzesła, tablice, wiatraki, plakaty edukacyjne, książki, zeszyty i przybory szkolne.
Każde dziecko otrzyma uniform uszyty przez starsze dziewczęta, które uczą się szycia, a materiał już ktoś podarował. $500 to suma potrzebna, by zapewnić jednemu dziecku szkołę na jeden rok w tym jeden posiłek dziennie.
Reprezentanci „Safe Haven” – Melbourne, wybierają się do Nepalu (oczywiście na własny koszt) z początkiem marca, w celu zakupienia wszystkiego co potrzebne, by otworzyć szkołę w kwietniu.
Uczestniczki akcji, z polskiego kościoła adwentystycznego Dandenong, zebrały prawie $7 tyś.
Natomiast wszystkie uczestniczące kobiety w tym marszu zebrały $28 tys.
Wszystkim, którzy wsparli tę akcję: dar czyńcom jak i tym osobom, które wzięły udział w marszu, a wcześniej zbierały fundusze – serdecznie dziękujemy! Bóg zapłać!
Komentarze