W lutym tego roku przeczytałem z zainteresowaniem na tej stronie artykuł na temat przebaczenia. Sam tytuł artykułu „Przebaczenie – największy uzdrowiciel” wyraził kwintesencję tematu, gdyż właśnie przebaczenie/wybaczenie/odpuszczenie przynosi
z sobą uzdrowienie – uzdrowienie relacji międzyludzkich, a często także uzdrowienie psychiczne i fizyczne. Chowanie urazy i nienawiści w sercu szkodzi nie tym przeciw którym są skierowane, lecz osobie która je piastuje.
Autor artykułu podaje za przykład Pana naszego, Jezusa Chrystusa, modlącego się na krzyżu do Swego Ojca w niebie o odpuszczenie tym, którzy Go ukrzyżowali i do tego doprowadzili (Ew. Łukasza 23,34); wspomina też wezwania Apostoła Pawła o wzajemne wybaczanie i przebaczenie uchybień i grzechów skierowane do zborów w Efezie i Kolosach. Bardzo wzruszające były podane za czasopismem „The New York Times Magazine” przykłady przebaczania osób z plemienia Tutsi sprawcom masakry z plemienia Hutu jaka miała miejsce dwadzieścia lat temu. Członkowie rodzin ofiar ludobójstwa (zamordowanych zostało około miliona osób) zdobywali się na przebaczenie i pojednanie ze sprawcami tych okropnych tragedii. Powiedzenie „czas zabliźnia rany” okazało się prawdziwe. Ważną rolę odegrała tu także organizacja „Association Modeste et Innocent”, pomagająca ofiarom wejść na drogę prowadzącą ku przebaczeniu.
Czytając ten artykuł przypomniałem sobie książkę p.t. „Bezpieczna kryjówka” (tytuł oryginału w języku angielskim: „The Hiding Place”) napisaną przez Corrie ten Boom, Holenderkę, która przeżyła obóz koncentracyjny w Ravensbrück, wychodząc na wolność
w styczniu 1945 r. Ojciec Corrie, Casper ten Boom, był starym, doświadczonym
i cenionym zegarmistrzem w małym mieście Haarlem, oddalonym o pół godziny jazdy pociągiem od Amsterdamu. Kiedy wojska niemieckie zajęły Holandię, rodzina ten Boom składała się z trzech osób: osiemdziesięcioletniego ojca i dwóch niezamężnych córek – Betsie (55 lat) i Corrie (48 lat); syn Willem, pastor holenderskiego Kościoła Reformowanego, był żonaty i mieszkał w innej miejscowości; trzecia córka zamężna mieszkała wraz z rodziną niedaleko domu rodzinnego.
Tytuł książki „Bezpieczna kryjówka” pochodzi od ukrytego miejsca pod dachem domu rodzinnego, gdzie z narażeniem życia ukrywano siedmioro Żydów. Kryjówkę tę przygotowano na wypadek niespodzianej rewizji gestapo. Na co dzień „goście” poruszali się swobodnie po całym domu, zasiadali do stołu przy posiłkach i brali udział w codziennych, wieczornych nabożeństwach – czytanie rozdziału z Biblii oraz modlitwa. Cornelia (Corrie) włączyła się do pracy w podziemnym ruchu oporu, który starał się zapewnić na prowincji miejsca schronienia dla zagrożonych w mieście, ukrywać młodych chłopców przed wywożeniem na roboty do fabryk amunicji, organizować dodatkowe kartki na żywność dla ukrywanych. Niestety, ktoś powiadomił gestapo o tej działalności i nastąpiły aresztowania i uwięzienia. Kryjówki w domu ten Boom nie odkryto, ale aresztowano i uwięziono ojca, jego córki oraz syna. Stary osłabiony ojciec zmarł w więzieniu w Hadze, a siostry, Betsie i Corrie, wywieziono do obozu koncentracyjnego w Holandii, a następnie do Ravensbrück. Tam zmarła Betsie.
Corrie, która została wypuszczona na wolność, wróciła do Holandii, gdzie poświęciła się rehabilitacji ofiar okupacji i wojny. Pojechała także do Niemiec, gdzie w roku 1946 wraz
z diakonisami Kościoła Ewangelickiego, otwarła na terenie obozu koncentracyjnego
w Darmstadt ośrodek odnowy i rehabilitacji. Odwiedzała także wiele innych miejsc w Niemczech oraz w innych krajach europejskich a także w Ameryce, opowiadając o swoich przeżyciach i szerząc dobrą nowinę o Bożej miłości, przebaczeniu i pojednaniu. Na jednym nabożeństwie w kościele w Monachium zobaczyła byłego SS-mana, który pilnował kobiet pod prysznicem w obozie w Ravensbrück. Był on pierwszym ze strażników więziennych jakiego spotkała od tamtego czasu. I oto nagle wszystko stanęło jej przed oczyma: ciała nagich kobiet, sala pełna naśmiewających się z nich mężczyzn w mundurach, sterty ubrań oraz blada, przerażona twarz jej siostry. Po nabożeństwie podszedł on do niej i, kłaniając się z uśmiechem, powiedział: „Jestem Pani bardzo wdzięczny za to przesłanie. I pomyśleć, iż tak jak Pani powiedziała, On zgładził/zmył moje grzechy!” Potem wyciągnął w jej stronę gotową do uścisku rękę. Corrie, która tyle razy przemawiała o potrzebie przebaczenia, trzymała swoją rękę przy sobie. Ogarnęło ją uczucie gniewu i zemsty. Ale wtedy uświadomiła sobie, iż takie uczucia i myśli są grzechem i pomyślała: „Jezus Chrystus umarł za tego człowieka; czy mam chcieć czegoś więcej?” Próbowała się uśmiechnąć usiłując wyciągnąć do niego rękę. Nie była jednak w stanie tego zrobić. Nie czuła niczego, nie było w niej najmniejszej iskierki ciepła i miłości. Wtedy westchnęła do Boga i w myślach zmówiła tę modlitwę: Panie Jezu, ja nie mogę mu przebaczyć. Ty udziel przebaczenia. I teraz nastąpiło coś zupełnie niepojętego. Gdy wyciągnęła swoją rękę, coś jakby prąd przepłynął od jej ramienia i przez jej dłoń przeszedł do niego, a serce jej wezbrało ciepłem miłości do tego obcego człowieka. Corrie zrozumiała, że uzdrowienie świata nie zależy od naszego przebaczenia ani od naszej dobroci, lecz od Jego. Gdy Pan Jezus mówi nam abyśmy miłowali naszych wrogów, On daje nam tę miłość.
Pamiętam pewne wydarzenie z misji chrześcijańskiej wśród Indian w Ameryce Północnej. Misjonarz opowiadał im o miłości Bożej i o zbawieniu dzięki śmierci krzyżowej i zmartwychwstaniu Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Potem zaczął mówić o Kazaniu na Górze i o wezwaniu Boskiego Nauczyciela do miłowania naszych nieprzyjaciół. Stary wódz zaczął z niedowierzaniem kręcić głową i zawołał: Kochać moich wrogów...? To jest niemożliwe... Chyba, że Wielki Duch dałby mi nowe serce! Tak, miłość jest największym darem Ducha Świętego, bez którego nie jesteśmy w stanie kochać i przebaczać.
Czy nie jest to smutne, iż wielu wierzących i praktykujących chrześcijan nie umie i nie chce przebaczyć swoim bliźnim, tym bardziej iż bardzo często nie są to jakieś poważne wykroczenia. Doświadczenie i historia uczą, że ludzie jakim wyrządzono naprawdę wielką krzywdę, są bardziej skłonni do przebaczenia „swoim winowajcom” (por. postacie z powieści Henryka Sienkiewicza: Jurand ze Spychowa w 'Krzyżakach” oraz Glaukus w 'Quo vadis').
Już starożytni filozofowie zajmowali się opisem osobowości i charakterów ludzkich. Znane są cztery podstawowe ich typy: flegmatyk, choleryk, sangwinik i melancholik. Oczywiście występują też różnego rodzaju „krzyżówki” tych charakterów. Jeżeli chodzi o podejście do przebaczania, to można by też podzielić ludzi na cztery kategorie:
1. Ci, którzy łatwo się obrażają, ale i łatwo przebaczają.
2. Ci, którzy trudno się obrażają i trudno przebaczają.
3. Ci, którzy łatwo się obrażają, ale trudno przebaczają.
4. Ci, którzy trudno się obrażają i łatwo przebaczają.
Przebaczenie nie oznacza zapomnienia tego, co się stało. Trudno jest, a czasem nawet niemożliwym, aby zapomnieć wyrządzoną krzywdę lub urazę, ale jeżeli coś komuś naprawdę wybaczyliśmy, to nie będziemy do tego wracać lub, jak to się czasami mówi, „rozdrapywać zabliźnionych ran”.
Ewangelista Mateusz zapisał w osiemnastym rozdziale swojej ewangelii rozmowę Piotra z Panem Jezusem na temat odpuszczenia. Piotr zapytał swego Pana i Nauczyciela ile razy powinien odpuścić bratu swemu, który zgrzeszy przeciwko niemu: „Czy aż do siedmiu razy?” A oto co usłyszał w odpowiedzi: „Nie powiadam ci: Do siedmiu razy, lecz do siedemdziesięciu siedmiu razy.” I aby pomóc Piotrowi zrozumieć, co powinno być motywem naszego przebaczania bliźnim, opowiedział mu podobieństwo o królu, który darował jednemu ze sług swoich olbrzymi dług – dziesięć tysięcy talentów. Ten z kolei nie chciał poczekać na zwrot niewielkiego długu stu denarów przez jednego ze swoich współsług, ale wtrącił go do więzienia. Takie postępowanie rozgniewało króla, który wezwał do siebie niemiłosiernego sługę i wygarnąwszy mu całą prawdę wydał go katom, aby oddał cały dług (Mt 18,21-35). Król reprezentuje tutaj Boga, który odpuścił wszystkie nasze grzechy
i oddalił je od nas tak daleko, jak daleko jest wschód od zachodu (Ps 103,12). Dlatego i my powinniśmy z serca przebaczać tym, którzy w czymś zawinili wobec nas.
fot. Xanetia (flickr.com)
Komentarze