NO HEIL HITLER
autor: Paul Cieslar
Jednej soboty wybrałem się do polskiego kościoła adwentystycznego Oakleigh, z przyjemnością wracam od czasu do czasu do tego pierwszego (powstałego w 1964 r.) polskiego kościoła adwentystycznego w Melbourne.
W czasie tzw. Apelu Misyjnego emerytowany pastor Paweł Cieślar, rozpoczynając przemowę, odwrócił w stronę obecnych „banner”, który mnie nieco zaskoczył; wielkimi literami – NO HEIL HITLER. Na sam widok tych słów przesunęło się w głowie parę wstrząsających obrazków – do dziś „cierpnie skóra”.
Pr Cieślar trzymał w ręku książkę, wiedziałem, że od kilku lat pracuje nas swoją książką... ale taki tytuł?... Po chwili usłyszałem, że pastor za tą książkę otrzymał w 2012 roku nagrodę literacką w National Seniors Literacy w Australii.
Trzymana przez pastora książka była tzw. „gorącym” czyli okazowym numerem całego nakładu, który został wydrukowany i opublikowany przez Signs Publishing, Warburton, Victoria, a w tej chwili znajduje się na półkach w księgarniach adwentystycznych ABC.
W przerwie nabożeństwa wyprosiłem autora o ten egzemplarz, który trzymał w ręku i... chyba dzięki przyjaźni wieloletniej – otrzymałem! Zaraz po przyjściu do domu zacząłem czytać. Byłem ciekawy tego tytułu... sam przeżyłem wojnę i sprawy opisane przez pr. Pawła, są mi dobrze znane z własnego przeżycia. Po szybkim przejrzeniu tytułów rozdziałów i wyrywkowych tekstach, zobaczyłem że nie jest to książka wyłącznie historyczna czy teologiczna, są to po prostu karty z życia Pawła, jego rodziny – całego narodu; pisane w duchu chrześcijańskim i wielbiącym Boga!
Wspomnienia swe pr Paweł rozpoczyna opisem pięknego jesiennego dnia, 1 września 1939 r., zapowiadającego się tak normalnie, jak każdy dzień w gospodarstwie. Każdy miał przydzielone zadanie do wykonania – Paweł chłopiec 10 letni, miał obowiązek czuwać nad pasącym się na jednej z polan, stadkiem zwierząt gospodarskich.
Jednak spokój tego dnia, śpiew ptaków i szum jodeł, świerków oraz modrzewiów, został zagłuszony wyciem nisko lecących od Kubalonki myśliwców z czarnymi krzyżami na skrzydłach – ziejącymi ogniem karabinów maszynowych. Ścięte seriami pocisków gałęzie oraz liście, spadały jak w zimie spadały płatki śniegu. Bydło się rozbiegło, mały Paweł też uciekał, biegł... chciał jak najszybciej znaleźć się, pod skrzydłami rodziców.
Tak zaczęła się dla nich wojna, a skończyły się dobre czasy spokoju, względnego dobrobytu, normalnego życia. Tereny te, zresztą jak cała Polska, podległy prawom Rzeszy. Zaczął obowiązywać język niemiecki, a więc i nauka w szkołach, w tym języku. Zabroniono wszelkich zebrań i nabożeństw – jednej soboty zjawił się w zborze Wisła gestapowiec z pismem, które wręczył starszemu zboru do odczytania; a informowało ono wszystkich, że jest to ostatnie nabożeństwo wspólne. Kazano oddać literaturę religijną i Biblie.
W domu naszym pisze Paweł, mimo nakazów i zakazów rodzice pielęgnowali życie religijne i codziennie mieliśmy nabożeństwa poranne i wieczorne oraz czytaliśmy teksty z ukrywanej Biblii (za co też groziła śmierć!).
Rodzina została rozdzielona, ojciec i trzej bracia zostali zabrani na roboty do Berlina, jeden z braci trafił do wojska i nigdy nie wrócił do domu, ale wszyscy tam gdzie byli – służyli Bogu i pielęgnowali ducha modlitwy! Wzruszający jest opis odwagi ojca Cieślara i innych adwentystów, którzy zostali postawieni przed sądem za odmowę pracy w sobotę. W tamtej rzeczywistości groziło to obozem koncentracyjnym. Sędzia zaskoczony postawą oskarżonych... nie wydał decyzji skazującej na śmierć. I tu było widać opiekę Bożą...
Różnie się ułożyły późniejsze losy całej rodziny, które są opisane w dalszej części książki. Rodzice cały czas mieszkali na Kozińcach, a dzieci rozsypały się po świecie.
Często wspominam dawne czasy te zjazdy w Wiśle, orkiestrę dętą której trzon stanowili Cieślarowie. Wspominam wycieczki na Czantorię, gdzie już z samego rana wielka grupa młodych ludzi, wraz z orkiestrą dętą z Wisły, wspinała się na szczyt od strony północnej ze śpiewem w rytm orkiestry. Z drugiej strony góry czyli od południa, taką samą drogę odbywali młodzi ludzie z Czechosłowacji – też z orkiestrą dętą... czy możesz sobie wyobrazić połączenie tych dwóch grup, cóż to była za radość!
Zdjęcie wielkiego kamienia z krzyżem i kamiennego stołu (ołtarza) przypomniało mi nabożeństwo, kiedy to po zakończonym dniu schodziliśmy z Równicy i właśnie tam przy tym kamieniu odbyło się uroczyste nabożeństwo. Płomienne kazanie wygłosił kazn. Emil Niedoba, wspominając protestantów gromadzących się w tym lesistym miejscu na nabożeństwo (były to czasy Reformacji!), a po modlitwie wszyscy obecni zaśpiewali pieśń: „Chcemy do śmierci Jezusie być Twoi, chcemy do śmierci wiernymi Ci być” – było ta jak gdyby odnowienie przysięgi!
Wspominam obozy młodzieżowe w tamtym terenie, a szczególnie jeden – tam u rodziców tzn. u Pawła i Marii Cieślarów, widzę ich takimi jak są na zdjęciu z ostatnich kart książki – pogodni, o łagodnych spojrzeniach. Pamiętam też ich zapłakane oczy, kiedy odjeżdżał ich syn Jerzy z rodziną do Australii... a obozowicze śpiewali: „Góralu czy ci nie żal...” – wyobrażam sobie teraz, co się działo w ich sercach... wtedy tylko śpiewałem... – może nawet z łezką w oku.
Pr Paweł Cieślar – studia w Seminarium Duchownym w Kamienicy na Śląsku, Bielsko-Biała; 1952-1954 pracownik biblijny w Bielsku-Białej i Jaworzu; 1954 – 1957 pracownik biblijny w Łodzi; 1957 –1959 studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Newbold College (Anglia); 1960 – 1962 kaznodzieja próbny i sekretarz oddziałowy w Zjednoczeniu Wschodnim z siedzibą w Łodzi; 1961 r. zawarcie związku małżeńskiego z Haliną Pawelec. W Zjednoczeniu Wschodnim pełniłem funkcję dyrygenta Chóru Zjednoczeniowego; 1962 –1965 kaznodzieja w zborze warszawskim, a również sekretarz oddziałowy Zjednoczenia Wschodniego. W międzyczasie w roku 1963 miała miejsce moja Ordynacja Kaznodziejska; 1966 – 1970 sekretarz oddziałowy w Zarządzie Centralnym Kościoła Adwentystów DS w Warszawie; w roku 1970 na Walnym Zjeździe Delegatów Generalnej Konferencji zostałem wybrany na sekretarza oddziałowego w Północno-Europejskim oraz Zachodnio- Afrykańskim Wydziale Kościoła Adwentystów DS; 1976 – 1981 kaznodzieja ordynowany w Holloway i Stoke Newington – północny Londyn; 1981 – 1983 kaznodzieja ordynowany w St. Albans i Hemel Heamsted (Anglia); 1983 –1984 kaznodzieja ordynowany w Glocester (Anglia); 1983 r. zostaję powołany przez Generalną Konferencję Kościoła ADS na stanowisko duszpasterza w Australii 1984 – 1989 kaznodzieja ordynowany Polskiego Kościoła w Nunawading, który obecnie nosi nazwę Wantirna i Ringwood (kościoły australijskie); 1989 – 1991 kaznodzieja ordynowany w Wantirnie i Hughesdale (australijski).
/zaczerpnięte z książki: Polski adwentyzm w Australii, 1993 r., str. 117/
1992 – 1993 kaznodzieja ordynowany w Ferntry Gully; 1996 ponownie kaznodzieja ord. Hughesdale; 1994 – 1999 kaznodzieja ordynowany Polskiego Kościoła Oakleigh; 2003 – 2004 ponownie Hughesdale.
Pr Paweł Cieślar po przejściu na zasłużoną emeryturę nadal udziela się w polskim kościele adwentystycznym Oakleigh. Zorganizował i od lat aktywnie nadal uczestniczy w sobotnio-wieczornych spotkaniach odbywających się w holu przykościelnym raz w miesiącu. Spotkania te są poświęcone z myślą o ludziach z najbliższego sąsiedztwa, a poruszają zagadnienia zdrowia i lepszego życia. Uczestniczy w nich duża ilość słuchaczy z zewnątrz. Należy również do tych, którzy nie szczędząc nóg, każdego roku zbierają po domach spore sumy pieniężne na ADRA, jest fundatorem sierocińca w Indiach.
Książka pr. Pawła jest historią nas wszystkich, którzy przeżyli wojnę w Polsce, doświadczyli wielokrotnie jak dobry jest Bóg i z naszej strony należy się Jemu cześć i uwielbienie!
Bogusław Kot
komputerowo przygotował: Cezary Niewiadomski
Komentarze