Ciekawe ilu z nas zdaje sobie sprawę z tego ile świąt i festiwali obchodzono w starożytnym Izraelu. Okazuje się, że Żydzi ledwo skończyli obchodzenie jednego święta, a już szykowali się do następnego. Poza pięcioma głównymi świętami mieli kilka mniejszych, razem podobno 19 dni w roku, w dodatku do cotygodniowego Szabatu. Poza ustanowionymi przez Boga świętami dołożyli sobie kilka sami, a więc był to naród cieszący się z Bożych błogosławieństw i celebrujący.
Daleko nam na pewno do starożytnego Izraela, ale staramy się jakoś to nadrobić i dlatego od czasu do czasu również mamy kampy, kogresy, festiwale, pikniki itd. Przez ostatnie kilka lat wyjeżdżaliśmy na kampy do Howqua, a tym razem zmieniliśmy kierunek – Phillip Island. Ten uroczy kawałek Wiktorii ma wiele do zaoferowania dla turystów, a dla naszej grupy okazał się wyjątkowo łaskawy. Dopisało wszystko: pogoda, zakwaterowanie, jedzenie, sport, rozrywka. Nudził się tylko ten, kto naprawdę chciał.
Już w piątek, gdy dzieci wychlapały się w basenie, rozgościliśmy się w kilkunastu wygodnych domkach – razem 34 osoby. W sobotę natomiast dojechali goście dzienni – razem uzbierało się nas 98 osób! Nie lada to osiągnięcie – prawie połowa naszego kościoła wyjechała na kamp(!), chociaż na początku zainteresowanie było niewielkie.
Sobota to nasz Szabat, czyli czas na odpoczynek duchowy i fizyczny, ale też i na pokarm w tych samych sferach. Poranne śniadanie ściąga prawie wszystkich, poza największymi śpiochami, a zaraz potem sobotnie nabożeństwo.
W studium lekcji szkoły sobotniej Piotr Grochocki urządza nam prowokującą myślenie dyskusję, w apelu ewangelizacyjnym pr Ryan Vidot zaskakuje nas statystykami na temat fizycznych i emocjonalnych potrzeb panujących w społeczeństwie wokół naszego kościoła w Dandenong, a następnie w kazaniu Ryan zachęca nas, abyśmy jako kościół nie pozostali obojętni na wezwanie do ogłoszenia dobrej nowiny światu.
W czasie szkoły sobotniej dzieci mają swoją oddzielną klasę i, jak widać na zdjęciach, było w niej pożytecznie i wesoło.
No i potem obiad, który był obfity, a jednocześnie nastawiony na zgubienie wagi. Jak wiadomo dyskusje zawsze najlepiej toczą się najlepiej przy jedzeniu.
Po południu czas wolny na spacery i drzemki, wykład pastora Chalupki, a na zakończenie sabatu wycieczka na plażę. Długie, płaskie fale, piękny zachód słońca, świeże morskie powietrze, miła braterska atmosfera, wspólna modlitwa w wielkim kole – tak kończymy jeden z tych sabatów, o których będzie sie mówiło: „pamiętasz tę sobotę kiedy byliśmy na Phillip Island?”.
Wieczorne ognisko podobno też się udało, a niektórzy podobno mają dużo do wspominania...
Niedziela – znowu piękna pogoda. Teraz z kolei czas na sport i rozrywkę.
Flying fox dominuje. Świst wiatru w uszach i lot do góry nogami – tyle autorowi zostało w pamięci. Nawet ci bez polisy ubezpieczeniowej na życie chętnie zamieniają się w latającego lisa.
Przy gigantycznej „huśtawce” widać pracę zespołową, bo delikwenta trzeba wyciągnąć kilkanaście metrów w górę, następnie namówić go żeby pociągnął za linkę zwalniającą blokadę i siup! – a wszyscy biją brawo.
W łucznictwie trwa walka w pojedynkę – para łuczników mierzy do tarczy najpierw z ośmiu metrów, potem z 10, a na koniec z 12. Rozrzut jest wspaniały – niektóre strzały trafiają w dziesiątkę, inne odbijają się od ściany, a po niektóre trzeba się nachodzić daleko poza strzelnicę. Ale wszyscy łucznicy wyobrażają siebie w roli Robin Hooda (również panie!), chociaż Sherwood Forest skurczył się do jednego drzewa.
No i na koniec amatorzy sportów wodnych korzystają z kajaków i spokojnego, rozległego jeziora. Podsumowując w dwóch słowach: było wspaniale. Wielkie dzięki dla Zygmunta, który sprawę zainicjował, dla Henryka, który zajął się administracją (i podobno do dzisiaj dopłaca z własnej pensji do całej imprezy!), Ani, która mozoliła się zbierając dla Henryka, naszym paniom, które pomagały w utrzymaniu porządku na stołach, pastorowi Ryanowi za zorganizowanie nabożeństw i pastorowi Romanowi za dbanie o naszą stronę duchową.
Do następnego roku!
p.s. W galerii zdjęć znajduje się ponad 50 zdjęć z kampu. Jeżeli chcesz dołożyć swoje, daj nam znać.
Komentarze