Kolejny wieczór piątkowy.. jak miło przy szumie ogrzewania i płynących z głośniczków dźwiękach spokojnej muzyki usiąść przy oknie i patrząc na ostatnie oznaki dnia... pomyśleć o mijającym życiu.
Rok temu, w tym samym miejscu pisałem felieton jesienny – dobrze jest czasami dać sobie szansę na „chwilę zatrzymania”. Jest jednak mała różnica – rok temu była to jesień, niebo było bardziej różowe, chmurki radośniejsze. Dziś (nieco się spóźniłem – człowiek staje się wolniejszy!) czas gdzieś uciekł i już jest zima... Niebo to samo, słońce to samo i chmury też, ale widok smutniejszy, bardziej szary. A my?
Stajemy się starsi i słabsi... dni przepływają bardzo szybko... ciągle za czymś gonimy i pędzimy... tak dużo przecież jest jeszcze do zrobienia. Tyle spraw i dylematów do rozwikłania. Takie jest życie dzisiejsze: zbyt pośpieszne, zbyt gorączkowe. Do serc wkrada się często niepokój, miotamy się. Mamy czasami uczucie, że wszystko wokoło sprzysięgło się, aby zniweczyć nasz spokój. Walą się jednocześnie choroby, kłopoty z dziećmi, trudności finansowe. Mszczą się dawne zaniedbania. Spotkani ludzie występują z prośbami lub po prostu nudzą o coś, co nam kradnie resztki i tak już ograniczonego czasu.
To chwila pesymizmu zimowego – czy takowy dopada jedynie niektórych z nas?
Tu potrzebna jest „chwila zatrzymania”, może właśnie w taki piątkowo-zimowy wieczór. Pomyśl o innych, pomyśl że każdy ma problemy. Pomyśl ile cierpień, nieszczęść, rozpaczy jest wszędzie dookoła ciebie? Dzisiaj dotkniętych pożogą wojenną setki tysięcy Irakijczyków... płaczą i cierpią dzieci, kobiety – wszyscy. Ludzie szykują sobie i innym piekło!
Zastanów się czy twoje zwykłe problemy są warte dłuższego zatrzymania? To może prowadzić do poczucia wyjątkowej niesprawiedliwości losu. Pomyśl – przynajmniej trzy czwarte ludzi na tym świecie ma gorzej niż ty!
Ostatnie prześwity między ciemniejącymi chmurami giną... jakiś spóźniony wędrowny ptak przysiadł na bezlistnej gałęzi drzewa w moim ogrodzie, chyba będzie tu nocował...
Człowieku, wędrowcze w „chwili zatrzymania” uspokój duszę swoją: „Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami. Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary...” / List do Hebrajczyków 12, 1.2
Takie jest tajemnicze działanie Królestwa Bożego. Nie uwalnia nas ono od kłopotów i trudów, chorób, nieporozumień – wszystko to dalej będzie nas dotykało. Ale jeżeli poprzez wszystko, co nas spotyka, dostrzeżemy wolę Bożą i zapragniemy się jej poddać – choć w takiej chwili jest bardzo trudno - kłopoty nie będą burzyły aż do dna naszego spokoju.
Pozwolę sobie przytoczyć wiersz z tomiku Teresy Bolek – „Z głębi mojego serca”
Czym jest człowiek
Gdy srogie wichry nad światem się srożą,
Skłębione chmury snują się nisko,
Z uczuciem lęku spoglądam w górę,
Pragnąc, przy Tobie być wtedy blisko...
Strach budzi grozę, przed skutkiem tego.
Czego ujarzmić nie da się dłonią,
Głosy natury i moc żywiołów,
Są dla ludzkości bezdenną tonią...
Z uczuciem trwogi, na żywioł patrzę,
Czując swą nicość przed siłą tego,
Co zmienić może oblicze świata,
Z cichego raju – w oazę złego.
Czymże jest człowiek, wśród tej potęgi,
Czym wobec Stwórcy – co żywioł gromi,
Że tak troskliwie i skutecznie,
Drobinę ludzką od złego chroni!
Daremna pomoc ludzkiego prawa –
Zbędna ochrona – żelazną zbroją,
Kiedy przed mocą żywiołów świata,
Pragnę się ukryć pod dłonią Twoją.
To nic, że wichry srożą się wokół,
Wzburzonej wody, piętrzą się fale...
Pod dłonią Stwórcy jest tak spokojnie,
Uczucia lęku nie czuję wcale...
Po każdej burzy – jaśniej słońce,
Które do życia znów siły budzi –
Słońce miłości – cudownym blaskiem,
Rozjaśnia ścieżki znękanych ludzi.
Wiem, że jestem prochem – drobiną małą,
Zgubioną w burzy i wichrem gnana,
Która, ze wzrokiem utkwionym w niebie,
Szuka pomocy – u swego Pana.
Jeśli więc w burzy utracisz siły,
I cień rozpaczy oczy zasnuje –
Spojrzyj do góry – na swego Stwórcę,
On ciebie również w dłoni ukryje!
Komentarze