W Kościele | Wydane 2014/03/23

Sprostowanie

Pisze Bolesław Przychodzki
W Wiadomościach Polonii Adwentystycznej, nr 3-4/2013, na stronie 51. czytamy opowieść...

W Wiadomościach Polonii Adwentystycznej, nr 3-4/2013, na stronie 51. czytamy opowieść Stefana Wasilewskiego:

„Opowiem jeszcze jedną historię związaną z rodziną Przychodzkich. Franciszek Gmurkowski pracował w Lublinie na kolei jako maszynista. Jednego dnia przestawiał wagony na boczne tory. Kiedy skończył przetaczanie, chodził od wagonu do wagonu i pytał czy nie ma tam adwentystów (był zaprzyjaźniony z adwentystami), tak trafił na Przychodzkich. Skontaktował się z proboszczem katolickim, który był sąsiadem Siemienowiczów. Po otrzymaniu informacji od księdza o Przychodzkich, pr Siemienowicz powiadomił mojego ojca, który zaprzągł konie do wozu i pojechaliśmy na stację towarową, gdzie stał transport. Tam ja trzymałem konie, a tato poszedł szukać Przychodzkich. Przywieźliśmy ich do domu, a od nas zabrał ich br. Pyc, a później już ich nie widziałem dopiero spotkaliśmy się w Australii.”

Autor tych wspomnień pomylił nas z inną rodziną. To prawda, że Niemcy przywieźli nas pociągiem z Kowla do Lublina. Był to cały transport ludzi. Niemcy wywozili ludność cywilną z Kowla na podstawie umowy z Sowietami, ale w Lublinie transport był pilnowany przez Niemców i nikt nikogo z tego pociągu nie mógł wziąć. Niemcy zaprowadzili wszystkich tych ludzi do łaźni, odzież wydezynfekowali i zaprowadzili do strzeżonego obozu, który graniczył z obozem Majdanek. Te dwa obozy dzielił tylko płot.

Z tego obozu wyszliśmy na wolność dzięki pr. Siemienowiczowi i niemieckiemu oficerowi Pyc, który był członkiem Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Zrobił on dużo dobrego ludziom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji jak my.

Niemcy w obozie tym po badaniach lekarskich podzielili ludzi na grupy, tych co nadają się do pracy i wysłali ich do Niemiec do roboty i tych, co nie nadają się do pracy – poszli na spalenie do Majdanku. Kilka osób wypuścili na wolność i dzięki pr. Siemienowiczowi i br. Pyc zostaliśmy wypuszczeni z obozu na wolność.

Jako dowód, że byliśmy w tym obozie i zostaliśmy zwolnieni – załączam kopię dokumentu, który nasza mama otrzymała przed wyjściem z obozu. W tym dokumencie są wpisane imiona moje i siostry najmłodszej, a starsze rodzeństwo otrzymało podobne dokumenty – mieli już powyżej 14 lat, a Niemcy takich zabierali na roboty do swojego kraju.


Doc1 original Doc2 original
 

Komentarze