Cóż za wspaniałe wydarzenie na stadionie, na którym odbywały się kilka lat temu zawody piłki nożnej. Niemalże 100 tysięcy ludzi przez ponad 4 godziny wznosiło okrzyki, gwizdało, tańczyło, śpiewało – ku czci „Taty” Nelsona Mandela. Biali i czarni, młodzi i starzy połączyli się w smutku i wspomnieniach oraz śpiewie „Nelson Mandela – Tata Mendela”.
Była to największa od czasu pogrzebu brytyjskiego premiera Winstona Churchilla uroczystość pożegnalna polityka. Na stadionie zebrało się ok. 100 tys. ludzi, były głowy koronowane, także prezydenci i premierzy z ok. 90 krajów świata. Do RPA na pożegnanie Mandeli przyjechało wielu polityków i celebrytów, aktorzy, piosenkarki, muzycy. Obecni byli: prezydent USA – Barack Obama, i prezydenci poprzedni - Jimmy Carter, George Bush, Bill Clinton, prezydent Francji – Francois Hollande i jego poprzednik Nicolas Sarkozy, prezydent Kuby – Raul Castro; premierzy, książęta – długa była ich lista...
Obchody wspomnieniowe rozpoczęło trzech duchownych: żydowski, muzułmański i chrześcijański... były to przydługawe modlitwy wspomnieniowe o Nelsonie Mandela.
W przemówieniach jednogłośnie wspominano zasługi, wielkość Mandela dla narodu i całego kraju, a także wskazywano na wzór cnót wojownika, wodza, głowy państwa – przykład dla całego świata...
Nie ulega wątpliwości, że Nelson Mandela był wielkim człowiekiem, który dla swojej idei zniesienia apartheidu, zbudowania wolnego kraju, poprawienia bytu swoich rodaków, poświęcił życie. Spędził 27 lat w więzieniu – i nie załamał się. Stał się wzorem dla „wszystkich ludzi”.
Ludzie potrafią uczcić, wynieść pod chmury, „przenieść” do nieba – było kilka razy wspominane, że Tata Mandela patrzy na nas z góry... Byli tacy, co go nienawidzili przez całe życie – i po prostu nie przyszli na stadion. Byli także tacy, którzy za życia zwalczali (jakby mogli to pozbawili by życia!), ale tutaj wygłaszali „peany uwielbienia”.
Takie jest życie, tacy są ludzie...
Niemalże cały czas kiedy oglądałem transmisję z Johanesburga wspominałem innego Człowieka, który 2 tys. lat temu oddał swoje życie za to żeby każdy człowiek był wolny, żeby miał żywot wieczny... Nie organizował „bojowników o dobrą sprawę”, którzy zabijali swych przeciwników... Nawoływał do pokoju, nie używania przemocy, nawoływał do miłowania nieprzyjaciół. Leczył rany, uzdrawiał i karmił głodnych – pomagał biednym...
Cóż Go za to spotkało? Ryk tłumu na dziedzińcu namiestnika cesarskiego – „Na krzyż z Nim!... ukrzyżuj Go!”. „I plując na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. Kiedy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz i założyli Mu Jego własne ubranie. Następnie poprowadzili Go na ukrzyżowanie.” Ew. Mateusza 27, 20.21
Może dzisiaj ludzie postąpili by z Jezusem inaczej. Może urządzili by jakieś spotkanie wspomnieniowe na wielkim stadionie?
Czyż dla nas ludzi nie powinien być stawiany jako wzór – Jezus Chrystus?
Na ikonce portret Nelsona Mandela nie jest zdjęciem – jest to malowidło...uwierzysz? Chcesz zobaczyć więcej, wejdź na - www.pawelkot.com
Komentarze