W Kościele | Wydane 2012/08/16

Do spotkania przy Jego przyjściu ...

Pisze ZJ
Chociaż jest nam smutno, że odszedł, to jednak nie opłakujemy go

   Piątek, 10 sierpnia, 2012. Mała kapliczka zakładu pogrzebowego Bailey’s Funeral Services w Seymour, 115 km na północ od Melbourne, z trudem mieści przybyłych gości. Przyjechało ich wielu, prawie 70 osób, z różnych kościołów adwentystycznych Wiktorii: Oakleigh, Wantirna, Dandenong, Greensborough, Mt Macedon i kilku innych. Przyjechali nie po to, aby opłakiwać śmierć Staszka, ale celebrować jego życie.
   Przemawiają pastor Paweł Ustupski, Józef Stekla. Andrzej Tomasiuk dedykuje Staszkowi wiersz. Pastor Marek Ignasiak zanosi dziękczynną modlitwę, a Paweł Ustupski upiększa skromne nabożeństwo utworem na skrzypcach. We wszystkich wspomnieniach przewija się jeden wątek – był to człowiek rzetelny, żyjący po Bożemu i dla Boga i Jego dzieła. Nie przeżył swego życia na tej ziemi nie pozostawiając na niej trwałego śladu, zarówno w ludzkich sercach jak i w pracy dla zborów, w których pracował. Chociaż jest nam smutno, że odszedł, to jednak nie opłakujemy go, bo traktujemy jego śmierć jako chwilowe rozstanie, które zakończy się radosnym powitaniem przy przyjściu Jezusa. Jesteśmy pewni, że chociaż umierając Staszek widział jedynie smutne twarze rodziny, to następna scena, którą ujrzy, gdy otworzy znowu oczy, będzie radosne oblicze Jezusa, który powie: „Staszku, dobry bieg wykonałeś, wejdź do radości mojego domu w niebie”. Tę myśl podchwytują wszyscy obecni śpiewając znany adwentowy hymn: „Wkrótce przyjdzie nasz Zbawca i Pan, Z wielką chwałą po wierny swój lud, Wziąć nas z ziemi skalanej przez grzech, I wprowadzić w niebieski Swój gród”. Gdyby Staszek był wśród nas śpiewałby na pewno całą piersią słowa refrenu: „Przyjdź już wnet Zbawco nasz .....”.
   Po wspólnie zaśpiewanej pieśni kondukt pogrzebowy udaje się na pobliski cmentarz. Chociaż jest dosyć chłodno, to jednak nawet nad grobem pojawiają się na twarzach uśmiechy. Adwentowy pogrzeb to manifestacja nadziei, wiary i pewności w drugie przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa. I w tym duchu pozostawiamy Staszka – do zobaczenia ....
Po pogrzebie możliwość rozmowy z rodziną i powspominania dawnych, „dobrych czasów”. I tutaj należy złożyć serdeczne dzięki i wyrazy uznania, w imieniu wszystkich głodnych, dla Anety, Violetty i wszystkich innych, którzy przygotowali wspaniały posiłek.
Poniżej zamieszczamy życiorys Stanisława Waszczuka, a na końcu zdjęcia z uroczystości pogrzebowej.

ZJ

Życiorys Stanisława Waszczuka
Stanisław Waszczuk urodził się 2/10/1931 roku w kolonii Zielonej, koło Kowla. W rodzinie było dziewięcioro dzieci, a Stanisław był trzecim z kolei. Kiedy rozpoczęła się wojna Stanisław mając osiem lat przeżył smutną tragedię śmierci swojej siostry i brata. Po zakończeniu wojny osiedlili się w Rejowcu koło Lublina.
W 1948 roku ojciec, Leon Waszczuk zmarł pozostawiając swoją żonę Leontynę Waszczuk, jak również pięcioro młodszych dzieci. Stanisław Waszczuk mając siedemnaście lat i będąc najstarszym z pozostałych dzieci w domu, przejął miejsce ojca pomagając utrzymywać rodzinę. Rodzina wyjechała z Rejowca i osiedliła się w Szczecinie, gdzie Stanisław ukończył szkołę techniczną maszyn rolniczych.
Img_1012_cr_original W 1951 roku mając 20 lat wstąpił na ochotnika do wojskowej szkoły oficerskiej, i po czterech latach powrócił do domu.
W 1955 roku poznał prawdę przez kaznodzieję Kazimierza Liska,  który pracował w Szczecinie. Chrzest Stanisława oraz mamy Leontyny, siostry Janiny Karaudy wraz z mężem Stanisławem Karaudą, umożliwił powstanie zboru w Szczecinie. Stanisław Waszczuk był jednym z pionierów, który chętnie pracował dla sprawy Bożej, aby zbór się rozwijał. Po poznaniu prawdy szukał pracy z wolną sobotą. Z pomocą Bożą nie tylko otrzymał pracę, ale również wykształcenie w zakładzie krawieckim.
W latach 1958-1960 podjął naukę w szkole misyjnej w Podkowej Leśnej.Tam poznał wielu przyjaciół, którzy potem pracowali w dziele Bożym. Img_1015_cr_original Tam również poznał przyszłą żonę Felę Skorupską, która pracowała w kuchni i często wyróżniała Stasia pokarmem. Jak mówi przysłowie “przez żołądek do serca” - miłość zakwitła.  Img_1014_cr_large Po krótkim czasie stanęli na ślubnym kobiercu w roku 1960. Z tego związku urodziło im się troje dzieci: Jolanta, obecnie Świerczek, Mirosław i Paweł.
W roku 1966 opuścił Polskę wraz z rodziną i przybył do Australii. Zdecydował  zostać  w Melbourne, gdzie na nowo rozpoczął życie z rodziną w Oakleigh. Między innymi zajęciami, pracował przy budowie nowego budynku, który po wykończeniu służył jako Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, w Oakleigh. Był  aktywnym członkiem i wiernie pracował na różnych powierzonych stanowiskach w tym zborze.

Img_1011_cr_large Ulubionym zajęciem Stasia było zajmowanie się pszczelarstwem, któremu poświęcał w wolnych chwilach bardzo dużo czasu. Wspominał, że kiedy był małym chłopcem często budował domki dla trzmieli.
Z piątku na sobotę,  4/8/12, o godzinie 1:15 am – mąż, ojciec, dziadek oraz brat zasnął w Panu w gronie najbliższej rodziny, pozostawiając pogrążonych w żałobie żonę, troje dzieci i sześcioro wnucząt oraz starszego brata Władysława, honorowanego obywatela Poski, i młodszą siostrę Halinę Matuszak Walczak.
Cokolwiek robił w swoim życiu, stawiał Boga i modlitwę na pierwszym miejscu. Przeżył wiele doświadczeń, w których jego życie było w niebezpieczeństwie. Do końca swego życia ufał swemu Panu.
Autor:  Mirek Waszczuk

Zdjęcia z uroczystości pogrzebowej

Img_9307cr_large Img_9310_5c_large

Img_9312_5c_large

Img_9313_5c_large

Img_9314_5c_largeImg_9315_5c_large

Img_9316_5c_largeImg_9318_5c_large

 

 

Img_9322_5c_largeImg_9339_5c_large

Img_9340_10c_largeImg_9341_10c_largeImg_9343_10c_largeImg_9346_10c_largeImg_9348_10c_largeImg_9350_10c_large

Img_9353_5c_large

Img_9354_10c_large

Img_9355_5c_large

Img_9357_10c_large

Img_9359_10c_large

Img_9360_5c_large

Img_9375_5c_largeImg_9377_5c_large

Img_9381_5c_large

Img_9383_10c_large

Img_9388_5c_large

Img_9390_10c_large

Img_9393_10c_large

Img_9392_10c_large

Img_9396_10c_large

Img_9398_5c_large

Img_9401_5c_large

Img_9403_5c_largeImg_9405_5c_largeImg_9407_5c_large

Komentarze