Wersja dźwiękowa:
Audio player will not be visible in the editor.
Do not centre or colour this content, as it will be done automatically.
Ruchy religijne i społeczne, które powstały w XVII i XVIII wieku w odpowiedzi na wojny religijne, prześladowania, nietolerancję i duchowy upadek.
Okres oświecenia
Trwające przez wiele pokoleń wojny religijne i nietolerancja odarły ludzi ze złudzeń. Około 1650 roku rewolucja intelektualna (i duchowa), wieszcząca nastanie epoki rozumu, zwanej także oświeceniem, dała początek silnemu nurtowi przeciwnemu religii. Oznaczała ważny punkt zwrotny w postawach wobec Boga, religii, świata i samych siebie. Ludzie coraz bardziej zaczynali polegać na własnym rozumie, zamiast wierzyć Biblii i być posłuszni kościelnym autorytetom.
W tym czasie rozum ludzki został uznany jako wystarczające źródło prawdy i ostateczny autorytet. Ludzkość zaczęto postrzegać jako zdolną do samodzielnego odkrywania prawdy, bez polegania na Kościele czy boskim objawieniu. Ludzie, którzy w ten sposób uczynili rozum swoim bożkiem, nazwali się racjonalistami. Wierzyli oni, że szczęście i sens życia można znaleźć nie w Bogu czy wierzeniach religijnych, ale w samym sobie. Podobnie, jak humaniści w dobie odrodzenia (renesansu), racjonaliści wyolbrzymiali swoje wyobrażenia o ludzkiej mocy i zdolnościach. Pochwalając naturalny stan ludzkości, nie widzieli potrzeby nadnaturalnej religii.
Kolejnym powodem utraty wiary w religię był rozwój nowoczesnej nauki. W XVI i XVII wieku odkrycia naukowe wytyczyły nowe kierunki myślenia. Przez ponad tysiąc lat ludzie mieli geocentryczną wizję wszechświata. Jednak Kopernik (1473-1543) stwierdził, że to Słońce, a nie Ziemia, jest centrum naszego wszechświata. Kepler (1571-1630) doszedł do wniosku, że Słońce emituje magnetyczną siłę, która porusza planety na ich orbitach. Przy pomocy wynalezionego przez siebie teleskopu Galileusz (1564-1642) obserwował planety. Dowiódł także, iż przyspieszenie spadających ciał jest stałe. Jednak to najwybitniejszy uczony okresu oświecenia, sir Isaac Newton, w roku 1687 połączył wszystkie te odkrycia w jedną ogólną zasadę. Newton wyjaśnił prawo grawitacji i przedstawił wszechświat jako jeden ogromny mechanizm, funkcjonujący według ustalonych praw.
Rozwój nauki był tak szybki i spektakularny, że naturalne wydarzenia opisane w Piśmie Świętym zaczęto wyjaśniać jako zjawiska naturalne. Gdy niektóre nauki kościelne, dotyczące wszechświata, okazały się błędne, Biblia wydała się mniej wiarygodna. Ponadto rewolucyjne odkrycia zaczęto postrzegą jako dowód nieograniczonego ludzkiego potencjału. Postęp naukowy zdawał się czynić Boga, Pismo Święte i Kościół zawodnymi i nieistotnymi.
W tamtym czasie ateizm nie był jednak jeszcze w modzie. Większość wybitnych niewierzących nadal wyznawała, iż wierzą w Istotę Najwyższą, jednakowoż niezaangażowaną osobiście w losy wszechświata. Pogląd ten został nazwany deizmem. Deiści z reguły twierdzili, iż Wyższa Moc (ang. Higher Power) stworzyła świat i jego prawa fizyczne, a następnie pozwoliła mu funkcjonować bez żadnej interwencji z jej strony.
Rewolucyjne idee okresu oświecenia stanowią ważną lekcję. Otóż ruchy protestacyjne mają skłonność do przesady, nierzadko powodując nowe problemy. Prawdą jest, że w życiu duchowym potrzebne są zarówno boskie objawienie, jak i ludzki rozum. Rozum jest potrzebny, by uchwycić i zastosować objawienie, ale objawienie pozostaje autorytatywne, ponad rozumem. Objawienie to mądrość, którą Bóg podzielił się z nami, zaś ludzkie rozumowanie wypływa z naszego grzesznego umysłu. Jako ograniczone istoty posiadamy niepełne zrozumienie prawdy. To, co dzisiaj wydaje nam się słuszne, jutro może się okazać błędne. Przez objawienie Bóg oświeca nasze zrozumienie i uzdalnia nas do odróżniania prawdy od fałszu.
Geneza kwakrów
Kolejnym ruchem religijnego protestu, który powstał w tym czasie w Europie, było Stowarzyszenie Przyjaciół, znane powszechnie jako kwakrzy (ang. Quaker=drżący). Został on założony w 1652 przez purytanina George’a Foxa, który uznał, że nie potrzebuje żadnego Kościoła istniejącego w tamtym czasie. Tak więc kwakrzy nazwali się stowarzyszeniem, a nie Kościołem. Fox nauczał, że chrześcijanie nie powinni pozostawać pod panowaniem żadnej duchowej mocy, oprócz Ducha Świętego, który udzieli im wewnętrznego światła. Powszechnie wierzono, że w początkach ruchu członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół dosłownie drżeli z emocji podczas swoich zgromadzeń, stąd przezwisko kwakrzy.
Ich domy spotkań religijnych były urządzane w sposób bardzo prosty – nie było w nich nawet kazalnicy. Na nabożeństwach kwakierskich nie było śpiewu ani gry na instrumentach. Zamiast tego kwakrzy siedzieli w milczeniu, czekając, aż Duch Święty poruszy kogoś, by przemówił. Jeśli przez dłuższy czas nie następowało to, wówczas bez słowa rozchodzili się do domów. Kwakrzy nie składali przysiąg i nie uczestniczyli w wojnach. Nie mieli sakramentów, duchownych, ceremonii ani nie wyróżniali się szczególnym ubiorem. Kwakryzm odszedł radykalnie nie tylko od katolicyzmu, ale także od protestantyzmu.
Anglia i metodyzm
W XVIII wieku Anglia stała się światowym imperium. Rewolucja przemysłowa zmieniła ją z kraju małych miasteczek w państwo wielkich miast i fabryk. W rękach niewielkiej elity zgromadzone zostało wielkie bogactwo, podczas gdy większość narodu żyła w skrajnej nędzy. Filozofia oświecenia niemal zupełnie wyeliminowała religijność z codziennego życia bogaczy i wyższych warstw społeczeństwa. Biedni i niewykształceni mieli niewiele okazji, by słyszeć ewangelię i prowadzić chrześcijańskie życie. Zapał purytanizmu osłabł, a Anglia rozpaczliwie potrzebowała duchowego ożywienia.
Ożywienie to zainicjowali Jan i Karol Wesleyowie, dwaj z dziewiętnaściorga dzieci Samuela i Zuzanny Wesleyów. Jan był piętnastym, a Karol osiemnastym dzieckiem w rodzinie. Obaj, wraz z rodzeństwem, otrzymali od matki religijne wychowanie. Ich ojciec, będący pastorem anglikańskiej parafii w mieście Epworth w Anglii, także wywarł głęboki wpływ na obu chłopców, przygotowując ich do dzieła, do którego mieli zostać powołani przez Boga.
Obaj byli znakomitymi uczniami i podjeli studia w Kolegium Kościoła Chrystusa w Oksfordzie – Jan w 1720 roku, a Karol sześć lat później. Karol, zaniepokojony popularnością deizmu wśród studentów, założył stowarzyszenie studenckie dla osób zainteresowanych czytaniem Biblii i religijną dyskusją.
John Wesley
Pod przywództwem Jana stowarzyszenie przyjęło plan prowadzenia pobożnego życia, zawierający modlitwę, studiowanie Biblii, post, uczestniczenie w wieczerzy Pańskiej i odwiedzanie więźniów. Studenci Oksfordu wykpiwali te grupę religijnych gorliwców, nazywając ich pogardliwie klubem świętych. Gdy stowarzyszenie przyjęło ściśle określony plan praktyk religijnych, czyli metodę życia religijnego, jego członków zaczęto nazywać metodystami. Wkrótce to określenie stało się oficjalną nazwą ruchu.
Wesleyowie udają się do Ameryki
W 1735 roku generał James E. Oglethorpe zaprosił misjonarzy, by przybyli do Ameryki Północnej, aby działać wśród osadników i Indian w nowo powstałej angielskiej kolonii Georgia. Z młodzieńczym entuzjazmem dwaj bracia przyjęli wyzwanie i jesienią wyprawili się za ocean. W czasie podróży ich statek natrafiał na gwałtowne burze, tak iż Jan i Karol obawiali się o życie. Statkiem tym płynęła grupa dwudziestu sześciu braci morawskich, chrześcijan, którzy doświadczyli nowonarodzenia. Pomimo gwałtownej burzy zachowywali oni spokój, a gdy fale przelewały się przez pokład, śpiewali pieśni, wielbiąc Boga, Jan nie mógł uwierzyć własnym oczom. Było oczywiste, że ludzie ci pokładają w Bogu ufność, jakiej on sam nigdy nie doświadczył.
Po przybyciu do Ameryki Jan i Karol ze wszystkich sił pracowali w kolonii. Jan przemawiał po niemiecku, francusku, włosku i oczywiście po angielsku. Założył niewielkie stowarzyszenie, wzorowane na studenckim klubie. Niestety, nie był zbyt taktowny i usiłował narzucić kościelne regulacje ludziom, którzy nie byli na to gotowi. Jego wysiłki spełzły na niczym. Karol zachorował i po niespełna roku wrócił do Anglii. W tym czasie działalność Jana została zahamowana wskutek jego perypetii narzeczeńskich. Wytyczono mu proces o zniesławienie narzeczonej, który ciągnął się przez sześć miesięcy. Te przeżycia tak mocno podkopały jego morale, iż spakował swój dobytek i wrócił do Anglii.
Jeśli chodzi o działalność misyjną, krótki pobyt Wesleyów w Ameryce okazał się porażką. Jednak dla Jana była to cenna lekcja. W drodze do domu miał dość czasu, by zastanowić się nad tym, co się stało. Doszedł do wniosku, że udając się do Ameryki, miał zamiar nawracać Indian, ale w rzeczywistości sam potrzebował nawrócenia. Dotąd wykonywał jedynie religijne obowiązki, starając się być dobrym i czynić to, co dobre. Jednak w głębi jego duszy panowała pustka – brakowało mu radości, pokoju i pewności zbawienia, jakie są owocem bliskiej więzi z Jezusem Chrystusem.
Wesley doświadcza rozgrzania serca
Gdy Jan znalazł się w Anglii, odczuwał bolesną niepewność co do swojej wiary i przyszłości. W duchowych zmaganiach przypomniał sobie jeden pozytywny element swojej wyprawy do Georgii – spotkanie a braćmi morawskimi. Postanowił zgłębić tajemnicę ich pokoju i niezachwianej ufności pokładanej w Bogu.
Pewnego wieczoru Jan udał się do kaplicy Kościoła Morawskiego na spotkanie, podczas którego ktoś czytał przedmowę Lutra do komentarza Listu do Rzymian. O tym wydarzeniu Jan Wesley napisał później: „Około godziny 20.45, gdy słuchałem opisu zmiany, jakiej Bóg dokonuje w sercu przez wiarę w Chrystusa, odczułem dziwne rozgrzanie serca. Poczułem, że w kwestii zbawienia ufam Chrystusowi i tylko Jemu. Dana mi została pewność, że On zgładził wszystkie moje grzechy, nawet moje, i zbawił mnie od prawa grzechu i śmierci. Dzięki temu doświadczeniu Jan przeszedł od nadziei do posiadania nadziei. W Chrystusie otrzymał pewność zbawienia, jakiej mu brakowało, i odkrył poczucie sensu życia, które podtrzymywało go potem przez pół wieku wiernej służby wśród mieszkańców Anglii.
Nowy początek służby Wesleya
Wkrótce Jan przekonał się, że jego działalność w Anglii będzie jeszcze trudniejsza niż w Ameryce. Wśród prostego ludu angielskiego powszechnie panowały ciemnota i niewiara, surowość, brutalność i pijaństwo. Dobrze zarabiający kler haniebnie zaniedbywał swoje obowiązki, woląc przebywać wśród wyższej klasy, spędzać czas na przyjęciach, polowaniach na lisy i grze w karty.
Gdy Wesley zaczął wygłaszać kazania, odważnie gromił grzechy panoszące się w jego czasach. Wzywał wszystkich do skruchy i zupełnego oddania życia Jezusowi Chrystusowi, ale Kościół anglikański nie patrzył przychylnym okiem na takie wezwania. Wesley twierdził, iż Bożą wolą jest, by wszyscy byli zbawieni i że każdy ma prawo przyjąć albo odrzucić ofertę Pana. Ten pogląd zasadniczo nie zgadzał się z anglikańskim nauczaniem, iż to Bóg wybiera, kto będzie zbawiony, a kto potępiony. Tak więc bracia Wesleyowie otrzymywali bardzo niewiele zaproszeń do wygłaszania kazań w anglikańskich kościołach.
Jan nie był zniechęcony reakcją anglikańskiego społeczeństwa. Przemawiał wszędzie, gdzie nadarzała się ku temu okazja. Przemawiał w więzieniach, gospodach i na statkach. W tym czasie jego bliski przyjaciel, Jerzy Whitefield zaczął działać wśród górników, którzy gromadzili się pod gołym niebem, by go słuchać. Jan wahał się występować z kazaniami w ten sposób, póki nie uświadomił sobie, że większość z tych ludzi nigdy w życiu nie była w kościele i nic nie wiedziała o ewangelii. Ponadto, ponieważ drzwi kościołów były zamknięte, a wolna przestrzeń powszechnie dostępna, nie pozostawało nic innego, jak głosić Słowo Boże pod gołym niebem, podobnie jak często czynił to sam Jezus. 2 Kwietnia 1739 roku pierwsze kazanie wygłoszone przez Jana na błoniach było punktem zwrotnym w jego działalności.
Był to początek kaznodziejskiej służby Wesleya, która trwała przez ponad pięćdziesiąt lat. W naturalnym amfiteatrze w Kornwalii przemawiał do zgromadzenia liczącego ponad 30 tys. ludzi! Gdy odmówiono mu wystąpienia w jego rodzinnym kościele w Epworth, wygłosił kazanie do setek osób zgromadzonych na dziedzińcu kościelnym, stojąc na płycie nagrobkowej swojego ojca. W swoim dzienniku, pod datą 28 czerwca 1774, Wesley napisał, że w czasie swojej służby przemierzał rocznie 7240 km. Oznacza to, że w ciągu swojego życia przewędrował 402 250 km, co wystarczyłoby, aby dziesięciokrotnie okrążyć ziemię. A to wszystko przeważnie na końskim grzbiecie, bez względu na pogodę. Gdy Wesley zmarł w 1791 roku, miał 79 tys. naśladowców w Anglii i 40 tys. w Ameryce. Z czasem metodyści odłączyli się od Kościoła anglikańskiego i założyli Kościół metodystyczny.
Karol Wesley, który doświadczył nowonarodzenia trzy dni wcześniej niż Jan, napisał dla metodystów około 6500 pieśni. Podczas, gdy kazania Jana były kluczem do metodystycznego ożywienia, pieśni Karola stanowią wspaniałe dziedzictwo metodyzmu. Dwaj bracia pełnili różną służbę – Jan wygłaszał porywające kazania, a Karol pisał średnio trzy pieśni tygodniowo przez pięćdziesiąt siedem lat. Setki z nich są nadal śpiewane we współczesnych Kościołach chrześcijańskich na całym świecie.
Wielowyznaniowa rzeczywistość
W miarę, jak kolonie amerykańskie zwiększały zasięg terytorialny i się rozwijały, ich religijna różnorodność wytworzyła nowe pojęcie chrześcijańskiej wspólnoty kościelnej. Ważny był fakt, iż wiele Kościołów chrześcijańskich harmonijnie współistniało ze sobą na jednym terenie. Tak ukształtowało się pojęcie denominacji ( łac. denominatio=nazwa) – różnorodnych Kościołów (związków wyznaniowych) w łonie chrześcijaństwa.
Denominacje postrzegano jako Bożą odpowiedź na wzrastającą liczbę różnych zasad wiary w Nowym Świecie. Oczywiście w XVIII wieku nikomu nawet się nie śniło, że kiedyś istnieć będą setki różnych chrześcijańskich Kościołów. Intencją tych, którzy byli zwolennikami denominacji, nie było to, by chrześcijaństwo zmieniło swoje zasadnicze wierzenia. Pragnęli oni po prostu wyeliminować nietolerancję i przelew krwi, tak częste w przeszłości, oraz zapewnić wolność religijną na przyszłość.
Koncepcja denominacji została oparta na kilku kluczowych czynnikach. Po pierwsze, zawsze będą istnieć różnice między chrześcijanami w kwestii wierzeń, organizacji Kościoła i formy nabożeństwa. Dlatego należy dopuścić różnorodność zewnętrznych przejawów osobistej wiary. Po drugie, każdy chrześcijanin jest zobowiązany do praktykowania tego, czego naucza Biblia. Po trzecie, żaden Kościół nie ma ostatecznego i pełnego zrozumienia prawdy Bożej, a zatem prawdziwy Kościół Chrystusa nie jest w pełni reprezentowany przez żadną pojedynczą organizację kościelną czy związek wyznaniowy. Po czwarte, podział nie oznacza schizmy. Można się różnić w wielu punktach, a jednocześnie zachowywać jedność w Chrystusie. Po piąte, tolerancyjna postawa nie oznacza obojętności na sprawy doktrynalne. Chrześcijańska jedność nie obejmuje każdego, kto ma jakiekolwiek przekonania religijne, ale jedynie tych, którzy podzielają zaangażowanie w wiarę chrześcijańska.
Pierwsze wielkie przebudzenie religijne w Ameryce
Wichry deizmu i racjonalizmu wiejące w Europie miały także negatywny wpływ na amerykańskie Kościoły. W początkach XVIII wieku religia w Ameryce przeżywała kryzys. Ludzie byli zajęci osiedlaniem się na nowych terenach. Brak szkół, zorganizowanych Kościołów i dobrych pastorów oraz wymogi pionierskiego życia nie sprzyjały religijności. Tak więc zapał religijny pierwszych osadników wygasł wśród ich wnuków. W latach 1720-1760 Ameryka Północna przeżyła swoje pierwsze wielkie ożywienie religijne. Ożywienie to, zwane wielkim przebudzeniem, przejawiało się nie tylko w postaci częstszego uczęszczania do kościoła, ale także rozwoju ruchu abolicjonistycznego (łac. abolitio=zniesienie), walczącego o zniesienie niewolnictwa. Rozwinęła się wówczas ewangelizacja wśród rdzennych Amerykanów (Indian), powstawały nowe szkoły, a także nasilił się aktywny opór przeciwko kontrolowaniu Kościołów przez państwo.
Przywódcy wielkiego przebudzenia nie byli jedynymi kolonistami opowiadającymi się za dobrowolną, a nie obowiązkową religią. Deiści, tacy jak Jefferson, Franklin i Madison, inspirowani duchem oświecenia, byli przekonani, iż ludziom należy zapewnić wolność, aby mogli decydować o sobie, a nie wywierać na nich przymus przy pomocy aparatu państwa. W tej kwestii rozumni ludzie okresu oświecenia i ożywieni ludzie w wyniku wielkiego przebudzenia byli ze sobą zgodni. Jedni i drudzy sprzeciwiali się podpieraniu religii legislacją. Dlatego zarówno przywódcy duchowego ożywienia, jak i racjonaliści połączyli siły w walce o wolność religijną. Powodzenie tych wspólnych starań ukształtowało historię USA. Przyjęcie pierwszej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych – „Kongres nie może stanowić ustaw wprowadzających religię albo zabraniających swobodnych praktyk religijnych” – stało się kamieniem węgielnym wolności religijnej w Nowym Świecie.
c.d.n.
Komentarze