W Kościele | Wydane 2012/04/07

Dla upamiętnienia

Pisze "Kornel"
Odeszła s.Józefa Łaszewicz (1925-2012)

Dnia 4 kwietnia 2012 r. odprowadziliśmy na miejsce spoczynku s. Józefę, która pozostawiła w żałobie trzy siostry i brata (Danutę Sawicką, Stefanię Mędrzycką i Marię Lewandowską).

W domu żałoby na cmentarzu Bunurong Memorilal Park, 790 Frankston-Dandenong Rd., Dandenong South, zebrała się rodzina i grono przyjaciół dla upamiętnienia skromnej siostry Józefy (z domu Nowakowskiej).

Ceremonię pogrzebową w kaplicy i na cmentarzu prowadził pr Paweł Ustupski.

 

Wnuczka Beata podzieliła się przez łzy historią – „Jak pamietam moją Babcię”:

„Pamiętam jak dzisiaj, leżę na łóżku i płaczę. Płaczę gdyż osoba, która mnie wychowała, kochała, pielęgnowała od małego dziecka, wyjeżdżała na drugi koniec świata.

Jako 7 letnie dziecko czułam się samotna, opuszczona, myślałam że Babcia zapomni o mnie i przestanie mnie kochać.

W 1977 roku Babcia Józia pożegnała męża, dzieci, wnuki i wyjechała do Australii aby polepszyć życie swoim dzieciom.

Dzisiaj po raz drugi żegnam Babcię, ale pomimo to, że jej nie zobaczę jutro czy też pojutrze – pewna jestem i cieszę się bardzo, że gdy Jezus przyjdzie, powtórnie się spotkamy i będziemy razem na wieki bez chorób i zmartwień. Do tego czasu niech dobre wspomnienia o Babci żyją między nami.

Jak pamiętam Babcię? Jak daleko sięgam pamięcią, to nie pamiętam aby moja Babcia kiedykolwiek spała. Ta drobna kobieta ciągle była w akcji, jak nie szyła, to gotowała, albo pieliła w ogródku czy robiła weki. Lista ta może iść w nieskończoność. Niektórzy z nas na pewno odziedziczyli tą cechę charakteru rodziny Nowakowskich: ‘nikt z nas nie boi się ciężkiej pracy’.

Jest wieczór, klęczymy przy łóżku, Babcia modli się a ja powtarzam – Ojcze nasz, któryś jest w niebie...

Babcia przypominała –‘ pamiętaj abyś zawsze rozmawiała z Chrystusem w dobrych i złych chwilach życia, On tylko czeka na ciebie...’

Pamiętam jak w sobotę Babcia brała mnie do kaplicy. Nie pamiętam żadnego kazania, ale nigdy nie zapomnę Babci bicia serca kiedy siedziałam jej na kolanach, a ona tuliła mnie do siebie.

Moja kochana Babcia nie była wykształconą kobietą, ponieważ wojna stanęła na jej drodze –‘każde dziecko powinno mieć szanse na edukację’ – powiadała.

Babcia nie była z tych, co potrafią usiąść i czytać książki lub co nie mogą ominąć ulubionego programu w TV. Dla Babci najważniejsze były dwie rzeczy – praca i zachowanie Sabatu.

Kiedy Babcia przyjechała do Australii, mogę sobie tylko wyobrazić jak serce jej rozrywane było uczuciami samotności i tęsknoty. Ciężko jej było patrzeć jak jej siostry i brat mają wszystkie swoje dzieci przy sobie, a ona była samotna.

Moja Babcia ciężko pracowała. Cokolwiek zarobiła, wysyłała dla dzieci do Polski lub na głoszenie Ewangelii.

Patrząc z boku na moją Babcię, wydawałoby się że dzieci jej sióstr były prawie jak jej adoptowane dzieci. Zawsze była tam, gdzie potrzebna była pomoc czy to fizyczna lub finansowa. Babcia była bardzo hojna. Często musieliśmy Babcię wstrzymywać, gdyż wiele razy potrafiła oddać całą swoją emeryturę na cele misyjne.

‘A czy wy nie znacie modlitwy Pańskiej?... daj nam dzisiaj chleba naszego powszedniego – niech Bóg martwi się o dzień jutrzejszy!’ Ta wspaniała kobieta nie przywiązywała wagi do rzeczy materialnych i dzień dzisiejszy jest tego świadkiem – pozostawiła tylko Pismo Święte i Śpiewnik... oraz wielką miłość Bożą, którą dzieliła się z każdym kogo spotkała na drodze życia. Swoim życiem, współczuciem dla innych i tym jak innych traktowała – świadczyła o Chrystusie.

Babcia bardzo często powtarzała: ‘jak wspaniale, że Bóg nas wszystkich kocha jednakowo, niezależnie od naszego stanowiska w społeczeństwie. Kocha nas tak samo dzisiaj, jak nas kochał wczoraj i będzie nas kochał tak samo jutro’.

Zawdzięczam mojej Babci wiele rzeczy: to ona nauczyła mnie gotować, robić pierogi i kopytka; odróżniać grzyby jadalne od trujących; to ona nauczyła mnie się modlić; zawdzięczam jej też, że poświęciła całe swoje życia abym ja, moje dzieci i następne generacje naszej rodziny – miały lepsze, łatwiejsze życie.

Bądźmy szczęśliwi, że Babcia Józia była częścią naszego życia. 31 marca 2012 r., o godz. 2.28 rano, Babcia, mama, prababcia, ciocia, siostra, przyjaciółka – zasnęła w Panu, wiedząc że powstanie do życia wiecznego wiedząc, że powstanie do życia wiecznego, gdy Chrystus Pan zstąpi z nieba i zabierze ją tam, gdzie nie będzie bólu i łez.

Józia – Babcia była bardzo dumna z całej swojej rodziny, żałowała jednak, że tak rzadko wszyscy się spotykają. W Babci imieniu pragnęłabym abyśmy nie czekali na kolejny pogrzeb, aby się znowu spotkać, ale odłóżmy na bok wszystkie nasze różnice i jako jedna rodzina wspierajmy jeden drugiego. Kochajmy jeden drugiego aby żadnego z nas nie zabrakło w królestwie niebieskim.”

                                                                                                   Wnuczka Beata

 

Chwile te zakończone zostały pieśnią: „Mogę liczyć na Ciebie Ojcze...” w wykonaniu Piotra Smilka. Była to przepiękna pieśń śpiewana przez Piotra... a co niespotykane – nuciło ją całe zgromadzenie żałobne.

Do zobaczenia - Siostro Józefo!


Dsc_0329_largeDsc_0330_largeDsc_0331_largeDsc_0332_largeDsc_0334_largeDsc_0336_large

Dsc_0339_largeDsc_0340_largeDsc_0341_large

Komentarze