W Kościele | Wydane 2011/12/19

Chrześcijaństwo (I–XIX w.)–cz.11

Potrzeba tylko iskry

Wersja dźwiękowa:

Chrześcijanstwo Cz11
Audio player will not be visible in the editor.
Do not centre or colour this content, as it will be done automatically.

 

Osobiste życie, duchowe zmagania i publiczna służba Marcina Lutra oraz jego rola w zainicjowaniu reformacji.

 

Wczesne lata Lutra

Decyzja Lutra, by napisać i wywiesić list dziewięćdziesięciu pięciu ważnych tez, nie wydawała się w tamtym czasie zbyt znacząca. Drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze służyły jako tablica informacyjna miejscowego uniwersytetu. Zwyczajną rzeczą było, iż wykładowcy uniwersyteccy umieszczali na nich ogłoszenia, a nawet eseje, zapraszając innych profesorów do publicznej debaty. Wróćmy jednak do początku historii.

Marcin Luter urodził się w Eisleben w Niemczech 10 listopada 1483 roku. Trzy najważniejsze czynniki, które ukształtowały jego dzieciństwo to religijne wychowanie, surowa dyscyplina i skrajne ubóstwo.. Gdy jako mały chłopiec wracał ze szkoły, szedł od domu do domu i śpiewał u drzwi, a ludzie częstowali go pożywieniem. Jako gorliwi katolicy, jego rodzice dbali o to, by Marcin uczęszczał na msze oraz wierzył w świętych, relikwie i odpusty. Matka Marcina była kobietą pobożną, ale bardzo zabobonną. Często opowiadała mu przerażające historie o diable i złych duchach, a o Bogu mówiła jak o surowym i wymagającym Sędzi. Takie poglądy były typowe w tamtych czasach.

Zgodnie z życzeniem ojca, w 1501 roku Marcin rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Erfurcie, najsłynniejszej uczelni w Niemczech. Pewnego dnia, gdy przeglądał książki w klasztornej bibliotece, natrafił na łacińską Biblię przykutą łańcuchem do ściany. Wcześniej nigdy nie czytał ani nawet nie widział Biblii. Od czasu do czasu słyszał jej fragmenty czytane przez kapłana i przypuszczał, że to całe Pismo Święte. Gdy z zapałem czytał stronę po stronie, ogarniało go przekonanie o własnej grzeszności, które wpędzało go w przygnębienie. Uświadomiwszy sobie swój żałosny stan przed Bogiem i nie wiedząc, co z tym począć, czuł przerażenie i niepewność. Przypomniał sobie, że gdy pewnego razu nauczyciel zauważył go czytającego jakiś fragment Słowa Bożego, powiedział: „Bracie Marcinie, porzuć Pismo Święte. (...) Czytanie Biblii rodzi niepokój. Luter zastanawiał się, czy studiowanie Pisma Świętego w taki sam sposób wpływa na wszystkich je czytających.

Jakiś czas później, gdy wracał nocą do domu, zaskoczyła go gwałtowna burza. Gdy błyskawica rozdarła niebo wprost nad jego głową, padł na ziemię i przerażony zawołał: „Święta Anno, ratuj mnie!” (św. Anna była patronką górników, a ojciec Marcina był górnikiem). To przerażające doświadczenie, wraz z nieodpartym poczuciem, że jest zagubiony, przekonało Lutra, by po czterech latach studiów porzucił uniwersytet i wstąpił do klasztoru w Erfurcie.

 

Luter zostaje mnichem i księdzem

Po sześciu miesiącach spędzonych w klasztorze Luter złożył śluby i stał się augustiańskim mnichem, zaś w wieku dwudziestu czterech lat przyjął święcenia kapłańskie.

Po otrzymaniu dwóch tytułów doktora teologii w ciągu dwóch lat został wykładowcą na uniwersytecie i szybko zyskał popularność dzięki swoim wykładom biblijnym. W tym czasie był głęboko zatroskany o swoje zbawienie. Czuł się zgubiony wskutek silnego poczucia grzeszności i wizji świętego Boga domagającego się od każdego prawego postępowania Ten brak wewnętrznego pokoju i pewności zbawienia doprowadził go do psychicznego wyczerpania i poważnych fizycznych dolegliwości. Chwilami lękał się o swoje życie. Zdecydowany zyskać Boże przebaczenie, Luter dobrowolnie wykonywał wszelkie zadania, jakie na niego nakładano. Modlił się, pościł i umartwiał ponad miarę. Cela klasztorna, w której studiował i mieszkał, była nieogrzewana nawet w środku zimy. Przejęty poczuciem niegodności, czuł, że bez względu na to, jak bardzo się stara, nie zdoła uczynić dość, by poczuć wreszcie Bożą akceptację i uznanie. 

 Images-1_original

 Po latach, gdy wspominał ten trudny okres swojego życia, powiedział: „Gdyby kiedykolwiek jakiś mnich miał się dostać do nieba dzięki swoim praktykom, byłbym to ja”. Nawet gdy został znanym wykładowcą Biblii, Luter nadal nie rozumiał łaskawego Bożego daru zbawienia. Wskutek błędnych poglądów teologicznych, zawsze gdy słyszał o Bożej prawości czy sprawiedliwości, myślał o karze zamiast o łasce oferowanej grzesznikowi.

Pamiętaj, że duchowe prawdy są odkrywane i przyjmowane stopniowo. Nie dotarły do Lutra i nie docierają do nas w jednej ogromnej porcji. Ludzie uczą się powoli, krok po kroku. Pewnego razu Jezus powiedział swoim uczniom: „ Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie” (Jan 16,12). Bóg jest cierpliwy i nie podaje nowych prawd w nadmiarze ani nie przytłacza nas jednocześnie zbyt wieloma zmianami, jakie musimy poczynić.

Około 1510 roku Luter został wysłany do Rzymu w sprawach służbowych jako reprezentant uniwersytetu. Oczekiwał, że jego pierwsza pielgrzymka do świętego miasta będzie ważnym duchowym wydarzeniem w jego życiu. Jednak srodze się zawiódł. Po drodze nocował w klasztorach, gdzie zdumiewał się panującym tam zepsuciem. W pewnym klasztorze we Włoszech w konsternację wprawiło go bogactwo i wystawny tryb życia mnichów. Nosili oni kosztowne szaty i ucztowali przy suto zastawionych stołach. Porównując to ze swoimi wyrzeczeniami i trudami, jakie znosili, otwarcie skrytykował ten zbytek. Skutek był taki, że wyrzucono go z klasztoru!

Luter zmierzał czym prędzej do Rzymu, przekonany, że tam zastanie zupełnie inny stan rzeczy. Jednak i ta nadzieja okazała się złudna. Wszędzie, gdzie spojrzał, widział sceny, które wprawiały go w przerażenie. Wzdragał się na widok straszliwej bezbożności kleru, nawet w czasie odprawiania mszy. Starając się znaleźć coś pozytywnego, postanowił zyskać odpust, wspinając się na schody Piłata. Niedawnym dekretem papież ustanowił odpust dla wszystkich, którzy na kolanach przejdą wszystkie dwadzieścia osiem stopni tych schodów. Kościół katolicki twierdził, że  wchodził po nich Jezus prowadzony do rzymskiej sali sądowej i że schody te „cudownie zostały (...) przeniesione z Jerozolimy do Rzymu.

Wykonując ten pokutny akt. Luter z niezwykłą siłą i przekonaniem przypomniał sobie werset biblijny: „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Rzym. 1,17). Był to fragment, o którym często mówił swoim studentom. Po raz pierwszy w życiu zaczął rozumieć głupotę, jaką jest pokładanie ufności w ludzkich uczynkach zamiast w zbawczym dziele Jezusa. Z sercem pełnym smutku i przygnębienia, ale i z nowym światłem ewangelii przenikającym do niego, Luter wrócił do Wittenbergi jako odmieniony człowiek. Kontynuując wiernie swoją służbę katolickiego księdza, pamiętał o przeżytym doświadczeniu, a to wywołało całą serię pytań i wątpliwości dotyczących Kościoła.

 

Handel odpustami

Istniało wiele kościelnych praktyk, które Luter uznawał za błędne, ale żadnej nie piętnował tak usilnie jak odpustów. Kilka lat wcześniej papież Juliusz II ogłosił odpust mający przysporzyć pieniędzy na budowę nowej Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Gdy pieniądze nie napływały tak, jak się tego spodziewano, kolejny papież, Leon X, wydał bullę, w której wywarł nacisk na wszystkich proboszczów, by zachęcali do nabywania odpustów. Luter żywo sprzeciwiał się łożeniu przez Niemców na budowę kościoła we Włoszech. Domagał się odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego papież nie wybuduje Bazyliki św. Piotra za własne pieniądze?”.

Szczególnie gniewał Lutra fakt, iż połowa zysków z odpustów była potajemnie przekazywana księciu Albrechtowi Hohenzollernowi, arcybiskupowi nadzorującemu kilka niemieckich prowincji. Pełnienie urzędu arcybiskupiego w więcej niż jednej prowincji było zakazane w prawie kościelnym. Jednak skoro stanowiska w Kościele można było nabywać za pieniądze, Albrecht Hohenzollern przekupił papieża, a ten powierzył mu aż trzy prowincje. Aby zapłacić papieżowi uzgodnioną sumę 10 tys. dukatów (złotych monet), Albrecht Hohenzollern pożyczył znaczną sumę w jednym z niemieckich banków. Następnie poprosił papieża o połowę przychodu z handlu odpustami w swoich prowincjach, by móc spłacić zaciągniętą pożyczkę. Jednak ta pozornie potajemna umowa nie była jedyną rzeczą, która, która wzbudzała gniew Lutra.

 

Tetzel

Jako swojego głównego sprzedawcę odpustów Albrecht Hohenzollern zatrudnił dominikanina Johanna Tetzla. Wobec konieczności zarobienia ogromnej sumy, Tetzel nie wahał się stosować manipulacji, by przekonać ludzi do zakupu swojego „świętego” towaru.

 

Johann_tetzel_medium

 

Choć Tetzel nie otrzymał zezwolenia Fryderyka Mądrego na wjazd do Saksonii, na terenie której znajdowała się Wittenberga, to jednak miasta leżące tuż u granic Saksonii były dość blisko, by wierni z parafii Lutra mogli się tam udać i zakupić odpusty. Gdy Tetzel wjeżdżał do miasta, wioząc papieskie odpusty na aksamitnej poduszce, okrytej złoconą narzutą, wszyscy mieszkańcy wychodzili mu na spotkanie i tworzyli wielki pochód za jego powozem. Wznoszono śpiewy, palono świece pomieszane z kadzidłem i wznoszono święte chorągwie. Dzwony wszystkich kościołów napełniały powietrze swym dźwiękiem, a lud prowadził handlarza do największego kościoła w mieście, gdzie ten rozkładał swój kram i zabierał się do handlowania.

Tetzel głosił: „Odpusty to najwznioślejszy i najwspanialszy dar Boży”. Chełpił się, że mają one wielką wartość : Chodźcie tedy, ja dam wam list, zaopatrzony pieczęcią, na dowód tego, iż mocą jego nawet i te grzechy wam są odpuszczone, które dopiero w przyszłości popełnić zamierzacie” Jego ulubionym i najczęściej powtarzanym zdaniem było:

 Ledwie moneta w puszce zadźwięczy,

Już jedna dusza mniej w czyśćcu jęczy

Z udawanym emocjonalnym zaangażowaniem potrafił mówić o ojcu, matce czy innej bliskiej osobie, błagającej w czyśćcu o pomoc, a następnie apelował: „Ja powiadam tobie, choćbyś tylko jedną miał suknię, to zewlecz i sprzedaj ją, byleś tylko łaski tej dostąpił. Pan, Bóg nasz, nie jest już więcej Bogiem, albowiem wszystką moc swą złożył on w ręce papieża”. Według Tetzla to Bóg posyłał ludzi do czyśćca, a papież znalazł sposób, by ich stamtąd szybko uwolnić.

W krótkim czasie wielu wyznawców z parafii Lutra przychodziło do niego i, wyznając swe grzechy, domagało się absolucji (rozgrzeszenia) nie na podstawie okazanej skruchy, ale dlatego, że nabyli odpusty. Luter odmawiał rozgrzeszenia i podważał bezczelne twierdzenia Tetzla. Przypuszczalnie wskazywał takim osobom słowa Piotra, wypowiedziane do czarnoksiężnika Szymona: „Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje, żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży” (Dz. Ap, 8,20). Wielu tak odprawionych wracało do Tetzla, domagając się zwrotu pieniędzy. Tetzel  nie posiadał się z gniewu. Straszył ludzi, obrzucając ich najstraszliwszymi klątwami, rozpalając stosy na rynkach miejskich i oświadczając, że  wszyscy heretycy, sprzeciwiający się sprzedaży odpustów, zostaną żywcem spaleni.

Jednak Luter nie dał się zastraszyć tymi groźbami. Zza kazalnicy ostrzegał wyznawców, że wszelkie grzechy są popełnione przeciwko Bogu, a grzesznicy w żaden sposób nie mogą swoimi staraniami zasłużyć na przebaczenie ani oddalić kary. Opowiadał im o swoich rozpaczliwych staraniach, gdy bezskutecznie szukał zbawienia i spokoju umysłu przez pokutę, tylko po to, by odkryć, że można je znaleźć nie w sobie, ale w zaufaniu Jezusowi.

 

 

Luter i 95 tez

Po długich przemyśleniach Luter postanowił zwrócić uwagę ludzi na bezwartościowość odpustów i duchowe zagrożenia, jakie za sobą pociągają. Postanowił wykorzystać w tym celu dzień Wszystkich Świętych, szczególnie uroczyście obchodzony w Wittenberdze. Pewnego dnia wszystkie relikwie, będące w posiadaniu Fryderyka Mądrego, zostały wystawione w kościele zamkowym, aby mogli je oglądać pielgrzymi, którzy przybyli w tym celu z całej Europy. Ci, którzy w tym dniu odwiedzili kościół i wyspowiadali się, mieli otrzymać szczególny odpust.

Kilka dni przed świętem Luter, modląc się, spisał dokument potępiający odpusty. Nie atakował Kościoła, a jedynie niebiblijną praktykę handlu odpustami i fałszywe twierdzenia tych, którzy je sprzedawali. 31 października 1517 roku, w wigilię Wszystkich Świętych, Luter przybił swój protest – 95 tez – na drzwiach kościoła zamkowego. Była to iskra, która zapoczątkowała reformację!

 

3368516977_bd7592f477_o_medium

 

Gdy tłum zjawił się następnego dnia u drzwi kościoła, uwagę tych, którzy potrafili czytać, wzbudził obszerny dokument. Ponieważ był napisany po łacinie, nieliczni, którzy znali ten język, zatrzymywali się i czytali głośno innym. Gdy ludzie wracali do domów, opowiadali znajomym i sąsiadom, co przeczytali i usłyszeli. Wieść rozeszła się lotem błyskawicy.

Niezwłocznie przetłumaczono 95 tez na wiele języków, wydrukowano i rozpowszechniono po miastach i wioskach. W cztery tygodnie po ich opublikowaniu były znane i czytane w każdym kraju Europy. Ich bezpośrednim skutkiem było niemal zupełne ustanie sprzedaży odpustów. Arcybiskup, który otrzymywał połowę zysków osiągniętych przez Tetzla, nie był oczywiście zadowolony z takiego obrotu spraw. Czym prędzej wysłał kopie tez Lutra papieżowi Leonowi X. Papież doradził, by przełożeni mnicha z Wittenbergi nakazali mus się uciszyć. Jednak ogień już zaczął płonąć, a płomienie protestu nie dały się tak łatwo ugasić.

 

Konsekwencje tez Lutra

Gdy Luter wystąpił przeciwko handlowi odpustami i podważył ich rzekomą duchową wartość, nie miał pojęcia, do czego doprowadzi jego protest. Nie zamierzał spowodować podziału ani duchowej rewolucji w Kościele. Był zaskoczony tym , jak ogromny oddźwięk spowodowały jego tezy. Ich siła polegała na tym, iż uderzały papiestwo w dwa czułe punkty – władzę i kiesę.

Jeśli Luter miał rację, iż zbawienie jest dostępne wyłącznie przez wiarę w Chrystusa, to nie istniała żadna potrzeba pokuty, kapłaństwa, mszy, pielgrzymek czy modłów do Maryi i świętych, a z pewnością zbędne były wszelkie odpusty. Gdyby protest Lutra został wysłuchany, wówczas władza Kościoła nad ludźmi uległaby znacznemu osłabieniu, a jego dochody zostałyby istotnie uszczuplone. Reakcja Kościoła rzymskiego była więc  szybka i ostra. Niemieccy dominikanie natychmiast ogłosili, iż Luter szerzy niebezpieczne nauki  Luter odpowiedział na to, iż wielu jego przeciwników ma takie kwalifikacje do obrony chrześcijańskiej wiary, jak „osioł do gry na harfie”.

Gdy rozgorzała walka, Luter zaczął się domagać biblijnego dowodu, że jest w błędzie. Podczas osiemnastodniowej debaty w 1519 roku z dr. Johannem Eckiem Luter stwierdził: „ Czasami i sobór może się mylić. Ani Kościół, ani papież nie mogą nie mogą ustanawiać prawd wiary, gdyż te muszą pochodzić z Pisma Świętego”. Luter działał zgodnie ze swoimi przekonaniami – po pierwsze, iż zbawienie jest wyłącznie przez wiarę w Chrystusa, a po drugie, iż tylko Biblia, a nie papieże czy sobory, stanowi główną normę chrześcijańskich wierzeń i praktyk. Odrzucenie przez Lutra supremacji papieskiej przypieczętowało jego zerwanie z papieskim systemem.

 

Wytyczony kierunek walki

W czerwcu 1520 roku papież Leon X podpisał bullę Exsurge Domine, dającą Lutrowi sześćdziesiąt dni na odwołanie jego nauk pod groźbą ekskomuniki. Potępił w niej nauki reformatora jako heretyckie i obraźliwe dla wiary rzymskokatolickiej. Bulla zakazywała Lutrowi przemawiać w kościołach i nakazywała wszystkim wiernym palić jego książki. Nie tylko Luter, ale także wszyscy jego zwolennicy zostali wezwani do odwołania swych twierdzeń w ciągu sześćdziesięciu dni. Gdyby się do tego wezwania nie zastosowali, bulla nakazywała władzom świeckim schwytać i uwięzić Lutra oraz każdego, kto będzie występował w jego obronie.

Luter postanowił przeciwstawić się temu atakowi i przedstawić sprawę ludowi Niemiec przy pomocy serii reformacyjnych broszur. Ponieważ w tamtych czasach nie było gazet, Luter publikując niewielkie książeczki, zyskał poparcie licznych zwolenników w Niemczech i innych krajach.

Jednak samo pisanie przeciwko Kościołowi powszechnemu nie wystarczało. Reformator odczuwał potrzebę uczynienia czegoś, co zwróciłoby uwagę ludu Niemiec. Ponieważ papież zarządził palenie jego pism, dlaczego nie miałby spalić pism papieża? 10 grudnia 1520 roku na oczach tłumu zgromadzonego u głównej bramy Wittenbergi, Luter wrzucił papieską bullę i kodeks prawa kanonicznego w ogień. Gest ten osiągnął zamierzony cel!

Po oficjalnej ekskomunice na początku 1521 roku papież wezwał Lutra na sejm cesarski (zgromadzenie niemieckiej szlachty) w Wormacji, by tam zdał sprawę ze swoich heretyckich nauk. W kwietniu Luter stawił się przed dostojnym zgromadzeniem i po raz kolejny oświadczył, że niczego nie odwoła, jeśli nie zostanie mu udowodnione na podstawie Pisma Świętego, iż jest w błędzie. Luter zakończył swoją mowę obronną pamiętnymi słowami” „Niemożliwe jest, bym odwołał cokolwiek, jeśli przy pomocy świadectwa Pisma Świętego nie zostanie dowiedzione, że się mylę. Moje sumienie jest związane Słowem Bożym. Nie jest ani bezpiecznie, ani uczciwie postępować wbrew własnemu sumieniu. Takie jest moje stanowisko. Tak mi dopomóż Bóg. Nie mogę inaczej”.

Lutrowi polecono wyjechał z Wormacji i udzielono trzytygodniowego glejtu na bezpieczny powrót  do Wittenbergi. Potajemnie zawiązany został spisek, by go porwać i zamordować jako godnego pogardy heretyka. Jednak spisek ten nie powiódł się. Sześć dni po opuszczeniu Wormacji, na leśnej drodze pojawiło się pięciu zamaskowanych jeźdźców, którzy zabrali ze sobą Lutra do zamku w Wartburgu. Ta brawurowa akcja ratunkowa, która uchroniła Lutra przed aresztowaniem i pewną śmiercią, została zaplanowana przez Fryderyka III Mądrego, elektora saskiego. Ukrywając się w Wartburgu przez niemal rok, Luter przetłumaczył Nowy Testament na język niemiecki.

 

Lata służby

W 1522 roku Luter na pewien czas wrócił do Wittenbergi, gdzie wprowadził duchowe reformy, które z czasem stały się wzorem dla większości Niemiec. Nabożeństwa zaczęto prowadzić w języku niemieckim zamiast po łacinie. Zniesiono urząd biskupa. Ludowi zezwolono na pełne uczestnictwo w uroczystości komunijnej przez  przyjmowanie chleba i wina. Nacisk w nabożeństwie przeniesiono z odprawiania mszy na kazanie Słowa Bożego. Nastąpiło także radykalne odejście od katolickiej idei panowania kleru ku protestanckiej idei braterstwa wierzących. Wspólny śpiew przy harmonijnym akompaniamencie instrumentów muzycznych zastąpił fragmenty mszy odśpiewywane przez kapłana. Wiele nowych pieśni kościelnych napisał sam Luter, a jego pierwszy zbiór pieśni został wydany w 1525 roku.

13 czerwca 1525 roku życie i służba Lutra uległy istotnej zmianie i zyskały istotne duchowe wsparcie, gdy zaręczył się z Katarzyną von Bora, młodą kobietą, która trzy lata wcześniej porzuciła zakon i przyjęła zreformowaną wiarę. Marcinowi i Katarzynie urodziło się sześcioro dzieci, które były dumą i radością ojca. Od ponad trzystu lat Kościół surowo zakazywał kapłanom zawierania związków małżeńskich. Dzięki Lutrowi powstał nowy model służby kaznodziejskiej, w której żonaci pastorzy żyją podobnie jak inni wierzący – w rodzinie, z żoną i dziećmi. Gdy Luter się ożenił, wielu byłych księży, mnichów i zakonnic poszło za jego przykładem.

W późniejszych latach swego życia Luter większość czasu poświęcał pisaniu książek, pieśni i komentarzy biblijnych. W ciągu całego swojego życia napisał ponad czterysta opublikowanych dzieł. W 1534 roku, trzynaście lat po przetłumaczeniu Nowego Testamentu na język niemiecki, Luter wydał w języku niemieckim całą Biblię. Uważał to za swoje koronne dzieło. Choć nieustannie groziło mu uwięzienie i śmierć, nie przestawał pisać, nauczać i wygłaszać kazań aż do naturalnej śmierci w 1546 roku.

c.d.n.

Komentarze