W Kościele | Wydane 2011/06/15

Do przemyślenia

Pisze Kent Kingston
Mam prawo...

W  tygodniku „Record” - z datą 18 czerwca 2011 r. na czwartej stronie ukazał się artykulik Kent Kingston (zastępca redaktora) pod tytułem: „The right to offend”.

 

Po wystawieniu w Sydney   przez grupę muzułmanów tablic reklamowych, które głosiły: „Jezus, prorok Islamu”, lokalny duchowny katolicki obwieścił tą kampanię jako obraźliwą – dodając, że  reklamy te powinny być usunięte.

Naprawdę? Usunięte? To, że Biskup poczuł się niewygodnie widząc jak muzułmanie przyjęli w swoje grono Jezusa, a jednocześnie zdegradowali Go z Trójcy św., jest zrozumiałe, ale żądanie cenzury – musi być odrzucone.

Kościół Adwentystów Dnia Siódmego szczyci się długą i chlubną tradycją bycia w czołówce światowej, w walce o wolność religijną. Takie zaangażowanie musi jednak sięgnąć dalej niż tylko w obronie  interesów własnych, szczególnie jeżeli będziemy postępowali według zasad. To znaczy stanąć w obronie wyznawców Islamu – mają prawo być wysłuchani,  nawet wtedy gdy nie zgadzamy się z ich przesłaniem. 

To jest zasada, która przez wielu chrześcijan nie została przyjęta. Zrozumiałym jest, że robimy wszystko aby zachować chrześcijańskie korzenie swego narodu, szczególnie biorąc pod uwagę zanikający wpływ chrześcijaństwa na społeczeństwo – ale zwracać się do władz o ochronę tradycji chrześcijańskich; nie jest to  po Chrystusowemu, gdyż sam Jezus odrzucił rady użycia siły politycznej dla wsparcia Swego dzieła. Nie po Chrystusowemu i przynosi odwrotny skutek oraz stawia na śliskiej drodze chrześcijańskich  członków Parlamentów, którzy starają się wpłynąć na kraje, gdzie większością są muzułmanie lub wyznawcy Hinduizmu, aby rządy przyjęły  bardziej świeckie stanowisko.

Dla większości chrześcijan, a w tym i dla adwentystów całkowite zobowiązanie się do równego podziału wolności religijnej – będzie rzeczą bardzo niewygodną.

Oznaczało by to np. kwestionowanie prawa na Tonga, które broni praw niedzielnych. Oznacza to kwestionowanie funduszy rządowych na chrześcijańskich kapelanów  w szkołach australijskich. Znaczy to zastanowienie się czy Parlament Nowej Zelandii powinien używać modlitwę chrześcijańską (na rozpoczęcie obrad – przyp. mój). To znaczy popieranie praw muzułmanów, Świadków Jehowy, kościoła scientologicznego, animistów i pogan.

Tak, czujemy się z tym niewygodnie, ale jeżeli chcemy aby nasze „odmienności” były respektowane będąc mniejszością – to złota reguła przynagla nas do okazania takiego samego respektu tym, z którymi się nie zgadzamy.

 

Drogi internauto czy masz coś do dopowiedzenia? Kto ma rację – muzułmanin, katolik czy adwentysta?  Podziel się swoją opinią – czekamy!

 

 Tłumaczenie: Elżbieta Stacherska-Kot

 

Komentarze