W Kościele | Wydane 2010/04/27

I znów nie zdążyłem

24 kwietnia zmarł w Puławach pr KONRAD JANYSZKA

Strona warszawska zamieściła obszerną historię kaznodziei, który w okresie stalinowskim skazany został na więzienie za swą działalność religijną.

Można tam znaleźć wypowiedź pastora Konrada Janyszki oraz informację z Archiwum Prasowego Adventist News Network.

 www.adwentysci.waw.pl/

 

Ja znów nie zdążyłem! Jakiś czas temu otrzymałem od pastora Eugeniusza J. Majchrowskiego kopię listu pisanego przez pr Konrada Janyszkę, datowany 18 grudnia 2008 r. Planowałem nawiązać kontakt by móc dowiedzieć się nieco więcej o postaci kaznodziei z okresu PRL-u; - niestety zagonienie, brak czasu no i z pamięcią już nie jest jak dawniej. Aż raptem czytam – pr Konrad Janyszka odszedł.

Nasza znajomość była raczej taka – na odległość, widywałem Go na zjazdach, zebraniach pracowników kościoła... może nawet kiedyś przywitaliśmy się.

Życie ucieka za szybko... odszedł już jeden z ostatnich kaznodziejów – dziś mamy pastorów!

Cześć Jego pamięci! Uwierzył Bogu i żył zgodnie z Jego wolą jak tylko mógł najlepiej. Do zobaczenia Bracie Konradzie!

A oto kilka wspomnień z ostatniego listu pisanego do Australii – spójrzmy na sylwetkę człowieka, chrześcijanina, pastora prześladowanego przez system PRL-u, adwentysty:

 

 

 

 

Drogi Bracie Eugeniuszu!                                        Puławy, d. 18 grudnia 2008 r

 

Łaska Pana Naszego Jezusa Chrystusa niechaj będzie z Tobą i Twoją miłą małżonką, ku miłemu powitaniu!

Bardzo dziękuję za listy oraz 2 egzemplarze Wiadomości Polonii Adwentowej w Australii. Bardzo miło, że mam ten przywilej korzystać z wiadomości ludu Bożego, który mieszka dość daleko, a z wieloma osobami znaliśmy się osobiście, tylko trochę się niepokoję, że narażasz się na koszt.

Bardzo doceniam, bo na świeżo dowiaduję się np, o śmierci br. J. Skrzypaczka, J. Borodego, J. Lipskiego, Tadeusza Niewiadomskiego, a z tym ostatnim, to z Nim i Jego rodziną byliśmy w bliskim kontakcie na nabożeństwach i w sprawach ewangelizacyjnych, gdyż mieszkali blisko Chełma a to był mój wyznaczonej pracy – także duszpasterskiej.

A nawet gdy Tadeusz Niewiadomski był dyrektorem Sanatorium w Szymiszowie k/Opola Śl., a ja wtedy pracowałem na Opolszczyźnie to byliśmy częstymi gośćmi, z troski o zbawienie ich odwiedzałem.

Oprócz tego b. ucieszyłem się wiadomością 60 rocznicy ślubu Br. Anny i Sylwestra Wierzbickich i to, że są w Australii i wiernymi w Prawdzie Bożej to są cuda łaski Ducha Świętego. I przepraszam, że pozwoliłem sobie załączyć kartę z życzeniami dla nich i prosić Cię Drogi,- o przekazanie im, bo to byli bardzo wdzięczni słuchacze Słowa Bożego, gdy w Gdyni – mieszkałem i ich odwiedzałem i z pomocą i łaską P. Zbawiciela zapoznawałem z prawdą.... Moja żona bardzo ceni Wiadomości PA (ja też) ale ona musi najpierwsza je czytać.

Wiele rzeczy nie nadaje się na list, takie jak za PRL trzeba było znieść. Może wiesz, że nas 4-ch pozbawili wolności (wówczas). Br. A. Maszczak, Egon Kulesa, Wiktor Ciuk i ja. Każdy z nas inaczej i w dużej różnicy nas traktowano. Bo już po wszystkim, dziękuję Bogu, że Pan  br. Z. Łyko i on (przez) niego podźwignął mnie na duchu i że Dzieło Boże „potrzebuje Cię”. To był rok 1955 – i wtedy ogólno-polska Konferencja (doroczna) w Bielsku Białej – w Kamienicy – wtedy z Egonem, dużo porozmawiałem, to On miał komfort w porównaniu ze mną – chociaż zawsze nie przestawało być koszmarem. Ale to przeszłość.

Ale jeszcze dodam, jak mnie Pan Łaskawy przeżywił i zachował, to cud i dzięki Jemu i chwała że przeżyłem ¼ chleba razowego dziennie, czarna kawa, przez cały rok, a pół roku do tego troszeczkę względniejsze. Dali też do celi w pewnym okresie na 2 miesiące jakiegoś ukraińca, który mi trąbił taką tubą z gazety „zdieś budiet mogiła twaja” itp. Wtedy Pan czynił cuda, że te trochę chleba błogosławił – to raz dali taką ¼ chleba, że spalili na skórki na grubość 1-2 centym. A wewnątrz ciasto, drugi raz takie, że tylko skosztowałem i jeść nie mogłem, jakaś nieokreślona słodycz, a język mi spuchł i to chcieli mnie otruć – ale Pan mnie ratował i Jemu chwała. Następnie przymusowe karmienie; plastykową rurką przez nos – 10 dni takich tortur, czy zjem sam” – odp. moja: „Wszystko co moje wyznanie i sumienie pozwalało to jem” – ale kraszone smalcem wieprzowym – ja nie mogę jeść”.

Naczelnik kiedyś przed grupą więźniów, i zatrzymał się idąc z jakimiś „Inspektorami”. „No Janyszka, jecie wszystko?” – to co moje wyznanie... to jem:.

„To jeszcze drabina nie spadła z nieba, by was zabrała do nieba?”  A w sabat i pracę w sabat, to dalsze problemy. „Dlaczego nie poszliście do pracy – pyta inspekcyjny chorąży – gdy stałem na placu i do pracy nie poszedłem.  Moja odpowiedź „Obywatelu inspekcyjny – jestem innego wyznania, jestem wyznawcą kościoła Adwentystów Dnia Siódmego i ze względu na moje wyznanie i sumienie – dzisiaj pracować nie mogę. – A gdzie wy jesteście – krzyknął; w więzieniu Obywatelu Inspekcyjny. Jeszcze raz powtórzył – „a gdzie wy jesteście?”.

A że 50 lat po wyjściu żyję to Boże cuda – Jemu chwała. Później w PRL zaczęto doceniać nas ADS np. „Janyszka my wiemy, że za darmo nie siedzieliście.” Aż razu pewnego pani Inspektor Wydziału ds Wyznań zapytała czy przyjąłbym odznaczenie „Komandorski Krzyż Odr. Polski” – tzw. chlebowy. Pomyślałem, że w ten sposób chcą zrekompensować uczynione krzywdy? Nie chciałem im okazywać zawiści ani nieprzebaczenia – zgodziłem się. A teraz i ten przywilej zabrano. Na tej ziemi nie ma nic trwałego.

 

Komentarze