W ciągu całego tygodnia wylało się morze łez, w niebo uleciało mnóstwo skarg i pytań. Wiele już napisano oraz powiedziano słów i w tym momencie trudno jeszcze coś dopowiedzieć.
Była to wielka tragedia narodu polskiego - 10 kwietnia 2010 roku. W katastrofie lotniczej zginęło 96 osób, elita polityczna i generalicja. Lecieli do Katynia by na nieludzkiej ziemi oddać hołd pomordowanym Polakom w czasie drugiej wojny - nie dolecieli. Został tylko w całości wieniec od prezydenta Lecha Kaczyńskiego dla poległych tam 70 lat temu.
Kiedy te słowa piszę jest już po pogrzebie pary prezydenckiej. Przez ten ostatni tydzień się tyle wydarzyło, że trudno zebrać myśli i je uporządkować. Naród zjednoczył się w smutku i żałobie. Podniosły nastrój jednak prysł po ogłoszeniu miejsca pochówku prezydenta i jego małżonki. Jedni byli za pochówkiem na Wawelu inni przeciw, ale mimo to w dniu dzisiejszym w uroczystościach pogrzebowych w Krakowie wzięło udział ponad 100 tysięcy ludzi. Wszystko przebiegało spokojnie i z pełnym szacunkiem dla tych co zginęli.
Miało być dużo przyjezdnych z zagranicy osobistości świata politycznego, jednak poukładało się inaczej, przyjechało niewielu. Plany pokrzyżowała wielka, niebezpieczna chmura pyłu wulkanicznego nadchodząca właśnie w tych dniach nad Polskę z Islandii, a rozciągająca się prawie nad całą Europą.
Natłok tych wydarzeń skłania człowieka do zastanowienia się i do refleksji. Przychodzi tu na myśl przysłowie „żołnierz strzela, Pan Bóg kule nosi".
Dzisiaj 18 kwietnia 2010 roku para prezydencka została przywieziona tu do Krakowa, Miasta Królów Polskich. Próbowałam dotrzeć jak najbliżej żeby choć coś usłyszeć i zobaczyć z bliska... niestety, dla zwykłego obywatela stały zapory, kordony policji, wojska i służb porządkowych. Zrobiłam kilka zdjęć, które pokazują atmosferę ulic... szereg ambulansów - bo nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć.
Tu i tam dolatywały spontaniczne śpiewy hymnu narodowego dla Prezydenta RP... szloch i łkania.
Nabożeństwo żałobne odbyło się w Kościele Mariackim. Transmitowane było i przekazywane na wielkich telebimach w kilku miejscach Krakowa (druga strona Sukiennic, Błonia i kościół w Łagiewnikach), w innych miastach Polski i również za granicą. Piękne to były celebracje a zarazem jakie smutne... i te śpiewy i te mowy.
Kardynał Stanisław Dziwisz: „Głębia smoleńskiej tragedii oraz związane z nią doświadczenia Narodu domagają się głębokiego symbolu oraz szczególnej pamięci. Na Wawelu spoczną dwie trumny, ale zapisany w nich jest los wszystkich pozostałych towarzyszy ostatniej, podniebnej podróży... Zapisana jest w nich również pamięć o spoczywających w katyńskich mogiłach synów polskiego narodu. W ten sposób Krypta Katyńska na Wawelu będzie przemawiać do naszych serc oraz do pamięci następnych pokoleń."
Po ceremoniach religijnych i innych wystąpieniach została pięknie odśpiewana pieśń „Boże coś Polskę" i wielkie rzesze (45 tys.) ludzi zgromadzone na krakowskim Rynku Głównym. Jeszcze raz popłynęła nie jedna łza!
Przy dźwiękach hymnu narodowego kondukt żałobny wyruszył z Rynku Gł. Traktem królewskim ul. Grodzką na Wawel, gdzie w krypcie Srebrnych Dzwonów zmarłych żegnała rodzina, przyjaciele i przedstawiciele władz.
Rozdzwonił się Dzwon Zygmunta w katedrze na Wawelu i zagrzmiało 21 salw armatnich.
Trumny Lecha i Marii Kaczyńskich zostały złożone do sarkofagu w przedsionku krypty Józefa Piłsudskiego.
Barbara Kot-Markowska
Fotografie: Barbara Kot-Markowska, Tomasz Markowski - na Wawelu.
Komentarz / Comments
Z ogromnym smutkiem i głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej katastrofie polskiego samolotu w którym zginęli Prezydent Polski wraz z Małżonką oraz członkowie Elity Rządu .Przez wiele godzin obserwowaliśmy na ekranach telewizyjnych sprawozdania z tych tragicznych wydażeń. Z podziwem i wielkim uznaniem dla organizatorów pożądku publicznego śledziliśmy uroczystości pogrzebowe.Składamy najserdeczniejsze wyrazy współczucia rodzinom tragicznie zmarłych, oraz dla całego Narodu Polskiego którego cząstką jesteśmy, bo wszystko co Polskie jest nam bardzo bliskie.
W J markowscy Adelaide Australia.
Komentarze