At Church | Published 2009/01/05

Ublagac potwora

Czy Bóg jest rozwścieczonym potworem którego należy ubłagać aby stał się życzliwy? Is God a capricious and furious monster that needs

Skip to the english version

Ubłagać rozwścieczonego potwora

Podczas studiowania biblijnych metafor zbawienia spotykamy się z obrazem Boga przedstawionym jakoby był wściekłym potworem którego należy ubłagać, aby się uspokoił i dał uprosić. Czy pisarze Biblii mieli na celu przedstawić taki wstrętny obraz Boga, czy czegoś nie rozumiemy? Wiemy, że Jahwe jest wspaniałym Bogiem i czeka na okazję, aby błogosławić nas! Jak pogodzić te dwa obrazy?

Można by pomyśleć, że zbawienie jest proste, gdyż Jezus umarł za nasze grzechy i uwolnił nas od winy i kary. Ale jeśli zbawienie jest takie proste, można pomyśleć, że wszyscy zostaną zbawieni, a to nie jest przecież prawdą. I tak sprawa zbawienia jest opisana przez wiele metafor, abyśmy mogli skupić się na różnych aspektach tego samego pojęcia i zbudować pełny obraz zbawienia, a jednocześnie uniknąć błędnych pojęć.

 Wszyscy ludzie zawsze potrzebują Boga, nawet jeśli nie są tego świadomi lub nawet jeśli zaprzeczają temu. Szatan robi wszystko, co można zrobić, aby przeszkodzić ludziom kochać Boga. Jednym ze sposobów osiągnięcia tego celu jest przedstawienie Boga jako wściekłego potwora, którego najpierw należy uspokoić, a dopiero wtedy o coś prosić. Bóg mówi do ludzi poprzez ich sumienia i ludzie czują, że powinni zwrócić się do Boga ze swoimi problemami, ale często ich koncepcja Boga jest bardzo zniekształcona. Niemniej jednak, ludzie starają się podejść do Boga jak najlepiej potrafią, a podejście do rozgniewanych bogów często wiąże się z „obrzędami” tortur, które mogłyby zwrócić uwagę bogów na potrzeby ludzi i skłonić ich do wynagrodzenia ich cierpień. Chociaż takie rytuały nie przynoszą wymiernych rezultatów, ludzie nie mają innego wyboru jak starać się nadal przebłagiwać bogów, które w istocie są jedynie wyobrażonymi (lub fałszywymi) bogami. Niezależnie od tego, czy ludzie znają prawdziwy czy fałszywy obraz Boga, nadal potrzebują Jego błogosławieństw. Czy Bóg może coś uczynić dla tych, którzy mają tylko Jego sfałszowany obraz? Tak, On może.

 Bóg kocha wszystkich i nie chce, aby ktokolwiek pozbawił się korzyści płynących z przyjaźni z Nim tylko dlatego, że nie mieli szansy dowiedzieć się o Nim prawdy. W rzeczywistości, wszyscy mamy pewny zasób wiedzy o Bogu, nawet zanim zaczniemy się Nim interesować, a ten obraz jest często błędny. Dla wielu ludzi, jedyny obraz, jaki mają o Bogu to kapryśny potwór, z którym wiele osób nie chce wejść w jakiekolwiek stosunki. Aby dać ludziom szansę spróbowania przyjaźni z Nim, Bóg posługuje się metaforą, którą każdy może łatwo pojąć i czuć się pociągnięty do przyjaźni z Nim. Dlatego też używa się metafory, która wydaje się przedstawiać Boga jakby nie był On zainteresowany potrzebami ludzi. Kiedy ludzie zapoznają się z Bogiem, będą mieli szansę dowiedzieć się, kim naprawdę jest Bóg.

 W jaki sposób metafora ekspiacji (przebłagania) rzekomo pracuje? Załóżmy, że ludzie muszą przebłagiwać Boga, i zobaczmy jak Jezus może być ich ekspiacją (przebłaganiem). Czy jest to w ogóle możliwe? Jeśli tak, to Jezus przyszedł na naszą planetę do osiągnięcia co najmniej jednego celu—aby przyprowadzić ludzi tak blisko Boga, żeby mogli otrzymać Jego błogosławieństwa. Czy Jezus osiągnął taki cel przez to, co zrobił? Spójrzmy na kilka zdarzeń z Jego życia, a następnie rozważymy, czy ludzie otrzymali Boże błogosławieństwo w wyniku obecności Jezusa na naszej planecie.

 Gdy Jezus był ubiczowany przez silnych żołnierzy i umordowany ciągnięciem krzyża ulicami Jerozolimy, matki (te, które najlepiej rozumieją cierpienie swoich dzieci) lamentowały nad Nim. Ale Jezus nie skupiał swojej uwagi na swoim cierpieniu. Był bardziej zatroskany matkami, które cierpiały z powodu zła wprowadzonego na naszą planetę przez Szatana. Jezus więcej cierpiał z powodu że nie był w stanie pomóc matkom, niż z powodu bólu spowodowanego chłostaniem, ciągnięciem krzyża i terroru zbliżającej się śmierci na krzyżu. To jest prawdziwa miłość.

 Gdy wisząc na krzyżu i usiłując wyprostować nogi w celu uwolnienia płuc i zaczerpnięcia powietrza, Jezus nie skierował swojej uwagi na własne cierpienie. Cierpiał bardziej z tego powodu, że Jego matka, wdowa, miała wkrótce utracić syna. Cierpiał bardziej dlatego, że Jego umiłowany uczeń miał wkrótce utracić swojego Mistrza. Choć nie było łatwo oddychać, Jezus najpierw zaopiekował się matką i uczniem. To jest prawdziwa miłość.

 Kiedy żołnierz dał Jezusowi octu, który z pewnością przyniósłby Mu ulgę w cierpieniu, Jezus odmówił przyjęcia go. Nie zgodził się na nic co mogłoby mu przynieść ulgę w cierpieniu. Jego umysł był skoncentrowany na tych, którzy spowodowali jego cierpienie i nie rozumieli swej prawdziwej potrzeby życia wiecznego. Dlatego modlił się o przebaczenie dla tych, którzy spowodowali jego śmierć. To jest prawdziwa miłość.

 Gdy faryzeusze i uczeni w Piśmie wyśmiewali Jezusa i kiedy złoczyńcy znieważali Go, nie przestał nasłuchiwać czy może ktoś potrzebuje jego pomocy. I znalazł się tam taki, kto potrzebował Go—jeden z ukrzyżowanych zapragnął przyjaźni z Nim. Jezusa, z rękami przypiętymi do krzyża, zagwarantował miejsce w swym królestwie temu, kto wyciągał o pomoc swe ręce, choć też przypięte do krzyża. To jest prawdziwa miłość.

 Ludzie, którzy postrzegają Boga jako potwora, oceniliby Jezusa jako wiele wspanialsze przebłaganie aniżeli jakiekolwiek rytuały wywołujące ból i cierpienie, aby rzekomo zwrócić Bożą uwagę. Patrząc na Jezusa, który kochał wszystkich ludzi wokół siebie, łącznie z tymi, którzy Go znieważali i spowodowali Jego cierpienia... patrząc na Jezusa, który nie zwracał uwagi własne potrzeby, nawet jeśli chodziło tylko o złagodzenie bólu... czy mógł On kochać tych, którzy torturami próbowali ‘zapracować’ sobie na obdarzenie ich uwagą? Oczywiście, że tak! On kochał ich wszystkich bez końca zanim próbowali zapracować na jakiekolwiek zasługi. Co więcej, dla Jezusa było to niemożliwe, aby wyłączyć ich z grona tych, których kochał. Ponieważ Jezus kochał nawet tych, którzy Go krzyżowali, bez względu na to co czynili, o ileż bardziej pragnie On kochać tych, którzy pragną być Jego przyjaciółmi?

 Nie ma większej miłości niż miłość Boga pokazana w życiu Jego Syna, kiedy żył na Ziemi w postaci człowieka. Jeśli ta miłość nie może przekonać kogoś o niepojętej miłości Boga do ludzkości, prawdopodobnie nic nie będzie w stanie tego uczynić. Jeśli ta miłość nie może przekonać kogoś, że Bóg, nawet jeśli byłby wściekłym potworem, nie uspokoi swojej złości i nie zapragnie kochać tych, których kocha tak bardzo Jego Syn, chyba nic innego też nic nie wskóra. Dla tych, którzy nie znają prawdziwego Boga ale tylko obraz boga-potwora, miłość Boga ukazana przez Jezusa jest większa niż potrzeba, aby przekonać każdego, że Bóg wyczekuje tylko okazji, by błogosławić tych, których Jego Syn kochał więcej niż własne życie.

 Jeżeli Jezus nie kochałby ludzi, dlaczego byłby On tak zainteresowany ich przyszłością, kiedy Jego własne życie dobiegało do końca? Miał On umrzeć w naszym imieniu, i miała to być druga śmierć kiedy to osoba umiera ponieważ Bóg przestaje udzielać życia. Do tej pory nikt nigdy nie doświadczył takiej śmierci, tylko Jezus. Ta śmierć jest tak straszna, że opis Jana o piekle z wiecznie płonącym ogniem nie jest w stanie tego wystarczająco opisać. W obliczu takiej śmierci Jezus był zaabsorbowany obdarzaniem różnorodnymi błogosławieństwami wszystkich dookoła Niego, podczas kiedy odmówił wszystkiego, co mogłoby ulżyć Jego cierpieniu. To jest prawdziwa miłość.

 A więc, kim był Jezus dla tych, którzy myśleli o Bogu jako kapryśnym potworze? Był On znacznie lepszy niż jakiekolwiek obrządki ekspiacji. W rzeczywistości nie można sobie nawet wyobrazić większego zadośćuczynienia sprawiedliwości niż ekspiacja Jezusa. Jest również niemożliwe wyobrazić sobie, że Jezus, Boży syn, kocha wszystkich ludzi ponad swoje życie, i jednocześnie wyobrazić sobie, że Bóg nie kochać tych, których kochał tak bardzo Jego Syn. Jakiekolwiek próby zwrócenia uwagi Boga na ludzi i ich potrzeb nie ma żadnego sensu, bo On nas kocha zanim jesteśmy w stanie coś uczynić. Bez względu na to jak bardzo zniekształcony obraz Boga ktoś ma, Jezus jest najlepszą Ekspiacją jaką można sobie wyobrazić.

 Łatwo dostrzec, że ludzie, którzy torturują się aby zwrócić na siebie uwagę Boga, mają trudności ze zrozumieniem prawdziwego obrazu Boga. Ale czy pomyśleliśmy o tych, którzy dla tej samej przyczyny torturują siebie mentalnie? Oni nie torturują siebie poprzez wyobrażanie sobie, że przeżywają ból fizyczny w celu zwrócenia na siebie uwagi Boga; oni po prostu cierpią emocjonalnie ponieważ trudno im uwierzyć, że Bóg ich kocha pomimo to, że są grzeszni. Im więcej myślę o tych, którzy starają się „zarobić” na Bożą łaskawość i mieć poczucie że On chce mi błogosławić, tym wyraźniej widzę że jestem jednym z nich. Marcin Luter nie torturował siebie, ale nie potrafił zrozumieć dlaczego Bóg miałby go kochać. W klasztorze, kiedy to wyobrażał sobie, że Bóg go nie kocha, jego przyjaciel dał mu radę: „Marcinie, Bóg nie gniewa się na ciebie, to ty się gniewasz na Boga.” Od tej pory Marcin już nigdy nie wątpił w miłość Bożą, a jego 95 tez umieszczonych na drzwiach Kościoła Zamkowego w Witenberdze dnia 31 października 1517 roku do dzisiaj odbijają się echem: Bóg kocha wszystkich be żadnych warunków. Ci, którzy nie będą wzięci do Królestwa Bożego to ci, którzy pomimo Bożej niepojętej miłości gniewają się na Boga. A co jeśli chodzi o nas, którzy spodziewają się spotkać nad morzem jakby ze szkła? Czy potrzebujemy metaforę o ekspiacji?

 Szatan jest bardzo inteligentny i wie, jak zniekształcić obraz Boga w naszych umysłach. Jeśli tak się zdarzy, potrzebujemy Jezusa Chrystusa, który jest naszym przebłaganiem i który odbuduje prawdziwy obraz Boga w naszym umyśle. Bóg nie musi być przebłagiwany, ale my potrzebujemy metafory ekspiacji aby sobie uświadomić, że Bóg nie gniewa się na nas, ale raczej to my gniewamy się na Niego. Wydaje się, że chociaż nie jesteśmy świadomi pielęgnowania w umyśle wizerunku rozgrymaszonego Boga, wciąż potrzebujemy metafory ekspiacji aby ciągle na nowo być przekonanymi, że Bóg nas prawdziwie kocha.

 W metaforze ekspiacji Jezus jest przedstawiony jako ktoś, kto zyskał przychylność Boga w naszym imieniu, bez naszych zabiegów o nią, bez naszej zgody na to, i nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Obraz Jezusa jako naszego przebłagania jest znacznie skuteczniejszy niż najbardziej wymyślny system rytuałów. Ludzie mogą mieć pewność, że mogą otrzymać wszystkie błogosławieństwa jakie Bóg ma dla nich, ponieważ sam Jezus, wieczyście umiłowany Syn, zasługuje na Boże błogosławieństwo w naszym imieniu bez żadnego starania z naszej strony. Bóg nie ma nic przeciwko temu, że ludzie przychodzący do Niego aby szukać pomocy, mają w wyobraźni tylko brzydką karykaturę jako obraz Boga zamiast wypolerowanego obrazka, aby tylko przychodzili do Niego z prośbami o błogosławieństwo. Ci, którzy będą przychodzić do Niego wiele razy, nauczą się z biegiem czasu że Bóg oczekuje na to, aby ludzie przychodzili do Niego i otrzymywali Jego błogosławieństwa, i że nie trzeba Go uspokajać bo On nigdy na nikogo się nie gniewa.

 A więc, co jest celem metafory Boga, którego najpierw trzeba uspokoić a potem przebłagać, zanim można zacząć prosić o zaspokojenie naszych potrzeb?

 Metafora ekspiacji nie uczy, że Jahwe jest kapryśnym potworem, którego najpierw trzeba ugłaskać aby odważyć się poprosić Go o błogosławieństwo. Metafora uczy nas że Jahwe czeka na okazję, aby obdarzyć nas swoimi darami nawet wtedy kiedy wyobrażamy sobie Boga jako wściekłego potwora.

 Wyrażenie Bożej miłości w życiu i śmierci Jezusa, Syna Bożego, jest większe niż najwymyślniejsze oszustwa, takie jak ‘okrutny Bóg’, ukradkiem wszczepiane w umysły ludzi przez Szatana, aby jak najwięcej ludzi odprowadzić od Jahwe. Ta miłość powinna nas zapewnić, że Bóg nas kocha, nawet gdy podświadomie stracimy obraz miłującego Boga i zaczynamy się gniewać na Niego. Jeśli Jezus mógł nas kochać ponad swoje życie, z pewnością Ojciec miłuje nas również w ten sam sposób i Jego miłość do nas jest znacznie większą niż jakakolwiek inna miłość we wszechświecie.

 Bóg nie ma nam za złe kiedy mamy złe pojęcie o Nim, dopóki przychodzimy do Niego i nawiązujemy z Nim przyjaźń, bo gdy stajemy się Jego przyjaciółmi, dowiadujemy się, kim On naprawdę jest. Dlatego to Bóg dał nam metaforę ekspiacji, choć nie przedstawia Go ona we właściwym świetle. Funkcją tej metafory ekspiacji nie jest nauczyć ludzi prawdziwego obrazu Boga, ale dać szansę przyjaźni z Bogiem tym, którzy wyobrażają Go sobie jako potwora, gdyż po przyjściu do Niego zobaczą oni kim naprawdę jest Bóg.

 Nie ma nic złego w tym, że ktoś ma zniekształcony obraz Boga zanim nauczy się, kim On naprawdę jest. W ten sam sposób nie ma nic złego w tym że przychodzimy do Niego w swoich egoistycznych celach, jak syn marnotrawny, dopóki zaczynamy kochać Boga i wszystkich których On kocha w miarę jak zaczynamy otrzymywać bogactwa błogosławieństw Jahwe.

 Kiedykolwiek zastanawiamy się nad metaforą ekspiacji, powinniśmy zdać sobie raz jeszcze sprawę z tego, że bez względu na to, jaki jest nasz obraz Boga, możemy przyjść do Niego z pełną gwarancją, iż pomoże nam tak jak pomógłby Jezusowi, swojemu Synowi, który jest naszą Ekspiacją.



CezaryN



Jeśli chcesz, napisz do nas.






Expiate Ferocious Monster

When we study biblical metaphors of salvation we come across a picture of God who seems to be a furious monster that needs to be expiated before He will calm down and hear us. Is this ugly picture of God intended by Bible writers or we are missing something? We know that Yahveh is wonderful and waits for an opportunity to bless us! How can we reconcile both images?

One might think that salvation is a simple process where Jesus died for our sins and we are freed from guilt and punishment. But this process alone may be construed to mean that everybody will be saved, which cannot be true. And so, the idea of salvation is described by many metaphors so that we can focus on various aspects of the same concept in order to build a bigger picture of salvation, and at the same time avoid misconceptions.

 All people of all time always need God, even when they are not aware of it or deny it. Satan does everything that can be done to prevent people from loving God. One of the ways he does this is to present God as a furious monster who needs to be appeased before He may do something good for people. God talks to people through their consciences, and people feel that they need to turn to God with their problems, but often their concept of God is distorted. Nevertheless, people try to approach God as best as they can, and to approach angry gods they often torture themselves or perform other ‘rituals’ to draw god’s attention and hope that they might spark his desire to recompense them for their suffering. Although such rituals never bring any tangible results, people have no choice but to keep appeasing the gods that were in fact only imaginary (or false) gods. Whether people know the true or false picture of God, they still need His blessings. Can God do anything for those who have a false picture of Him? Yes, He can.

 God loves everybody and does not want anyone to deprive themselves of the benefits of friendship with Him just because they did not have a chance to learn the truth about Him. In fact, we all have some background knowledge about God even before we become concerned with Him, and this image is often erroneous. For many people, the only picture of God is a capricious monster with whom not many people want to enter into any relationship. To give people a chance to try friendship with Him, God uses a metaphor that can easily be grasped by anyone and bring them to friendship with Him. This is why we use a metaphor that seems to be presenting God as if He were an angry God who is not in the mood to be concerned with people’s needs. Once people become acquainted with God, they will have a chance to learn who God really is.

 How is the metaphor of expiation supposed to work? Let us assume that people need to expiate God, and see how Jesus could be their expiation. Would it be possible at all? If yes, then He would come to our planet to achieve at least one goal—to bring God so close to people that they might receive His blessings. Has Jesus achieved such a goal by what He did? Let us look at a few incidents from his life and then consider whether people received God’s blessings as a result of Jesus’s presence on our planet.

 When Jesus, lashed by strong soldiers, struggled to drag the cross through the streets of Jerusalem, mothers (those who best understand the suffering of their children) lamented Jesus. But Jesus did not turn his attention to his suffering; He was more concerned with the mothers who suffered because of evil introduced to our planet by Satan. Jesus suffered more from being unable to help the mothers than He did from the pain of the lashings, the struggle with the cross, and a terror of His imminent death on the cross. This is love.

 When hanging on the cross and struggling to straighten his legs to release his lungs to grasp some air to breathe, Jesus did not turn his attention to his suffering. He suffered more because His mother, a widow, was about to lose her son. He suffered more because His beloved disciple was about to lose his master. While it was not easy to breathe, Jesus took care of his mother and the disciple. This is love.

 When a soldier gave Jesus vinegar that might ease His suffering, Jesus refused to drink it. He refused to acknowledge the need to ease his suffering. His mind was focused on those who caused his suffering and did not understand their own need of eternal life. This is why He prayed for forgiveness of those who caused His death. This is love.

 When Pharisees and scribes mocked Jesus, and the criminals insulted Him, He did not stop listening just in case someone might need His help. And there he was—one criminal who understood his need of friendship with God. Jesus, with his hands pinned to the cross, secured a place in His kingdom for the one who stretched his hands, although they were also pinned to the cross, for help. This is love.

 People who perceive God as a monster would assess Jesus as a much better expiation than rituals that cause pain and suffering to supposedly capture God’s attention. Looking at Jesus who loved all people around Him, including those who insulted Him and caused His suffering… looking at Jesus who did not attend to His own needs, including the easing of His pain… could He love those who tried to ‘earn’ His favour by torturing themselves? Of course He could! He loved them all the way, even before they attempted to earn His favour. Even more, it was impossible for Jesus to exclude them from His love. Because Jesus loved those who were crucifying Him in spite of what they were doing, how much more would He love those who longed to become friends with Him?

 There is no greater love than God’s love demonstrated in the life on his Son, when he lived on planet Earth in a human form. If this love will not convince someone of God’s love for mankind, probably nothing else will. If this love will not convince someone that God, even if He was a furious monster, would calm down and desire to love those His Son loves so dearly, probably nothing else will. For those whose only knowledge of God is an image of a monster God, the love demonstrated by Jesus should be more than sufficient to assure everyone that God waits for an opportunity to bless those who His own Son loved more than His own life.

 If Jesus did not love people, why would He be so concerned with them when His life was about to end? He was about to die on our behalf, it was to be the second death when a person dies because God stops sustaining their lives. So far nobody has ever experienced such death, only Jesus. Such a death is so dreadful that John’s image of eternally burning fire is not adequate to describe it. Facing such a death, Jesus was preoccupied with bestowing blessings of any kind on anyone who was around Him, and at the same time refused to do anything to ease His own suffering. This is love.

 So, who was Jesus for those who thought of God as an angry monster? He was a much better expiation than torturing themselves. In fact it was impossible to imagine a greater expiation than Jesus. It was also impossible to imagine that Jesus, God’s son, loves all people beyond his life, and at the same time imagine that God himself did not love those whom His son loved so much. It no longer makes any sense to attempt to draw God’s attention to us and our needs, because He already loves us. No matter how distorted peoples’ image of God is, Jesus is the best Expiation one can ever imagine.

 It is easy to see that people who torture themselves to get God’s attention have difficulty knowing the true picture of God. But have we thought of those who torture themselves mentally for the same reason? They do not torture themselves by imagining that they suffer some physical pain in order to draw God’s attention; they simply suffer emotionally because they do not believe that God is good enough to love them. And the more I think about others who try to get God’s attention before they feel He is ready to bestow His blessings on them, the more I see that I am like one of them. Martin Luther did not torture himself, but he could not see why God should love him. In the monastery where he resided at that time, his friend advised him: “Martin, God is not angry with you. Do not be angry with Him.”* From that time on, Martin never doubted God’s love, and his 95 theses** posted on the doors of the Castle Church in Wittenberg on 31 October 1517 explain that God loves everyone regardless. Those who will be not taken to God’s kingdom are those who in spite of God’s love are angry with God. What about us, who expect to be taken to heaven? Do we need the metaphor of expiation?

 Satan is very smart and he knows how to distort God’s image in our minds. If this happens, we need Jesus Christ, who is our Expiation and restores a true picture of God. God does not need to be expiated, but we need the metaphor of expiation to realise that God is not angry with us, rather it is we who are angry with Him. It seems that, although we do not have a conscious image of a capricious God, we still need the metaphor of expiation to convince us that God loves us.

 In the metaphor of expiation Jesus is presented as someone who won God’s favour on our behalf, without us requesting it, agreeing to it, or even knowing it. The picture of Jesus as our expiation is far more effective than the most elaborated system of rituals. People may rest assured that they may get all the blessings God has got for them because Jesus himself, the eternally beloved Son, deserves God’s blessings on our behalf without any effort on our part. God does not mind that people who come to Him to seek help have an ugly caricature as an image of God instead of a shiny picture, as long as they come to Him with the need of being blessed. Those who keep coming to Him will learn one day that God waits for all people to accept His blessings, and that He does not need to be calmed down because He is never angry.

 So, what is the purpose of a metaphor of a god who needs to be expiated or even appeased to calm Him down before he is willing to take care of our needs?

 The metaphor of expiation is not to teach that Yahveh is a capricious monster that must be appeased before anyone dares to beg Him for blessings. The metaphor is to convince everyone that Yahveh waits for an opportunity to bestow His blessings on people even if the only knowledge of God they have is of a ferocious monster.

 The expression of divine love in the life and death of Jesus, the Son of God, is greater than the craftiest deceptions, such as a ferocious God, invented by Satan to keep people away from Yahveh. This love should convince us that God loves us, even when we subconsciously lose the image of the loving God and become angry with Him. If Jesus could love us more than His life, surely the Father loves us too and His love for us is by far greater than anyone else’s in the universe.

 God does not care what image of Him people know as long as they come to Him and experience friendship with Him. After they do, they will realise that their knowledge of Him was completely wrong. This is why God provided a metaphor of expiation, although it did not provide a correct image of Him. But its purpose is not to teach people that they have an erroneous picture of God. The purpose of the metaphor of expiation is to give a chance for people angry with their imaginary capricious gods to come and have a chance to see for themselves who the true God really is.

 There is nothing wrong with having a distorted image of God before we learn about Him, as long as the image begins to change when we begin to walk with Him. In the same manner there is nothing wrong with selfish reasons for coming to God (see the story of the prodigal son) as long as we begin to love others as our needs begin to be satisfied by Yahveh’s gifts of love.

 Whenever we consider the metaphor of expiation, we should realise yet again that no matter what our picture of God is, we can come to Him with full assurance that He will help us as He would help Jesus, His Son and our Expiation.



CezaryN
English language editor: Krissy Jankiewicz



*Don’t be angry with God.
**The 95 theses.

If you wish, write us.

 

Comments