At Church | Published 2008/07/22

Znowu tsunami

Minęło kilka lat od tsunami, a ciągle nie wiemy gdzie był Bóg. Czy ktoś ma odpowiedź? A few years have passed since the tsunami and w
Skip to the english version

Pewnego dnia wróciłem do domu i znalazłem w skrzynce pocztowej kolorowy magazyn. Od razu rzucił mi się w oczy jeden z nagłówków wypisany grubymi literami: Czy Bóg jest nadal u steru? I zaraz pod nim był pod-tytuł: Jeśli tak, to dlaczego dopuścił tsunami?*1 Było wtedy kilka miesięcy po jednym z największych (ze względu na liczbę ofiar) naturalnych nieszczęść które nawiedziły wybrzeża Oceanu Indyjskiego,*2 niszcząc przy tym ponad 225 tysięcy ludzi w 11 państwach. Tysiące woluntariuszy pomagało ofiarom tsunami, organizowano koncerty aby zebrać środki pieniężne na pomoc... ale ciągle nikt nie potrafi dać usatysfakcjonowującej odpowiedzi na uporczywe pytania wyrywające się z ust i serc wielu ludzi: a więc, gdzie był Bóg?
 
   
Po wykładzie słynnego mówcy podeszła do niego pewna rozgoryczona kobieta i spytała go: gdzie był Bóg kiedy mój syn umierał? Mówca szybko odpowiedział: Bóg był w tym samym miejscu gdzie był wtedy kiedy Jego syn umierał. W kontekście tsunami wiele osób odpowiadało na podobne pytania w taki sam sposób: Bóg był tam, gdzie go ludzie umieścili—zepchnięty na margines życia. Ale przecież w pytaniu „gdzie był Bóg” nie chodzi o to gdzie Bóg przybywał w jakimś określonym czasie, ale o to dlaczego nie uczynił nic, aby zapobiec nieszczęściu. Kiedy oglądało się reportaże z terenów zniszczonych tsunami, w niektórych głosach słychać było niemalże oskarżenie Boga o spowodowanie katastrofy: akt Boga, wybryk natury.
 
Nic w tym więc dziwnego że kiedy tylko wszedłem do domu, stanąłem w kuchni, oparłem się o zlew, rozszarpałem plastykowe opakowanie magazynu i zacząłem w pośpiechu chłonąć artykuł. Już we wstępie zauważyłem że artykuł mówi o biblijnym punkcie widzenia, a Bóg przy sterze to ten którego znamy z takich wydarzeń jak chodzenie po wodzie, rozdzielenie wód Morza Czerwonego, czy uciszenie burzy na morzu Galilejskim. Czy Bóg tego kalibru nie mógł nic uczynić aby nie dopuścić do tsunami?
 
Pomyślałem sobie że na pewno mógł, ale czy wtedy zauważyłby ktoś, że Bóg coś uczynił? Być może Bóg uczynił już wiele takich rzeczy, ale ponieważ do tragedii nie doszło, nikt nie wie do tej pory, że mogło do takiej tragedii dojść i że to tylko dzięki Bogu do tego nie doszło. A kiedy już dojdzie do jakiegoś nieszczęścia, to już jest za późno aby zapobiec temu. Ale czy Bogu chodzi o to aby pokazać się jako ten który ma moc do uczynienia czegoś wielkiego, a że nie jest wtedy możliwe aby pokazać czemu jest w stanie zapobiec, musi od czasu do czasu „przegapić” jakąś sprawę?
 
Pamiętam jak prasa podawała o zbliżaniu się Komety Halleya*3 do naszej planety i wiele osób zadawało pytanie: czy to już koniec naszej Ziemi? Teraz wiemy że nie koniec, ale takie wydarzenie mogło być rozpatrywane z tej samej pozycji co i tsunami. Czy uderzenie Ziemi przez Kometę Halleya będzie taką dużą katastrofą naturalną, przed którą Bóg zdecyduje ochronić naszą planetę? Wyobraźmy sobie że ktoś spekulował, iż Bóg nie dopuści do tego bo ucierpiałaby cała ludzkość Ziemi, a ponieważ Bóg jest wszech-miłujący, wszech-wiedzący i wszech-mocny... uchroni nas od tego. Ale kiedy już naukowcy dopatrzyli się że Kometa minie Ziemię, czy ktoś miałby szansę przekonać innych o tym że to ponadnaturalna interwencja Boża zachowała naszą planetę przy życiu? Wydaje mi się że nie. Dlatego też jakieś wydarzenia których nie było, nie mogą służyć jako dowód na to że Bóg nas kocha.
 
Czytałem jednak dalej bo temat był frapujący, i natrafiłem na taką myśl: mówimy o Bogu którego chrześcijanie uważają za wszech-miłującego, wszech-wiedzącego i wszech-mocnego. I zaraz po tej myśli było pytanie: Jak można wierzyć w Boga który dopuszcza cierpienie na skalę tsunami? Oczywiście takie postawienie sprawy jest bulwersujące, ale czy znajdzie się coś na obronę Boga miłości? Jeśli tak, to odpowiedź powinna przyjść od tych którzy uważają Boga za Boga miłości. A może ten Bóg miłości albo nie ma wystarczająco dużo mocy aby zapobiec tsunami, albo nie wie co zrobić(?). A jeśli tak, to co nam po Jego miłości? Niektórzy wysuwali myśli że jeśli Bóg dał człowiekowi wolność to musiał ograniczyć swą moc, ale czy taka pozycja rozwiązuje problem?
 
Autor artykułu dochodzi do wniosku, że nie ma odpowiedzi która by wyjaśniła miłość Bożą w świetle nieszczęścia spowodowanego tsunami. Ale czy to miałoby oznaczać że jesteśmy świadkami i uczestnikami wydarzeń których nie jesteśmy w stanie zrozumieć? Jeśli tak, to proszę zatrzymać planetę, chcę wysiąść! Jednak czy tak czy owak, Bóg jest odpowiedzialny za nieszczęścia—albo dlatego że je spowodował jako sąd lub rewanż, albo dlatego że im nie zapobiegł.
 
Następnie autor artykułu porusza ciekawą myśl: Jak zdefiniowalibyśmy wydarzenia którym Bóg miałby zapobiec lub nie dopuścić? Czy spodziewalibyśmy się aby Bóg zapobiegł nieszczęściom pociągającym za sobą śmierć ponad 1000 osób, a może 500? Albo takie w których zniszczenia mienia przekroczyłyby 100 tysięcy dolarów? Oczywiście można poszukiwać odpowiedzi na różnym gruncie, ale jeśli ustawimy kryterium poniżej jakiejkolwiek katastrofy która odbyła się do tej pory, to w przyszłości być może trzeba będzie podnieść poprzeczkę(?). A jeśli ustawimy granicę za nisko, to od razu zaprzeczamy miłości lub mocy Bożej i zaczynamy całą sprawę od początku. Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Nie traćmy jeszcze nadziei, bo następna część wspomnianego artykułu zatytułowana jest: Perspektywa biblijna.
 
Biblia opisuje doskonały świat i obiecuje nadejście takiegoż w przyszłości. A w międzyczasie będą nieszczęścia ze względu na bunt który miał miejsce w niebie, a potem przeniósł się na Ziemię. Ale czy nieszczęścia dadzą się wytłumaczyć stwierdzeniem że „niefortunni ludzie [np. Indonezyjczycy] znaleźli się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie” jak to sugeruje autor artykułu? Taka pozycja w ogóle nie uwalnia z odpowiedzialności Boga który albo jest wszech-miłujący, wszech-wiedzący, i wszech-mogący... albo nim nie jest. Pocieszenie że to nie Bóg powoduje zło ale szatan, też nie usatysfakcjonowuje nas, bo Bóg stoi nadal oskarżony o to że nie zapobiegł katastrofie. Wytłumaczenie że Bóg nie spowodował tsunami to jedna rzecz, a to że zgodził się na to aby ktoś (szatan) to uczynił to inna rzecz, ale ciągle Bóg jest odpowiedzialny za to że tysiące ludzi straciło wszystko co mieli.
 
Nie traćmy jednak nadziei, gdyż autor artykułu przechodzi do następnej części zatytułowanej: Ten inny akt Boga. W tej części nasza uwaga skierowana jest na te wydarzenia które mówią o tym co Jezus uczynił, a my nigdy nie bylibyśmy w stanie uczynić. W rezultacie tego jesteśmy zaproszeni do nowego, doskonałego świata który zostanie odtworzony na naszej Ziemi z chwilą trzeciego przyjścia Jezusa Chrystusa na naszą planetę. „Kiedy czekamy na nadejście królestwa Bożego, będziemy świadkami wielu innych życiowych potyczek i nieszczęść, ale wojna rozpętana w niebie jest już wygrana!” Ale jeśli wojna jest wygrana, dlaczego mamy ciągle znosić nieszczęścia? A przede wszystkim chcielibyśmy wiedzieć czy Bóg jest wszech-miłujący, wszech-wiedzący, i wszech-mocny! Jeśli tutaj na Ziemi nie jest On takim jakim spodziewalibyśmy się po Bogu, to czy jest w stanie odbudować naszą planetę i zapewnić że drugi raz nie dojdzie do podobnej tragedii? Jeśli Bóg ma obecnie ograniczoną moc działania ze względu na danie człowiekowi prawa wyboru, to albo musi nam odebrać ten przywilej i staniemy się robotami, albo ciągle będzie miał usprawiedliwienie na to że istnieją nieszczęścia. Czy tak, czy owak, nie tylko nasza teraźniejszość, ale również nasza przyszłość w królestwie Bożym nie wygląda zbyt optymistycznie.
 
Jest jeszcze jedna część artykułu zatytułowana: A więc, gdzie był Bóg? Być może ta część przyniesie nam nieco nadziei na ujrzenie Boga w lepszym świetle? Łatwo powiedzieć za autorem artykułu że Bóg był z tymi którzy cierpieli rezultaty tsunami lub zamachu na Światowe Centrum Komercyjne*4 11 września 2001. Ale na takich samych zasadach powinno być równie łatwo powiedzieć że ten sam Bóg był z konstruktorami bomby atomowej która została zrzucona na Hiroszimę, z porywaczami samolotów organizacji Al-Kaida,*5 z Hitlerem i wieloma innymi postaciami znanymi nam z inicjowania wielkich nieszczęść ludzkości.
 
Pod koniec artykułu autor wyjaśnia że jesteśmy zamieszani w wojnę kosmiczną. Dużo jest ofiar i trudno jest dostrzec Boga przy sterze wydarzeń. Powinniśmy jednak uwierzyć w to że, bez względu na to co widzimy, Bóg jest z nami. Ale ciągle nie widzę czy Bóg jest wszech-miłujący, wszech-wiedzący, i wszech-mogący! Jeśli On taki jest, to dlaczego dopuścił do tsunami lub innych nieszczęść? Zatrzymajcie Ziemię, tym razem na pewno wysiadam!
 
***
 
Obecny artykuł jest pisany w celu zachęcenia internautów do zastanowienia się nad zagadnieniem istnienia nieszczęść i cierpienia. Jak świadczą one o Bogu? Czy jest możliwe aby istniały nieszczęścia takie jak tsunami i jednocześnie aby Bóg był wszech-miłujący, wszech-wiedzący i wszech-mocny?
 
Czy da się wyjaśnić że Bóg jest najwspanialszą istotą wszechświata, i wkrótce zapanuje na Ziemi niewyobrażalnie piękne i bezkresne szczęście mimo to że ciągle będą trwać przez jakiś czas nieszczęścia które przechodzą ludzką wyobraźnię?
 
Internauto, jeśli masz jakieś sugestie, napisz do nas. Być może wiesz coś, o czym nikt inny jeszcze nie wie! Opublikujemy interesujące opinie, pytania i sugestie (chyba że będą zastrzeżone), abyśmy mogli w końcu wykazać że Bóg jest najwspanialszą istotą wszechświata, a tragiczne wydarzenia na naszej Ziemi świadczą tylko o tym, że Bóg rzeczywiście jest najwspanialszą istotą wszechświata.
 
 
CezaryN
 
Odsyłacze
1              Podwodne trzęsienie ziemi na Oceanie Indyjskim, 26 grudnia 2004.
2              Zobacz jak rozchodziły się fale z miejsca trzęsienia.
3              Czytaj o Komecie Halleya.http://pl.wikipedia.org/wiki/Kometa_Halleya
4              Zamach na World Trade Center i Pentagon
5              O organizacji Al-Kaida.
 
Inne
  • Fotografie zrobione po tsunami, wiele zwierząt głębinowych wyrzuconych na ląd.
  • Trochę zdjęć http://www.unep.orgz lotu ptaka
  • Ci którzy przeżyli http://ime.imb.org/resources/download/photos/pacrim.htm
 
I remember as the press talked about the Halley’s Comet*3 approaching our planet, many people asked a question: is it going to be the end of our Earth? Now we know that there was no end, but such an event could be seen from the same position as in case of the tsunami. Would hitting the Earth by the Halley’s Comet be such a large natural disaster, that God would have to protect our planet? Imagine that someone speculated that God would not allowed the disaster because the whole Earth humanity would severely suffer, and because God is all-loving, all-knowing, and all-mighty... He would protect us from this. But once the researchers found that the Comet would pass the Earth, would anyone have a chance to convince others that this is only thank to God’s supernatural intervention that our planet is still alive? It seems to me that nobody would. Therefore, events that do not exist cannot testify that God loves us.
The Bible describes a perfect world and promises such world to come in the near future. But in the meantime we will suffer results of the rebellion that took place in heaven and then moved to the Earth. Yet one may wonder, can disasters be explained by noticing that people list those from the tsunami disaster “were, tragically, in the wrong place at the wrong time” as suggests the author of the article? Such a position in does not release God from the responsibility for the disaster, because we should see Him as all-loving, all-knowing, and all-mighty, yet we fail. The notion that it was not God but Satan who caused the disaster is of little comfort, because God either could not stop the disaster or Satan is mightier than God. To explain that God did not cause the tsunami is one thing, and that He has agreed to do what someone (Satan) has done is a different thing, but still God is responsible for the fact that thousands of people lost everything they had.
Let us not loose hope yet, since the author proceeds to the next section titled: The other act of God. In this part, our attention is directed to these events that are based on what Jesus had done, and we never would be able to do it. As a result of that we are invited to a new, perfect world that will be restored on our Earth at the time of the third coming of Jesus Christ to our planet. “While we wait for God’s kingdom, there will be further life hurdles and disasters, but the war that began in heaven is won.” But if the war is won, why we still suffer misfortune? And above all, we would like to know whether the God of the universe is all-loving, all-knowing, and all-mighty! If here on Earth He is not performing as we would expect from God, would He be able to rebuild our planet and ensure that a similar tragedy will never take place again? If God is currently limited in His power because He gave human beings freedom to choose, then either He will take away this privilege from us and we will become robots, or He will still have an excuse for allowing the disasters to happen. Whatever the case, not only our present affairs, but also our future in God’s kingdom does not seem too optimistic.

Comments