W Kościele | Wydane 2015/11/05

Zdarzyło się

Pisze Lidia Gmurkowska

Zdarzyło się, że ukończyłam niedawno bardzo odświeżające pamięć Seminarium z Księgi Objawienia. Ileś tam dosyć późno-wieczornych poniedziałków w Longwarry,  jednym z naszych małych kościołów South Gipsland.  Nie pamiętam, żeby które z poprzednich seminariów tak bardzo mi ‘podeszło’ jak to ostatnie. Oczywiście – dawno już minęły czasy, kiedy studium tej Księgi straszyło nas  przedziwnymi obrazami nadnaturalnych stworzeń – tak na dobrą sprawę, taka była jednak kościelna rzeczywistość mojego dzieciństwa. Teraz od bardzo wielu już lat potrafimy sobie nawzajem przypominać, że jeśli czytamy tę Księgę i nie dostrzegamy w niej Jezusa, z całą pewnością nie czytamy jej poprawnie.

W tym moim niedawnym Seminarium Księga Objawienia ukazała całe swoje zdumiewające piękno. Piękne okazało się wszystko: temat, struktura, również struktura literacka, sposób, w jaki sama siebie tłumaczy i wyjaśnia, płynność , z jaką pokazuje co jest prawdą, a co bardzo kunsztowną, ale jednak tylko podróbką, czyli inaczej zwykłym falszem, i tak dalej i dalej. Nie grozi mi, bynajmniej, że zostanę teologiem, ani żadną miarą nie pretenduję do absolutnej znajomości całej jej symboliki, a wręcz rozumiem, że na moment nie wolno mi zapomnieć jak dalece ta Księga nasycona jest symbolami. Ale dobrze było przypomnieć sobie, między innymi, jak  pieczęcie, trąby i plagi układają  się w logiczną całość, dać się zafascynować  odświeżonym  pięknem rozdziałów 4 i 5, obrazujących  intronizację Chrystusa, o której w poprzednich seminariach było niewiele, jeśli w ogóle, nadto pogłębić rozumienie takich symboli jak ‘bestia’ czy zawzięcie intrygująca liczba 666. Najpiękniej  jednak było dostrzec, że bardzo wyraźnie czy konsekwentnie maluje ta Księga postać Jezusa, jak staje się Zwycięzcą nad złem i nikt Mu już nigdy  nie może odebrać  autorytetu Władcy całego wszechświata, bo jakże  ciężko zapracował na swó j tytuł ‘Pan panów i Król królów’! Równie piękne było zobaczyć, jak na mocy swojego autorytetu wygrywa nas już na zawsze dla siebie, nas, rebeliantów tej Ziemi, ale rebeliantów, którzy zapragnęli jednak pójść za Dobrem Jego Piękna.

Nie mogło być inaczej – studium tej niesłychanej Księgi nakazało mi pobiec myślami do tego jedynego w swoim rodzaju ‘Dnia Pańskiego’ na wyspie Patmos, kiedy Jan otrzymał Objawienie. I wcale nietrudno mi go tam zobaczyć  o rześkim sobotnim poranku, jak odosobiony przycupnął gdzieś w zagłębieniu skały i  spogląda na bezkresne morze,  a za tym nieprzebytym morzem jest wszystko, co ukochał. Są jego zbory, które założył i dla których niezmordowanie się trudził. Wyobrażam  go sobie  straszliwie osamotnionego.  Jest tutaj przecież więźniem. ‘Więźniem dla Słowa Bożego i świadectwa Jezusa Chrystusa’.

 W niczym nie przypomina teraz tamtego młodego człowieka, który kiedyś odpowiedział na Chrystusowe  ‘Pójdź za mną’.  Toż to już  staruszeczek, a pomarszczoną twarz okala mu siwa broda. I cały jest zatopiony w myślach. Doprawdy, jest przecież Dzień Pański, zatem on w tej swojej samotni wielbi z pokorą umiłowanego Pana. A przeszłość,  owe lata niepowtarzalnej przyjaźni z  Panem, dzień po dniu i chwila po chwili przemykają mu przed oczami jak na filmie, pamięta wszystko z przeszłości w najdrobniejszych szczegółach. A jednak jest również boleśnie świadomy tego co się dzieje teraz. Dobiega już sześćdziesiąt  lat, jak Pan wstąpił do nieba i obiecał, że powróci. A nie powraca. Jaka szkoda, że Pan nie powraca, mówi sam do siebie. Tyle niedobrego dzieje się w Jego kościele. Odstępstwo, coraz go więcej. Prześladowanie. Jakże okrutne prześladowanie. Jakuba, brata Pańskiego, zamordowano. Piotra  ukrzyżowali. Powiadają – głową w dół. Paweł też odszedł, ścięty mieczem gdzieś poza murami Rzymu. Wszystkich ich dwunastu spoczywa już w grobach, został tylko sam jeden,  i on sam już prawie  nad grobem.  A Pan nie powraca. Dlaczego? Tyle lat ciszy...

 

Lubię sobie pomyśleć, że właśnie w tym momencie, kiedy nie może być już bardziej samotny, jakby pozostał sam jeden w całym nieskończonym  wszechświecie, a cały jest jedną wielką tęsknotą za Panem, dobiega go głos, potężny ‘jak głos trąby’: ‘Ja jestem Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni’.  Cały aż zadrżał, odwraca się, bo  czyj ten głos – i  na własne  oczy widzi Pana, Pana, a niewyobrażalnie piękna ta Jego Postać. Oniemiały i oszalały z radości pada Jezusowi do stóp – a Pan – ten moment  jest prześliczny – Pan delikatnie kładzie swoją prawą dłoń na tę pochyloną w uniżeniu głowę starca, swojego wiernego sługi, i dobitnie wypowiada słowa: ‘Ja żyję. Byłem umarły, ale żyję na wieki. I mam klucze piekła i śmierci’.

No widzisz, Janie. Nie ty jesteś ostatnim z tych co zakładali mój kościół. Ja jestem. I dopóki ja żyję, moja sprawa nie jest przegrana. Śmierć mogła zabrać Piotra, Jakuba i całą resztę. Śmierć może zabrać ciebie. Ale ja żyję na wieki. Ja mam klucze  śmierci i któregoś dnia otworzę  groby was wszystkich, którzy mi ufacie. Ja jestem Pierwszy i Ostatni. Byłem tam na samym początku tej okrutnej walki ze złem, będę też do samego jej końca. I moje będzie ostateczne zwycięstwo!

Ten przepiękny moment w Piśmie Świętym pozostawia mi co najmniej dwa dosyć osobiste pytania: Kiedy był ten ostatni ‘Dzień Pański’ w moim życiu, w którym mogłam się czuć najsamotniejsza w świecie i całą sobą tęskniłam za powrotem Pana. Jeszcze więcej. Kiedy był ten ostatni Sabat, w którym poczułam dotyk prawej dłoni  Pana na swojej skołatanej i pochylonej w uniżeniu głowie i usłyszałam Jego wyraźne:  ‘Ja jestem Pierwszy i Ostatni’. Sprawy nie ułożyły się jak oczekiwałaś. Widzę jak kruche jest twoje zdrowie.  Wiem dokładnie  ile razy ci się w życiu nie udało. Ale ‘trzymaj mocno co masz, aż przyjdę’. Ja byłem na samym początku twoich zmagań, będę i u samego końca. I moje będzie zwycięstwo – dla ciebie.

Jeszcze jedno pytanie nie daje mi spokoju. Co robię z tym co wiem o  tej niezwykłej Księdze. Co z tym co wiem robię, trzeźwo świadoma, że walka Dobra ze złem potęguje się z każdym nowym dniem. Nade wszystko – co robię z niezaprzeczalną prawdą, że Jesus Chrystus wkrótce powróci jako Pan panów i Król królow. 

Może nie tylko ja zadaję sobie takie osobiste skądinąd pytania.../lg, również na motywach ‘The Bible Story’ by Artur Maxwell/

Komentarze